AFF Fiction Portal

Fairy Tail: Dziedzictwo

By: Ormael13
folder Misc. Non-English › Anime
Rating: Adult +
Chapters: 17
Views: 1,372
Reviews: 0
Recommended: 0
Currently Reading: 0
Disclaimer: Fairy Tail i wszelkie postacie tam wystêpuj±ce s± w³asno¶ci± Hiro Mashima. Nie mam ¿adnych zysków z pisania tego fanficka.
arrow_back Previous Next arrow_forward

Staj±c siê coraz lepsz±

Rozdzia³ 14: Staj±c siê coraz lepsz±

 

"Tak a ty jeste¶ wiêc Arikiem?" niezbyt pewnie spyta³a. Przez chwilê jego wzrok powêdrowa³ nieco ni¿ej aby do¶æ szybko wróciæ wy¿ej spowrotem choæ to wystarczy³o aby poczu³a jak robi siê jej gor±co.

"Arik Kruk," odpowiedzia³ dodaj±c do¶æ szybko. "Je¶li chcesz pobyæ tutaj nieco powinnaæ znale¶æ co¶ do zakrycia siebie przynajmniej czê¶ciowo lub je chocia¿ poprawiæ. Bo niestety nie mam ¿adnego ubrania, które by pasowa³o na ciebie teraz." Po tym taktownie lekko odwróci³ wzrok.

Spojrza³a w dól zauwa¿aj±c jak banda¿e zakrywaj±ce jej piersi by³y bardzo lu¼ne. Odwróci³a siê zrozumiawszy aluzjê i na razie poprawi³a je tak aby znów spe³nia³y swoj± funkcjê. Jednak jaki¶ cichutki g³os gdzie¶ z ty³u g³owy mówi³, ¿e wcale nie musia³a tego robiæ przynajmniej bêd±c w pobli¿u jego.

'Ca³kiem nic nie czujê w stosunku do niego,' odpar³a sprawiaj±c, ¿e g³os zamilk³.

"Zanim wczoraj zasn±³e¶ co¶ mówi³e¶?" zaje³a swoje my¶li czym¶ innym aby nie my¶leæ o tym co podszeptywa³ jej wcze¶niej g³os.

"Wczoraj? A tak to o wielo¿ywio³owym zabójcy drugiej generacji," wsta³ spod drzewa. "W sumie to tylko pomys³ jaki niechc±cy powiedzia³em na g³os. Nikt nie rozg³asza³ otwarcie, ¿e mo¿liwe jest stworzenie lakrimy, która obdarza kilkoma ró¿nymi rodzajami magii zabójcy naraz."

"Mo¿e mój przypadek jest dowodem, ¿e to kto¶ uczyni³," spowrotem zwróci³a siê ku niemu.

"Prawdopodobnie. Tak¿e mo¿liwe, ¿e taki przypadek poci±ga³by za sob± skutki uboczne po³±czenia kilku rodzajów magii. Ogieñ, woda, ziemia, powietrze, kwas. Takie pomieszanie magii musia³oby zostawiæ jaki¶ ¶lad po implantacji," lekko przeci±gna³ siê.

"Ekmh," chrz±kne³a lekko poruszaj±c skrzyd³ami i ogonem. "Masz mo¿e na my¶li to?" Kiedy tylko skoñczy³a pytanie poczu³a gdzie¶ w oddali zapach kilku istot, które zbli¿a³y siê mniej wiêcej w ich kierunku. A tak¿e inny, który sprawia³, ¿e czu³a jak jej nogi miêkn± a pomiêdzy nimi zaczyna³a odczuwaæ swêdzenie.

"Tak to by pasowa³o," on wyczuwa³ zbli¿aj±ce siê istoty od jakiego¶ czasu. "Kolejne goriany. Chyba musimy siê ruszyæ albo znajd± nas tutaj. Wyczuwasz ju¿ je?" spojrza³ na ni± badawczo.

"Chyba. Wyczuwam gdzie¶ w oddali kilka istot," czuj±c jego spojrzenie na sobie swêdzenie zacze³o siê nasilaæ.

"Ciekawy efekt. Ale teraz chod¼my," odwróci³ siê do niej i powoli ruszy³ przed siebie. "Nie zamierzasz mnie ju¿ atakowaæ jak ostatniej nocy jak przestanê ciê obserwowaæ?"

"Mog³am ciê zaatakowaæ chocia¿by kiedy spa³e¶," jej odpowied¼ zabrzmia³a lekko dwuznacznie. "Na razie czujê, ¿e bêdê potrzebowa³a twojej pomocy," doda³a kiedy g³os postanowi³ zaznaczyæ swoj± obecno¶æ drobn± sugesti±, 'i to w wiêcej ni¿ jeden sposób...'

"Pomoc," id±c powtórzy³ je kilka razy rozmy¶laj±c nad czym¶. Po d³u¿szej chwili stwierdzi³ zdecydowanie. "Tak powinienem to zrobiæ."

"Co zrobiæ?" spyta³a kiedy nagle siê zatrzyma³ i odwróci³ ku niej a¿ niemal wpad³a na niego.

"Pomogê ci wróciæ do miejsca sk±d przyby³a¶. Mam nadziejê, ¿e co¶ uda mi siê poradziæ w tej sprawie," spojrza³ na ni± uwa¿nie, a¿ poczu³a jak jej twarz zaczyna siê robiæ powoli czerwona a w gardle odczuwa sucho¶æ.

"Zdecydowanie musimy te¿ ci znale¶æ co¶ innego do ubrania siê. Teraz zbytnio zwracasz uwagê," znów zacz±³ i¶æ.

'Wiêc jednak przyci±gasz jego uwagê. Mo¿e nawet w 'ten' sposób,' potrz±sne³a g³ow± odganiaj±c dziwne my¶li. Czuj±c jak w trakcie i¶cia banda¿e znów zaczynaj± siê osuwaæ, zatrzyma³a siê na chwilê aby je poprawiæ.

Kolejna godzina lub dwie mine³y w ciszy kiedy zaczeli zbli¿aæ siê do brzegu lasu. Arik lekko siê uspokoi³ gdzie¶ w pobli¿u wyczuwaj±c znajomy zapach nale¿±cych do jednego z jego braci. Po parunastu minutach wyczu³, ¿e nie by³o on sam ale z jaka¶ kobiet± i zdawa³o siê zbli¿ali siê do nich. Kiedy byli ju¿ do¶æ blisko Knighwalker równie¿ wyczu³a ich obecno¶æ choæ mo¿e po prostu zwróci³a na nich uwagê po¶ród wszystkich bod¼ców jakie atakowa³y jej nadwra¿liwe obecnie zmys³y. Spogl±daj±c w bok zauwa¿y³a, ¿e jej towarzysz wci±¿ porusza³ siê jakby nie wyczu³ pozosta³ej dwójki... a mo¿e wyczu³ ale nie sprawia³ wra¿enia zaniepokojonego tym. Choæ mo¿e po prostu nie stanowili dla niego zagro¿enia co nie mo¿na by³o powiedzieæ o niej.

"Jest coraz bli¿ej," powiedzia³a kobieta do poruszaj±cego sie obok niej mê¿cyzny o granatowych w³osach na co on niedbale spojrza³ w jej stronê.

"Wci±¿ nie wiem czemu tak bardzo chcesz odnale¶æ t± kobietê. Zamiast skupiaæ siê na przygotowaniu do pokoleniowej walki ty mi ka¿esz siê w³óczyæ po lasach. I po co?" zanim zd±¿y³ cokolwiek dalej powiedzieæ zauwa¿y³ jak wykona³a szybki gest nakazuj±cy mu zamilkn±æ. D³u¿sz± chwilê poruszali siê w milczeniu zanim z zakrêtu ¶cie¿ki nie wy³onili siê para id±cych osób. Kiedy obaj mê¿czy¼ni tylko patrzyli po sobie przez d³u¿sz± chwilê, krótkow³osa kobieta ruszy³a niespodziewanie ku rudow³osej.

"Kolec Lodowego Smoka," przed jej d³oni± powsta³ lodowy sopel, który natychmiast polecia³ w stronê Erzy. Zakl±wszy pod nosem zaatakowana odskoczy³a w bok i odruchowo siêgne³a za siebie. Kolejny raz przypomnia³a sobie gdzie siê znajdowa³a.

'Magia. Muszê chyba na ni± siê zdaæ,' pomy¶la³a kolejny raz uskakuj±c przed kolejnym lodowym kolcem, który lecia³ w jej stronê.

"Nie potrafisz atakowaæ," zadrwi³a z niej lodowa zabójczyni i zaczê³a nabieraæ powietrza. Knightwalker to przypomnia³o atak jaki wykona³ tamten mroczny mag. Równie¿ zaczê³a nabieraæ powietrze próbuj±c przypomnieæ sobie co mówi³.

"Ryk Lodowego Smoka," krótkow³osa kobieta wyplu³a strumieñ lodu kiedy jej przeciwniczka mówi³a. "Ryk Ognistego Smoka."

Strumieñ ognia spotka³ siê z lodowym gdzie¶ w po³owie dystansu tworz±c niewielk± eksplozjê. Otaczaj±c d³oñ p³omieniami Erza ruszy³a naprzeciw swojej przeciwniczce.

"Nie my¶lisz," lodowa magini podobnie uczyni³a otaczaj±c swoj± d³oñ lodem i bez problemu kontruj±c atak odskoczy³a, "¿e tak prosty atak mo¿e mi co¶ zrobiæ?"

"Ty te¿ nie mo¿esz mi nic zrobiæ," zripostowa³ rudow³osa kobieta.

"Oddech Lodowego Smoka," wyplu³a znacznie wiêkszy ni¿ wcze¶niej strumieñ lodu. Knightwalker reaguj±c instynktownie wyskoczy³a w górê i machne³a kilka razy niezgrabnie skrzyd³ami dziêki czemu ledwo uda³o siê jej uniknoæ zranienia.

"Wiêc to nie tylko na pokaz skrzyd³a," odpar³a z przek±sem krótkow³osa magini i wokó³ d³oni zacze³y jej wirowaæ kawa³ki lodu. "Atak Skrzyd³em Lodowego Smoka."

Wci±¿ szybuj±c w powietrzu Erza uczyni³a podobne gesty i otoczywszy swoje d³onie p³omieniami szybko je z³±czy³a. "B³yszcz±ce P³omienia Ognistego Smoka," powsta³a eksplozja ca³kiem zablokowa³a lodowe od³amki.

"Atak Skrzyd³em Ognistego Smoka," nie trac±c czasu pokona³a dziel±c± je odleg³o¶æ i z³apa³a wci±¿ otoczonymi p³omieniami rêkoma lodow± zabójczyniê i wyrzuci³a w powietrze.

"Nawet nie najgorzej," stwierdzi³a przeciwniczka wstaj±c po upadniêciu na ziemiê. Strz±sne³a z siebie nieco niebieskich ³usek. "Nieco niezdarne u¿ywane zaklêcia ale to mo¿e nie wystarczyæ aby wygraæ ze mn±."

"Kto mówi, ¿e chcê walczyæ lub wygraæ z tob±?" odpar³a z wy¿szo¶ci± Knightwalker próbuj±c przypomnieæ sobie inne zaklêcia jakie mog³yby siê jej obecnie przydaæ. W tym czasie obaj bracia stali niedaleko od siebie i przypatrywali siê obu walcz±cym kobietom.

"Nawet ma niez³e ruchy. No i to cia³o," za¿artowa³ m³odszy z braci. "Czy¿by Kanna jeszcze nie wiedzia³a i¿ zostanie zamieniona przez inn±?"

"Czemu tak s±dzisz?" spyta³ go Arik.

"Zawsze je¶li gdzie¶ siê w³óczysz to tylko z Kann±. Choæ poza cia³em nie gorszym ni¿ u obecnie wybranej ci partnerki przez rodzinê nie mogê siê dopatrzyæ w czym ta tutaj mo¿e byæ ciekawa. No i ta magia ognistego zabójcy. Niezbyt bêdzie pasowaæ do naszej rodziny, nieprawda¿?" chwilê potem musia³ wykonaæ unik przed par± ataków.

"Nie zapominasz, ¿e obie maj± równie wyczulony s³uch jak my?" za¿artowa³ starszy z braci widz±c jak drugi masowa³ lekko przypalone ramiê. Mimo, ¿e unikn±³ lodowego ataku ognisty lekko go musn±³. "Widaæ musisz nieco siê poduczyæ jeszcze. A w³a¶nie dlatego przybyli¶cie do Fiore?"

"Byli¶my akurat przejazdem i moja towrzyszka," spojrza³ w stronê wci±¿ walcz±cych magiñ, "powiedzia³a, ¿e chce siê udaæ poza miasto. I tak tu skoñczyli¶my w  dwójkê. A ty?"

"Moja znajoma przypadkowo u¿y³a pier¶cieni telportacyjnych i nas tu niedaleko rzuci³o," odpowiedzia³ mu aby za chwilê dodaæ jeszcze. "Zaraz potem vulkan siê po nich przeszed³ wiêc s± ju¿ tak jakby bezu¿yteczne."

"A mo¿e chcia³e¶ aby to wygl±da³o na wypadek aby¶ móg³ ze swoj± 'znajom±' mieæ trochê czasu sam na sam z dala od Kanny," z lekko drwi±cym tonem powiedzia³ m³odszy Kruk i niemal natychmiast schowa³ siê za swoim bratem.

"Pazur Lodowego Smoka," krótkow³osa magini kopne³a mierz±c w swojego partnera jednak zamiast tego trafi³a Arika w bok.

"Stalowe Piê¶ci Ognistego Smoka," Erza wyprowadzi³a dwa ciosy równie¿ wycelowane w m³odszego Kruka jednak i one trafi³ w drugiego z magów a konkretnie w tors.

"Nie," zdo³a³ wymamrotaæ kiedy jego brat trudnym do zauwa¿eniem ruchem z³apa³ jedn± z magiñ za nogê a drug± za ramiê.

"Zostaw je to wypadek, ¿e trafi³y ciê," wychylaj±c siê zza swojego brata m³odszy Kruk natychmiast wstawi³ siê za obiema kobietami i zacz±³ prosiæ Arikowi aby je pu¶ci³.

"Hmpf," westchn±³ i z du¿± si³± rzuci³ w stronê pobliskiego drzewa lodow± zabójczyni±, która w ostatniej chwili u¿y³a zaklêcia pokrywaj±c siê ³uskami amortyzuj±cymi si³ê uderzenia.

"Niez³y refleks z tymi ³uskami," skomplementowa³ j± a potem wci±¿ trzymaj±c Erzê wykona³ niewielki zamach i z du¿± si³± wyrzuci³ j± w górê.

"Niech siê nauczy u¿ywaæ skrzyd³a skoro je ma," stwierdzi³ kiedy z jego pleców równie¿ wyros³a para skrzyde³. Nie czekaj±c na reakcjê brata wzbi³ siê pod±¿aj±c za rzucon± w powietrze kobiet±, któr± zdo³a³ z³apaæ chwilê po tym jak zaczê³a spadaæ.

"Co robisz?" wycedzi³a przez zêby wkurzona Knightwalker. Trzyma³ j± tak, ¿e nawet jakby chcia³a nie mog³aby u¿yæ swoich skrzyde³. Co gorsze wnerwiaj±cy g³os wróci³ podszeptuj±c nieprzyzwoite rzeczy które sprawia³y, ¿e czu³a siê nieswojo.

"Kiedy wyl±dujemy masz skoñczyæ walczyæ z ni±," mówi³ szeptem choæ i tak wyra¼nie go s³ysza³a. "Za³atwiê z bratem aby wszystko by³o w porz±dku. Zrozumia³a¶?" machaj±c co chwilê skrzyd³ami opadali bardzo powoli.

Przez chwilê milcza³a próbuj±c ignorowaæ podszepty wewnêtrznego g³osu a¿ wymarota³a próbuj±c nie patrzyæ na niego choæ i tak znów poczu³a jak jej policzki siê rumieni±. "Tak."

Po wyl±dowaniu kolejne pare minut up³yne³o na próbie znalezienia rozwi±zania zaistnia³ej sytuacji. M³odszy brat ze swoj± towarzyszk± zgodzili siê zapomnieæ o incydencie pod warunkiem, ¿e bêdzie uznane i¿ walka obu magiñ skoñczy³a siê remisem. Knightwalker próbowa³a co¶ powiedzieæ jednak jedno spojrzenie Arika wystarczy³o aby zamilk³a.

"Nie przegra³am z ni±," powiedzia³a z zauwa¿aln± z³o¶cia kiedy pozosta³a dwójka uda³a siê w swoj± stronê zostawiaj±c ich samych.

"Czy ma to znaczenia?" spyta³ siedz±c opieraj±c siê o pieñ drzewa. "Chod¼ nie wiem czemu wybranka jednego z moich braci nagle poczu³a chêæ walki z tob±."

"Wybranka? Taka jak Kanna, o której wspomnia³ twój brat?" Erza siedzia³a oparta po drugiej stronie tego samego drzewa.

"Tak," patrz±c przed siebie miêdzy drzewami dojrza³ znajduj±ce siê niedaleko miasto. "Hmmm nie my¶la³em o tym wcze¶niej zbytnio ale mo¿emy mieæ teraz niewielki problem."

"Jaki?" spyta³a wci±¿ próbuj±c uciszyæ wkurzaj±cy j± wewnêtrzny g³os. "W dodatku co to by³o z tymi skrzyd³ami jakie ci wyros³y a potem znikne³y?"

"To," na chwilê zamy¶li³ siê, "tylko efekt jednej z magi jakie znam. Nie s±dzê aby twoje skrzyd³a albo ogon mog³y te¿ tak znikn±æ jak u mnie. A jako¶ musimy wej¶æ do miasta."

"Wej¶æ?" powiedzia³ u¶wiadamiaj±c sobie jak obecnie niezbyt podobnie do zwyk³ej kobiety wygl±da. "To ten 'niewielki' problem?"

"Tak.... a zreszt± co tam. Poszukamy tam lokalnej gildii i oby mieli komunikacyjn± lakrimê to skontaktujê siê ze swoj±. Przynajmniej tam nikt nie bêdzie patrzy³ na ciebie dziwnie," wsta³ i powoli ruszy³ w kierunku przebiegaj±cej niedaleko drogi. Nie maj±c wielkiego wyboru równie¿ wsta³a i pod±¿y³a za nim poprawiaj±c po drodze banda¿e, które znów nieco polu¼ni³y siê.

Do¶æ szybko dotarli do miasta i kiedy rozpyta³ siê o miejscow± gildiê nieco siê uspokoi³. Ona za¶ s³ysz±c t± nazwê spie³a siê i ruszy³a przed siebie kiedy poczu³a d³oñ na ramieniu. Odruchowo odwróci³a siê i chwyci³a go za ramiê próbuj±c rzuciæ jednak zrêcznym ruchem uwolni³ swoje ramiê.

"Jeste¶ nieco za s³aba aby móc mnie utrzymaæ a co dopiero jeszcze pó¼niej rzuciæ," z lekkim rozbawieniem powiedzia³ na co pomamrota³a co¶ pod nosem i uspokoi³a siê.

'Trafi³am do innego ¶wiata i nawet tu trafiam na t± przeklêt± gildiê Fairy Tail,' zacisne³a lekko piê¶ci id±c za nim. Nie zwraca³a uwagi na mijaj±cych j± mieszkañców Magnolii ani spojrzenia jakimi j± obdarzali. Parena¶cie minut zaje³o im dotarcie terenu gdzie wci±¿ by³a odbudowywana gildia. Zanim weszli zwróci³ siê w jej stronê.

"Nie wiem czemu jednak twój zapach zdradza, ¿e mo¿esz zrobiæ zaraz co¶ nierozwa¿nego. Pamiêtaj nie jeste¶ u siebie wiêc najlepiej nie próbuj rozmów z kimkolwiek," poczeka³ jak da jakikolwiek znak, ¿e zrozumia³a i ruszyli.

"Erza?" Mirajane lekko zaskoczona spojrza³a na Knightwalker kiedy razem z Arikiem usiedli na sto³kach przy barze. Przez chwilê spojrza³ na ni± lekko zaskoczony a Erza wacha³a siê przez chwilê zanim nie odpowiedzia³a przecz±co.

"Czy jest wasz mistrz gildii gdzie¶ w pobli¿u?" spyta³ i pochwili namys³u doda³. "Je¶li jest mog³aby¶ przekazaæ, ¿e prosi³bym o chwilê rozmowy w cztery oczy z nim."

"Sprawdzê," odpar³a Strauss i zostawi³a ich samych przy barze. Rozgl±daj±c siê wokó³ nie zauwa¿y³ prawie nikogo w pobli¿u. 'Przynajmniej nie ¶ci±gnie zbytnio uwagi,' pomy¶la³ spogl±daj±c przez chwilê na siedz±c± obok niego kobietê. Po paru minutach Mirajane wróci³a z Makarovem.

"Witam mistrzu," zacz±³. "W wyniku pewnych problemów jestem zmuszony prosiæ o zgodê na u¿ycie waszej lakrimy komunikacyjnej. Czy mogê?"

Mistrz przez chwilê popatrzy³ na niego potem chwilê na Erzê zanim nie wskaza³ mu drogê do lakrimy. Zanim ruszy³ Arik poprosi³ Knightwalker aby pocze³a na niego tutaj.

"Kim ona jest?" spyta³ Dreyar kiedy oddalili siê nieco. "Wygl±da jak nasza Erza jednak zdawa³a siê nie poznawaæ mnie ani Mirajane."

"To Erza," odpowiedzia³ i nieco ¶ciszaj±c g³os doda³. "Ale nie ta, któr± wszyscy znaj±. Z jaki¶ przyczyn utkne³a tutaj albo jak siê mogê domy¶laæ w jaki¶ sposób zosta³a zamieniona z wasz± Erz±. Na razie próbujê doj¶æ jak odwróciæ to."

"Ho, ho czemu szepczesz. Starzec jak ja mo¿e czego¶ nie dos³yszeæ," z lekkim rozbawieniem powiedzia³ Makarov.

"Byli¶my zbyt blisko niej aby móg³ mówiæ normalnie lub by us³ysza³a," kiedy spojrza³ na niego lekko zdziwiony doda³. "Jest zabójczyni± smoków."

"Rozumiem. Jednak podobieñstwo do naszej Erzy jest zdumiewaj±ce. To o tym chcia³e¶ porozmawiaæ m³odzieñcze?" spyta³ kiedy dotarli do miejsca gdzie sta³a lakrima.

Zanim odpowiedzia³ Arik wpierw skontaktowa³ siê z siedzib± Lazurowego Smoka w Hargeon. Poprosi³ aby Jade zabra³a Samsona i 'j±' a nastêpnie zjawili siê jak najszybciej.

"Nie to akurat wynik³o w momencie kiedy wszed³em na teran gildii," zatrzyma³ siê tak, ¿e w oddali widzieli bar i krz±taj±c± siê za nim Strauss, która dykretnie wskaza³. "Tamta kobieta."

"To Mirajane. Nie rozumiem wci±¿ czemu chcia³e¶ o niej rozmawiaæ w cztery oczy," Dreynar zacz±³ odpalaæ fajkê.

"Niewiem kim jest ale nie jest tym za kogo siê podaje," powiedzia³ ¶ciszonym g³osem. "Spotka³em kobietê, która twierdzi³a, ¿e nazywa siê Mirajane Strauss i wygl±da³a identycznie do niej," spojrza³ w stronê bia³ow³osej kobiety.

"To niemo¿liwe. Poznaliby¶my je¶li kto¶ próbowa³ udawaæ nasz± Mirê," odpowiedzia³ starszy mag. "Zreszt± Natsu by wyczu³ jak±¶ ró¿nicê."

"Natsu, Natsu a tak przypominam sobie. To ten ognisty zabójca. Niestety nawet on nie rozró¿ni³by ich. Obie maj± ten sam zapach i sam zaczynam siê zastanawiaæ czy ta tutaj nie jest prawdziwa."

"Czy ta osoba, któr± kaza³e¶ zabraæ to ta Mirajane, któr± znasz?" Dreynar spojrza³ przelotnie w stronê Strauss. "I co planujesz jak siê zjawi?"

"Tak," u¶miechn±³ siê z racji bystro¶ci mistrza Fairy Tail. "Nie wiem co zrobiê jak przybêd±. Mo¿e trzeba je skonfrontowaæ choæ nie wiem czy inni cz³onkowie gildii powinni byæ przy tym."

"Zostaw to mi. Jak przybêdzie zajmê siê tym," powiedzia³ Makarov i wolnym krokiem oddali³ siê zostawiaj±c Arika, który uda³ siê do baru.

"Za kilka godzin zjawi± siê moi znajomi," powiedzia³ szeptem siedz±c przy barze obok Erzy. "Mo¿e siê przejdziemy bo widzê, ¿e tutejsze miejsce ¼le dzia³a na ciebie."

"Mo¿e," odpar³a Knightwalker.

'Jakie to urocze. Chce siê z tob± przej¶æ. Mo¿e powinna¶ to wykorzystaæ w jaki¶ sposób,' szepta³ jej przewrotny g³os. Lekko potrz±sne³a g³ow± i wsta³a. "To idziemy?"

'No proszê przejmujesz inicjatywê. Chyba powinnam byæ z ciebie dumna, prawda?' lekko siê skrzywi³a na komentasz g³osu. Kiedy spyta³ czy co¶ siê dzieje odpar³a, ¿e to nic.

'Czemu wci±¿ mówisz niedorzeczne rzeczy. I kim w ogóle jeste¶?' przez chwilê czeka³a zanim g³os nie odpowiedzia³ jednak odpowied¼ nieco j± zmiesza³a. 'Jestem tym wszystkim czym chia³aby¶ byæ ale boisz siê. Wszelkie t³umione pragnienia, potrzeby, ¿±dze.'

'Nie mam nic takiego,' odpar³a zachowuj±c spokój.

'Nawet to, ¿e jakby¶ mia³a okazjê zaci±gne³aby¶ go w najbli¿sze zaciszne miejsce i uje¿d¿a³a dopóki ci tchu starczy?' na poparcie s³ów g³osu Erza zacze³a odczuwaæ swêdzenie miêdzy nogami, które zacze³o powoli narastaæ.

"Przestañ," wymamrota³a zatrzymuj±c siê na co spojrza³ w jej stronê. "Tylko tak mi siê powiedzia³o," szybko powiedzia³a licz±c, ¿e nie podejmie tematu. Kruk chwilê posta³ po czym znów ruszy³ przed siebie.

'Czemu nie mo¿esz po prostu zostawiæ mnie w spokoju?'

'Bo jeste¶ za s³aba. W swoim ¶wiecie by³a¶ potê¿na, niepokonana. Tutaj mimo, ¿e posiadasz moce podobne do mieszkañców tego ¶wiata nie u¿ywasz ich w³a¶ciwie. Nie walcz z tym to pierwotna chêæ stawania siê coraz lepszym, ewoluowania, przetrwania,' g³os zacz±³ powtarzaæ kilka ostatnich s³ów jak echo.

"Chcê," powiedzia³a na pocz±tek szeptem jednak mimo to zatrzyma³ siê znów.

"Tak?" spojrza³ na ni± badawczo co sprawi³o, ¿e swêdzenie tylko sta³o siê bardziej dokuczliwe.

"Chcê dopóki jestem w tym ¶wiecie nauczyæ siê waszej magii," powiedzia³a i poczu³a ulgê kiedy swêdzenie nieco zmniejszy³o siê. 'W sumie powinna¶ mu powiedzieæ, ¿e chcesz aby zaradzi³ co¶ na twoje swêdzenie ale na pocz±tek mo¿e byæ i to,' g³os roze¶mia³ siê.

"Zobaczymy czy bêdziesz w stanie cokolwiek siê nauczyæ," odpowiedzia³. "Nie wiem jak uda³o ci siê u¿yæ magii ognistego zabójcy choæ mój brat mia³ racjê. Robi³a¶ to do¶æ niezrêcznie jakby¶ bardziej polega³a na szczê¶ciu ni¿ planowaniu kolejnego ataku. I w dodatku skoro powinna¶ u¿ywaæ kilka rodzaji magii zabójców czemu tylko t± zwi±zan± z ogniem u¿y³a¶."

"Wiêc co planujesz?" mimowolnie siêgne³a i chwyci³a jego d³oñ. Na pocz±tku siê nieco broni³ ale w koñcu uleg³. Trzymaj±c jego d³oñ Knightwalker poczu³a dziwny spokój ducha i jej zabójcze zapêdy zdawa³y siê znikaæ.

"Jeden ze znajomych co przybêdzie jest ziemnym zabójc±. Powinien byæ w stanie stwierdziæ czy potrafisz u¿ywaæ jego typ magii," kontynuowali spacer ulic± Magnoli a¿ dotarli do jakiej¶ restauracji, w której zadecydowa³, ¿e co¶ zjedz±.

"Haha," lekko roze¶mia³ siê widz±c jak poch³ania³a kolejn± porcjê jedzenia.

"Co?" spojrza³a na niego kiedy wci±¿ kawa³ek jedzenia zwisa³ w k±ciku jej warg.

"Widzê, ¿e jeste¶ g³odna," odpowiedzia³ i odgryz³ kolejny kês swojego jedzenia.

Po chwili zorientowa³a siê i wci±gne³a zwisaj±cy kawa³ek. Potem mimowolnie obliza³a lekko ubrudzone koñce pazurów, które u¿ywa³a do odrywania kolejnych kêsów z pieczeni le¿±cej przed ni± na co siê znów u¶miechn±³. Odwzajemni³a to u¶miechaj±c siê i na chwilê pokazuj±c swoje imponuj±ce k³y. Pó³ godziny pó¼niej skoñczyli je¶æ i ruszyli w dalsz± wêdrówkê po mie¶cie kieruj±c siê powoli ku jego obrze¿om. Znalawszy do¶æ obszern± polanê niedaleko skraju lasu rozci±gaj±cego siê zaraz za granicami Magnoli usiedli na trawie.

"Bardzo jest ró¿ny nasz ¶wiat od twojego?" spyta³ kiedy ju¿ wygodnie siedzieli obieraj±c siê plecami jedno o drugie.

"Nie ma tak du¿o magii dostêpnej tak swobodnie," odpar³a przypominaj±c sobie Edolas. "Tak¿e nie ma ludzi zdolnych u¿ywaæ magii tak jak wy. Tylko królowa Shagotte i jej rodzaj w³adaj± w podobny sposób magi± jak wy."

"Królowa Shagotte. To wasza w³adczyni?"

"Nie to bogini naszego ¶wiata, której siê boi nawet nasz król. A wy macie bogów?" spyta³a siê spogl±daj±c w niebo.

"Nie chyba nie. Choæ mo¿e kiedy¶ byli jacy¶ skoro istnieje magia zabójców bogów," powiedzia³ na co zareagowa³a nieznacznie siê poruszaj±c.

"Zabójcy bogów," zamy¶li³a siê poprawiaj±c swoj± pozycjê. "Przyda³a by siê u nas taki mag."

"Skoro macie jedn± boginiê to po zabiciu jej mag by by³ niepotrzebny. Totalna strata wysi³ku aby znale¶æ go w celu pozbycia siê tylko jednego z nich," stwierdzi³ na co zareagowa³a protestem.

Kolejne pare minut sprzeczali siê czy warto dla jednego celu trudziæ siê w jaki¶ sposób ¶ci±gaj±c maga do innego ¶wiata. Potem nieco poopowiada³ jej o ¶wiecie wokó³ kiedy niechc±cy ruszaj±c lekko zdrêtwia³± rêk± po³o¿y³ swoj± d³oñ na jej. Niemal natychmiast j± cofn±³ jednak wtedy Erza us³ysza³a znajomy g³os.

'Kolejny sygna³, ¿e jest zainteresowany tob±,' z nut± wy¿szo¶ci stwierdzi³ g³os. 'Nikogo nie ma w pobli¿u. Mo¿e warto wykorzystaæ chwilê...'

"Nie," wymamrota³a i szybko doda³a. "To nic poprostu tak mi siê powiedzia³o." 'Iiiiii w³a¶nie zmarnowa³a¶ dobr± okazjê.'

Westchn±³ tylko lekko siê u¶miechaj±c. Zdecydowanie zbyt czêsto siê jej zdarza³o mamrotaæ ca³kiem bez sensu ale zrzuci³ to na stres zwi±zany ze znalezieniem siê w nieznanym ¶wiecie.

"Zdecydowanie musi byæ ironi±, ¿e tu siedzimy prawda? Dotychczas widywa³em ciê w snach, które czasami miewa³em a teraz siedzimy opieraj±c siê nawzajem," podj±³ próbê roz³adowania wyczuwalnej niezrêczno¶ci chwili.

"Tak to dziwne. Mo¿e to kolejny sen jaki ¶nimy," roze¶mia³a siê na co równie¿ odpowiedzia³ ¶miechem. Po kilku minutach wspólnego ¶miania siê nast±pi³a d³u¿sza chwila ciszy. Ciszy, w której niemal mogli us³yszeæ rytm bicia serca drugiego z nich. Potem zaczeli rozmowê wype³nion± d³u¿szymi przerwami i w zasadzie na ¿aden konkretny temat spêdzaj±c tak kolejne trzy godziny.

"Nied³ugo powinni byæ tutaj," w koñcu stwierdzi³ zaczynaj±c wypatrywaæ co¶ na niebie.

"Przylec± na legionie?" mimowolnie spyta³a. W odpowiedzi poruszy³ siê niespodziewanie tak, ¿e straci³a równowagê i przewróci³a siê w ty³. Zanim cokolwiek zrobi³a obróci³ siê i pochylaj±c siê nad ni± zakry³ jej oczy.

"Na chwilê nie mo¿esz patrzeæ," powiedzia³ kiedy trawê wokó³ nich zacze³a siê wyginaæ pod podmuchami wiatru docieraj±cych znad Arika i Erzy. Potem us³ysza³a poza ¶wistem wiatru co¶ brzmi±ce jak ³opot olbrzymich skrzyde³. Powoli narasta³ a¿ poczu³a jakby co¶ ciê¿kiego wyl±dowa³o niedaleko nich. Po tym ³opot skrzyde³ zacz±³ cichn±æ a podmuchu zanikaæ.

"Ani-san. My¶lê, ¿e mo¿esz ju¿ przestaæ siê nad ni± pochylaæ zas³aniaj±c jej oczy," us³ysza³a kobiecy g³os. "Chyba, ¿e zmieniasz gust na rudow³ose."

Po tym komentarzu po¶piesznie podniós³ siê i wyci±gna³ rêkê w kierunku Knightwalker, która skorzysta³a z pomocy przy wstawaniu. W miejscu sk±d wcze¶niej dobieg³ j± kobiecy g³os sta³a czwórka postaci. Kobieta ubrana w siêgaj±cy do ziemi p³aszcz z kapturem zarzuconym na g³owê tak, ¿e Erza nawet nie by³a w stanie dojrzeæ jej twarzy. Obok sta³ postawny i znacznie umiê¶niony mê¿czyzna o czarnej skórze i bia³ych w³osach. Trzecia by³a wysoka kobieta o siêgaj±cych do po¶ladków zielonych w³osach, tej samej barwie oczach i wargach oraz figurze tylko nieco mniej kszta³tnej jak ta, któr± mia³a obecnie rudow³osa magini. Czwart± osob± by³ exceed o bia³ym futrze i czerwonych oczach ubrany w d¿insowe spodnie i skórzan± kurtkê, któr± mia³ nie zapiêt±.

W pierwszej chwili widz±c niewielkiego kota pad³a na ziemiê ale szybko przypomnia³a sobie o byciu w obcym ¶wiecie i szybko wsta³a. Wymy¶laj±c na poczekaniu jak±¶ wymówkê czemu pad³a zacze³a w my¶lach czuæ dziwn± satysfakcjê widz±c jak pozosta³e osoby zdawa³y siê nie traktowaæ exceeda jak bosk± istotê.

Arik w miarê sprawnie dokona³ wzajemnej prezentacji. Mê¿czyzna by³a Samsonem Stoff ziemnym zabójc±, zielonow³osa kobieta Hisuik± "Jade" Kruk a postaæ w kapturze na razie pozosta³a nieprzedstawiona co t³umaczy³, ¿e wyja¶ni to pó¼niej. Ma³y kot przedstawi³ siê jako Dave.

'Mhmm ten Samson wygl±da apetycznie. Mo¿e skoro nie chcesz Arika to siê zamiesz nim?' lekko zadrwi³ g³os na co tylko odpowiedzia³a, ¿e ju¿ woli w takim razie zostaæ przy pierwszej sugesti. 'Te¿ my¶lê, ¿e jest on lepszym materia³em na partnera,' to ju¿ pomine³a milczeniem. 'Tak przy okazji ciekawy ¶wiat gdzie te ma³e futrzaki nie s± jakimi¶ ¶wietymi krowami,' tym razem lekko siê u¶miechne³a choæ raz zgadzaj±c siê ze zdaniem swojego wewnêtrznego g³osu.

"Co tam jeszcze?" spyta³ ziemnego zabójcê, który zdawa³ siê zachowywaæ jakby chcia³ co¶ powiedzieæ ale nie mia³ pomys³u jak.

"Nied³ugo siê zjawi±," wymamrota³ co tylko pobudzi³o ciekawo¶æ lodowego zabójcy.

"Kto?" próbuj±c odgadn±æ zanim us³yszy odpowied¼ spyta³ Arik.

"Ayaname, Emanaya, Teana i Kanna. Wzie³y jednego z pisklaków (hatchlings) wiêc powinny za góra pare godzin siê tu zjawiæ. Jakby nie brak jednej z bransoletek by³yby one tak jak i my niemal natychmiast," powiedzia³ Samson. "Wiêc gdzie mam sprawdziæ czy potrafi u¿ywaæ mojej magii?"

"Wybierz miejsce jakie ci odpowiada. Ziemia to twoja dzia³ka nie moja. Ja siê znam na lodzie," za¿artowa³ Kruk na co Stoff chwilê pomy¶la³ zanim nie stwierdzi³, ¿e mog± sprawdziæ to tutaj.

"W takim razie udamy siê do miasta," powiedzia³ patrz±c w kierunku zakapturzonej postaci. "Ty Jade zostañ na razie z nimi. Zostawiê z wami jeszcze jedenego z moich duchów aby zawiadomi³ mnie jakby co¶ siê sta³o."

"Tylko niech nie bêdzie to jaki¶ ca³kiem nudny duch bo siê zanudzê tutaj," zacze³a siê ¿aliæ Hisuika. "Oni przynajmniej zajêci bêd± porównywaniem swoich magii kiedy ja nie bêdê mia³a totalnie nic do roboty poza rozmawianiem z twoim niebiañskim duchem."

"A ja to co?" Dave wtr±ci³ siê.

"Nie jeste¶ ciekawym partnerem do rozmów. Ca³y czas by¶ tylko wyg³asza³ monologi jak to Samson jest wspania³y, silny i takie tam," westchne³a zielonow³osa kobieta.

"Ale to prawda, ¿e jest najlepszy, najsilniejszy, naj..." zawiesi³ na chwilê g³os kiedy spojrza³ w kierunku Kruka. "No dobrze jest jednym z najlepszych."

"Hmmm," zamy¶li³ siê Arik kiedy w d³oni zmaterializowa³ siê mu platynowy klucz z symbolem psa. Knightwalker zauwa¿aj±c znajomy obiekt staraj±c siê nie zdradzaæ swojego zainteresowania przygl±da³a siê co z nim zrobi. Tak¿e od czasu do czasu spogl±da³a w stronê ma³ego exceeda, który zdawa³ coraz mniejszy i mniej boski z ka¿d± chwil± w jej oczach.

"Nyan, nyaaan," zanim zd±¿y³ przywo³aæ ducha ko³o nogi Arika zjawi³a siê kotka o dwóch ogonach. Spojrza³ w jej stronê i ju¿ mia³ co¶ powiedzieæ kiedy ko³o drugiej nogi pojawi³ siê królik.

"Naikooo, naikko," doda³ króliczy duch.

"Ehh no dobrze. Obie zostañcie jak chcecie," westchn±³ i schowa³ klucz psa. Erza lekko westchne³a zanotowuj±c mentalnie aby go zapytaæ przy nastêpnej okazji o klucz, który trzyma³ przez chwilê.

"Ooo masz nowego gwiezdnego ducha. Nie wiedzia³am," Jade klasne³a w d³onie.

"Prawie nowy. Mam j± ju¿ od kilkunastu dni," spokojnie odpar³. "No ale muszê na razie i¶æ."

"Nyana i Naiko zachowujcie siê," na co zgodnie kiwne³y ³ebkami. Ruszy³ przed siebie z pod±¿aj±c± za nim zakapturzon± kobiet±. Kiedy odeszli znaczny kawa³ek kobieta lekko zsune³a kaptur ods³aniaj±c d³ugie bia³e w³osy.

"Wkrótce przekonamy siê, która z was jest prawdziwa," powiedzia³ kiedy szli. Po wej¶ciu do miasta znów nasune³a kaptur na g³owê. Przechodz±c ko³o jednego z domów na chwilê siê zatrzyma³a.

"Co¶ siê sta³o?" spyta³ na co tylko cicho wyszepta³a. "Dom."

Do¶æ szybko znale¼li siê na placu budowy jakim by³a obecnie siedziba Fairy Tail. Znalawszy ponownie mistrza Arik zostawi³ z nim zakapturzon± kobietê a sam usiad³ przy barze. Obydwoje razem z Mirajane udali siê gdzie¶. Po kwadransie mo¿e pó³ godziny wrócili tylko Dreynar i Strauss, która wydawa³a siê lekko zagubiona.

"Wiêc, która okaza³a siê prawdziwa?" spyta³ kiedy starszy mag usiad³ ko³o niego.

"Nie ta, która u nas by³a od czasu ¶mierci Lisanny. Ale ju¿ wszystko za³atwi³em."

"Znaczy siê czy ona ju¿?" Kruk zawacha³ siê.

"Nie jeszcze ¿yje. Co¶ mi mówi, ¿e na razie lepiej aby ¿y³a," odpar³ Makarov.

"To niepotwierdzone plotki jednak s³ysza³em, ¿e jedna mroczna gildia stosuje idealne kopie ludzi czy to magów czy zwyk³ych ludzi. Podobno s± prawie niemo¿liwe do odró¿nienia od orgina³ów," powoli i niezbyt g³o¶no powiedzia³ Arik patrz±c siê w niebo.

"Czyli tamta gildia w jakim¶ celu umie¶ci³a u nas tak± kopiê? Jeste¶ z Lazurowego Smoka?" mistrz gildii zacz±³ odpalaæ fajkê.

"Tak to ca³kiem mo¿liwe, ¿e to oni je¶li plotki s± prawdziwe. Tak jestem ich cz³onkiem. Je¶li nie chcecie siê podj±æ próby wydobycia informacji moja gildia z chêci± siê tym zajmie,' powiedzia³ kiedy wsta³ przygotowuj±c siê do opuszczenia terenu gildii.

"Kolejny raz ¶cie¿ki waszej gildii przypadkowo krzy¿uj± siê z naszymi ¶cie¿kami. Jeszcze pare razy i przestanê wierzyæ w ich przypadkowo¶æ," Makarov spojrza³ w jego kierunku.

"Czas na mnie. Mam nadziejê, ¿e Mirajane szybko przystosuje siê do zmian jakie zasz³y w czasie jej nieobecno¶ci w gildii," powiedzia³ i zatrzyma³ siê na chwilê kiedy Strauss chwyci³a go za rêkaw.

"ONA prosi³a aby¶ powiedzia³ mu i¿ ma d³ug wdziêczno¶ci za wszystko co dla niej zrobi³. I liczy, ¿e znajdzie sposób aby go sp³aciæ," powiedzia³a bardzo ¶ciszonym g³osem bia³ow³osa magini przy tym lekko siê rumieni±c.

"Rodzina wpaja³a Kazukiemu aby pomaga³ ludziom w potrzebie. Wiêc nie widzê nic szczególnego w tym co zrobi³ ale przeka¿ê wiadomo¶æ," odpar³ i powoli ruszy³ przed siebie. Po przej¶ciu paru metrów zatrzyma³ siê na chwilê i odwróci³ w ich stronê. "Alfa Omega to nazwa tej mrocznej gildii."

"Ona?" Dreynar spojrza³ lekko zaintrygowany w kierunku magini przejêcia.

"To mo¿e byæ nieco d³u¿sza opowie¶æ ale z tego powodu wygl±dam nieco 'inaczej' teraz. No i mam now± formê do swojej dyspozycji. Niestety od d³u¿szego czasu nie mogê jednak u¿yæ ¿adnej formy," spu¶ci³a wzrok patrz±c na bar.

arrow_back Previous Next arrow_forward