Fairy Tail: Dziedzictwo
Pobiæ czy Uwie¶æ?
Rozdzia³ 15: Pobiæ czy Uwie¶æ?
Ruszy³ przed siebie zostawiaj±c przy prowizorycznym barze Strauss i Dreynara. Id±c szybkim krokiem w miarê szybko znalaz³ siê znów na polanie. Na powitanie rzuci³y siê na niego oba gwiezdne duchy oczywi¶cie tym razem bêd±c ju¿ w humanoidalnych postaciach.
"Têskni³y¶my za tob±," zgodnie powiedzia³y.
"To mi³e," za¶mia³ siê. "A teraz chyba czas aby¶cie wróci³y."
Przez chwilê pomamrota³y co¶ ale w koñcu po¿egna³y siê i rozp³yne³y siê wracaj±c do swojego ¶wiata. Podszed³ i usiad³ ko³o Jade, która przypatrywa³a siê jak po przerwie zwi±zanej z jego przybyciem Erza i Samson wrócili do... w³a¶nie czego? Wygl±da³o jakby po prostu walczyli u¿ywaj±c tej samej magii.
"Widzê, ¿e dobrze im idzie...chyba," powiedzia³ przypatruj±c siê jak wymieniali kolejne ciosy.
"Chyba to dobre s³owo. W sumie Samson musi siê powstrzymywaæ. Przynajmniej po tym jak gdzie¶ na pocz±tku nieco za mocn± j± uderzy³ w twarz," stwierdzi³a Hisuika. Patrz±c na Erzê Arik zauwa¿y³ do¶æ du¿± ¶wie¿± ranê na policzku.
"Ale potem ju¿ nie próbowa³ sprawdzaæ jak 'twarda' jest," zachiotota³a.
"Wiêc po krótkim treningu potrafi u¿ywaæ magii ziemnego zabójcy na w miarê przyzwoitym poziomie?" spyta³ wracaj±c do obserwowania walki.
'Wróci³ w koñcu,' szepn±³ g³os. 'Ten Samson nie planuje ju¿ zaskoczyæ ciê jakim¶ atakiem wiêc mo¿esz w³o¿yæ nieco uczucia w swoje ataki. Wiesz tu nieco wiêksze machniecie biodrami, tam lekkie potrz±¶niêcie biustem. Poka¿, ze jeste¶ kobiet±.'
'Przestañ ple¶æ g³upoty. I jestem dowódc± królewskiej armi a nie jak±¶ dziewk± z karczmy,' próbowa³a zaprzeczyæ Knightwalker choæ mimowolnie zacze³a robiæ to co sugerowa³ g³os.
"Diamentowe Pazury Ziemnego Smoka," d³onie i przedramienia rudow³osej magini pokry³ granit. Wykonuj±c pozorowany atak na Stoffa mine³a go i ruszy³a wci±¿ utrzymuj±c aktywne zaklêcie ku Krukowi. Zielonow³osa kobieta widz±c to odskoczy³a na bok kiedy on ruszy³ przed siebie wypowiadaj±c jedno z zaklêæ.
"Zrobi³a¶ niewielkie postêpy," odpar³ kiedy go³ymi d³oñmi je¶li nie liczyæ pokrywaj±cych je b³êkitnych ³uskek ca³kiem zatrzyma³ w miejscu szar¿uj±c± na niego Erzê.
"Tylko niewielkie?" spyta³a siê odskakuj±c i bez chwili zastanowienia uderzaj±c w ziemiê. "Kolce Ziemnego Smoka."
Nie okazuj±c zaskoczenia wyskoczy³ w powietrze i wyl±dowa³ niemal za ni±. Reaguj±c obróci³a siê i machne³a przed siebie jedn± z d³oni, która bez problemu zablokowa³ u¿ywaj±c ramieniem kiedy nawet nie obróci³ siê w jej stronê.
"No mo¿e nieco wiêksze ni¿ niewielkie," odpar³ wykonuj±c skok do przodu. Obróci³ siê w momencie kiedy znów szar¿owa³a na niego.
"Co znaczy nieco wiêksze?" spyta³a i zacze³a nabieraæ powietrza na co ruszy³ naprzeciw niej.
"Ryk Ziemnego Smoka," w momencie kiedy koñczy³a wypowiadaæ s³owa zaklêcia niezbyt silnym kopniakiem w jedn± z nóg sprawi³, ¿e straci³a na chwilê równowagê i atak polecia³ gdzie¶ w górê.
"Znaczy, ¿e widzê postêpy w stosunku do tego co prezentowa³a¶ chod¼by dzi¶ rano," odpowiedzia³ kiedy odskoczy³ unikaj±c wyrastaj±cych spod ziemi kolców. "Ale wci±¿ masz pewn± lukê w swojej obronie co nie dziwi zwa¿ywszy, ¿e nie mia³a¶ lat na doskonalenie walki z u¿yciem tej magii."
"Jak± niby?" spyta³a i szybko tupne³a nog± w ziemiê. "Tupniêcie Ziemnego Smoka."
"Ziemny zabójca to zdecydowanie defensywny styl magii," powiedzia³ bez wiêkszych problemów przebijaj±c siê przez blok skalny jaki wybi³ siê z ziemi w wyniku jej zaklêcia. "Samson pewnie nie pokazywa³ ci ale ju¿ wie jak pozbyæ siê tej wady w swojej magii."
"Mia³em przecie¿ tylko sprawdziæ czy potrafi u¿ywaæ tej samej magii co ja," za¶mia³ siê Stoff na co Dave próbowa³ co¶ dodaæ na temat jak wspania³ym ziemnym zabójc± jest jego przyjaciel.
"Jak defensywna magia mo¿e mieæ lukê?" spyta³a kolejny raz uderzaj±c w ziemiê i tworz±c rozpadliny, z których wyrasta³y kolejne skalne kolce.
"Polega ona na wykorzystywaniu w obronie ziemi, na której siê znajdujesz," powiedzia³ wyskakuj±c w powietrze. "Ale jak na przyk³ad poradzisz sobie z kim¶ atakuj±cym z powietrza?"
Wci±¿ znajduj±c siê w powietrzu wykona³ szybki zamach d³oni±. "Zamachniêcie Ogonem Lodowego Smoka."
Fala lodu polecia³a w dó³ wprost na Knightwalker, która krzy¿uj±c przed sob± d³onie prze¿y³a atak jednak granit pokrywaj±cy jej ramiona zacz±³ pêkaæ. On wci±¿ spadaj±c otoczy³ jedn± z d³oni lodem na kszta³t lodowej ³apy. "Kie³ Lodowego Smoka."
"£uski Ziemnego Smoka," jej cia³o niemal natychmiast pokry³a cienka warstwa granitu bez problemu wytrzymuj±c si³ê uderzenia lodowych pazurów. "Sam mówi³e¶, ¿e to defensywna magia wiêc nie ma znaczenia sk±d nadejdzie atak."
Nic nie mówi±c chwyci³ j± i wyrzuci³ w powietrze sam te¿ wyskakuj±c w kierunku gdzie polecia³a. "Im dalej jeste¶ od ziemii czy to w powietrzu czy na wodzie moc tej magii s³abnie. To kolejna s³abo¶æ poza luk±, któr± jak widzê szybko wymy¶li³a¶ jak wyeliminowaæ."
"Komplementy nigdzie ciê nie zaprowadz±," odpowiedzia³a próbuj±c wykorzystaæ skrzyd³a do zawi¶niêcia w powietrzu.
"Pazur Lodowego Smoka," otoczy³ stopê lodem i zbli¿aj±c siê w jej kierunku wykona³ wysoki kopniak na co otoczy³a swoj± stopê ogniem i wykona³a podobny atak.
"Zastanawia³em siê," odpowiedzia³ kiedy po spotkaniu siê obu kopniaków odbili siê od siebie i wyl±dowali na ziemi na co ona po³o¿y³a d³onie na biodrach.
"Co niby?" spyta³a nieznacznie ko³ysz±c biodrami.
"Kiedy przypomnisz sobie, ¿e mo¿esz u¿ywaæ wiêcej ni¿ jednego rodzaju magii," odpowiedzia³ i zacz±³ nabieraæ powietrze.
"Znów ten sam atak?" westchne³a nieco znudzona i równie¿ zacze³a nabieraæ powietrze.
"Ryk Ognistego Smoka," pierwsza wyplu³a strumieñ ognia kiedy on dopiero koñczy³ wypowiadaæ s³owa swojego zaklêcia. "Oddech Lodowego Smoka."
Jego strumieñ lodu tym razem by³ znacznie szerszy i niemal bez problemu przebi³ siê przez strumieñ ognia. "Auæ," wymamrota³a kiedy po uderzeniu przez strumieñ lodu polecia³a w ty³.
"Wiêc jak teraz wygl±daj± moje postêpy," spyta³a strz±saj±c resztki zamarzniêtych kawa³ków granitu z siebie. "Kolec Ziemnego Smoka," w jednej z d³oni zacz±³ siê formowaæ kolec.
"Coraz bardziej obiecuj±co." stwierdzi³ kiedy wokó³ jego d³oni zacze³y wirowaæ kawa³ki lodu. "Atak Skrzyd³em Lodowego Smoka."
Niemal naraz zaatakowali wysy³aj±c naprzeciw sobie swoje ataki. Eksplozja rozrzuci³a kawa³ki granitu i lodu wokó³ jednak nie zwracali na to uwagi ka¿de skupiaj±c siê na kolejnym ataku. Przez pare minut wymieniali nawzajem coraz bardziej mocniejsze ataki nie zyskuj±c przewagi nad drugim. W koñcu doszli do momentu kiedy Erza zaczê³a growadziæ energiê magiczn± wokól jednej z nóg, któr± powoli unios³a. Arik wyprostowa³ przed siebie d³onie i zacz±³ gromadziæ energiê tworz±c± pieczêæ.
"Czarny Onyks: Kr±g," powiedzia³a uderzaj±c nog± w ziemiê wywo³uj±c rozchodz±ce siê wokó³ niewielkie wstrz±sy. Niemal natychmiast kucne³a i otoczy³a siê p³omieniami.
"¦nie¿nobia³a Ró¿a: Zamarzniêta Lanca," do¶æ wcze¶nie zanim zaklêcie osi±gne³o pe³n± moc z pieczêci wystrzeli³ skoncentrowany strumieñ lodu.
"Ciekawa walka co nie?" rzuci³a jakby od niechcenia Hisuika do stoj±cego obok niej maga.
"Masz na my¶li jak coraz bardziej zapominaj± siê u¿ywaj±c coraz gro¼niejszych zaklêæ lub ich kombinacji?" odpowiedzia³ pytaniem Samson.
'W sumie jak tak spojrzeæ..." zielonooka magini zamy¶li³a i po chwili przysz³a pewna my¶l do g³owy. "O nie oby to nie by³o TO."
"Umm TO?" bia³ow³osy mag uniós³ brew widz±c jak akurat oboje walcz±cych magów zaczê³o gromadziæ energiê do zaawansowanych zaklêæ.
"To mo¿e siê ¼le skoñczyæ," nadspodziewanie spokojnym g³osem stwierdzi³ Dave.
"Albo jest wyj±tkowo przebieg³± kobiet± albo po prostu robi to dzia³aj±c niemal instynktownie," powiedzia³a i ruszy³a przed siebie kiedy wokól dwójki walcz±cych z ziemi wyros³a skalna ¶ciany w kszta³cie okrêgu. Chwilê potem w jednym miejscu przebi³ j± strumieñ lodu. W czasie kiedy zielonow³osa magini szybkim krokiem zbli¿a³a siê do wyrwy w skalnym okrêgu wewn±trz Knightwalker po unikniêciu bezpo¶redniego trafienia lodowym strumieniem wci±¿ otoczona p³omieniami ruszy³a na Kruka.
"Ostrze Rogu Ognistego Smoka," szar¿uj±c uderzy³a w niego odrzucaj±c go wprost na znajduj±c± siê niemal za nim skaln± ¶cianê. Nie daj±c mu czasu na reakcjê wykona³a sus naprzód i przycisne³a go do ¶ciany swoim cia³em.
"Ca³kiem dobra kontra," powiedzia³ staraj±c siê wykonywaæ g³êbsze oddechy po niedawnym wysi³ku. Niezbyt u³atwia³y to jej piersi do¶æ mocno przyci¶niête do jego torsu.
"Tak my¶lisz," zdo³a³a powiedzieæ równie¿ ciê¿ko oddychaj±c. Jednak wci±¿ trzyma³a jego d³onie przyci¶niête do ¶ciany.
'No no nie spodziewa³am siê, ¿e wykonasz taki odwa¿ny ruch. Mo¿e jeszcze co¶ z ciebie bêdzie,' za¶mia³ siê demonicznie jej wewnêtrzny g³os.
"Do¶æ szybko opanowujesz zdolno¶æ u¿ywania tej magii i ³±czenia jej z innymi zdolno¶ciami jakie posiadasz," odpowiedzia³ zaczynaj±c siê czuæ dziwnie czuj±c jej gor±cy oddech na twarzy. Zdawa³a siê my¶leæ nad czym¶ do powiedzenia kiedy zza nich dotar³ do nich kobiecy g³os.
"Mo¿e na razie przestaniecie walczyæ," Jade po³o¿y³a specjalny akcent na ostatnie s³owo.
'Zamknij siê. To nie tak jak mówisz. To nie mia³o byæ,' pomy¶la³a Erza i pu¶ci³a Arika cofaj±c siê o krok do ty³u. 'O tak t³umacz siê teraz,' w g³osie mog³a wyczuæ sarkazm.
"Ahh TO mia³a¶ na my¶li," skomentowa³ Samson, który w³a¶nie zajrza³ przez wy³om w murze do ¶rodka na co tylko Knightwalker poczerwienia³a nieco. Zaraz za nim zaciekawiony zajrza³ ma³y exceed i tylko za¶mia³ siê pod nosem. "Bêdzie siê musia³ t³umaczyæ przed kim¶..."
"Co?" Arik uniós³ nieznacznie brew powoli t³umi±c dziwne odczucie. Wzi±³ nieco g³êbszy wdech i wtedy poczu³ unosz±cy siê wokó³ niemal niezuwa¿alnie specyficzny zapach.
"Zaraz wrócê," zd±¿y³ tylko wymamrotaæ kiedy z jego pleców zaczê³a wyrastaæ para skrzyde³. Jego skóra zacze³y pokrywaæ ³uski, g³owa zmieniaæ kszta³t na bardziej gadzi. Chwilê potem wygl±da³ ca³kiem jak miniaturowy niebiesko³uski smok. Spogl±daj±c jeszcze tylko raz na Knightwalker rozpostar³ skrzyd³a i wzbi³ siê w powietrze przelatuj±c nad skaln± ¶cian±.
"Ummm," zd±¿y³a powiedzieæ Jade kiedy obok niej stoj±ca Erza rozpostar³a skrzyd³a i równie¿ wznios³a siê w powietrze. Jednak wci±¿ nieco niezdarnie unosi³a siê i polecia³a za lodowym zabójc± szybuj±c znacznie ni¿ej ni¿ on.
"To by³o do przewidzenia co nie?" powiedzia³ Samson wci±gaj±c powietrze i do¶æ szybko je znów wydmuchuj±c. "Czyli jednak co¶ poza walk± tutaj siê zdarzy³o."
"Raczej. £atwo mog³am zauwa¿yæ elementy tañca godowego z jej strony, gdyby obydwoje byli zwierzêtami nie lud¼mi. Choæ widzê, ¿e robi³a to nie¶wiadomie mimo to mog³a niechc±cy pobudziæ jego zwierz±c± stronê. A to..." zatrzyma³a spogl±daj±c na niebo gdzie¶ niemal w przeciwn± stronê.
"Nie powinni¶my siê udaæ za nimi?" spyta³ równie¿ spogl±daj± w tym samym kierunku jak ona.
"Nie," u¶miechne³a siê widz±c zbli¿aj±cy siê ku nim kszta³t lec±cy nisko niemal dotykaj±c czubków drzew. Z niego oddzieli³ siê drugi kszta³t, który zacz±³ poruszaæ siê znacznie szybciej.
"Kanna," równie¿ lekko siê u¶miechn±³ kiedy nad nimi przemkn±³ niewielki kszta³t.
"W koñcu jeste¶my," powiedzia³a pare minut Ayaname kiedy pisklak(hatchling) wyl±dowa³ na polance. Obok zeskoczy³a druga siostra, kwasowa zabójczyni i para bli¼niaczo podobnych kotek.
"Ohhh," westchne³a Teana wci±gaj±c powietrze. "Gdzie jest Arik?"
"Gdzie¶ tam polecia³," Hisuika wskaza³ kierunek a blondw³osa magini niemal natychmiast ruszy³a przed siebie.
"Co siê sta³o?" Samson spyta³ biegn±c ko³o niej.
"Wyczu³am zapach kilku z moich sióstr z tamtego kierunku gdzie polecia³," powiedzia³a i przy¶pieszy³a.
"Alfa Omega," zakl±³ pod nosem. 'Co oni mog± teraz tutaj szukaæ?' Powoli obie maginie zaczê³y zostawiaæ go w tyle. W koñcu zatrzyma³ siê i poczeka³ kiedy nad nim przelatywa³ pisklak (hatchling) z siostrami Otto. Kucn±³ i chwytaj±c Dave'a po drodze wyskoczy³ w górê niemal idealnie l±duj±c na grzbiecie bestii.
"Poczekaj," staraj±c siê lecieæ szybciej Knightwalker krzykne³a w kierunku lec±cego przed ni± zabójcy. Przez chwilê nie reagowa³ wci±¿ oddalaj±c siê od niej.
"Poczekaj," krzykne³a kolejny raz i znów nie zareagowa³. Rozwa¿a³a kolejny raz krzykniêcie kiedy niespodziewanie zwolni³ a w zasadzie zatrzyma³ siê. Kiedy obróci³ siê zdaj±c siê co¶ obserwuj±c nie zd±¿y³a zahamowaæ i z du¿± si³a wpad³a na niego przez co ich skrzyd³a i ogony siê popl±ta³y i zaczeli szybko spadaæ.
"Czemu lecia³a¶ za mn±?" spyta³ kiedy le¿eli na runie le¶nym tym razem z nim bêd±cym na górze.
"Ja..." zawacha³a siê próbuj±c przypomnieæ sobie powód. 'Obydwie dobrze wiemy czemu lecia³a¶ za nim prawda?' wewnêtrzny g³os postanowi³ dorzuciæ swoje trzy grosze.
"Cicho," powiedzia³ i po³o¿y³ delikatnie swoj± ³apê na jej ustach. Jego g³owa powoli przyje³a znów ludzki kszta³t i lekko podniówszy siê zacz±³ siê rozgl±daæ intensywnie wdychaj±c i wydychaj±c powietrze. Przez chwilê rozmy¶la³a wyra¿enie protestu kiedy równie¿ zaczê³a czuæ dziwny zapach dochodz±cy z kilku stron.
"Nie jeste¶my sami," niemal wyszepta³ jej do ucha kiedy zacz±³ powoli siê podnosiæ. G³owa znów zmieni³a siê w smocz± i nie przestawa³ siê rozgl±daæ wokó³. Pomiêdzy drzewami gdzie¶ wokó³ nich przemkn±³ cieñ i Kruk natychmiast obróci³ siê w tamt± stronê.
"Grrrr," wyda³ podobny do ryku d¼wiêk kiedy z drzew gdzie¶ za nim wyskoczy³ inny cieñ zbli¿aj±c siê w stronê siedz±cej na ziemi Erzy. Nie my¶l±c du¿o skoczy³ w ty³ i zamachn±³ siê ³ap± ³api±c co¶ lekko ¶liskiego w dotyku.
"Muu. To nie³adnie ³apaæ czyj±¶ rêkê," us³ysza³ kobiecy g³os za sob±. "A mo¿e mackê. Muu," obracaj±c siê zd±¿y³ z³apaæ drug± z macek. Naprzeciw niego sta³a ubrana w niczym siê niewyró¿niaj±ce sk±pe ubranie nietypowa kobieta o czekoladowej barwy skórze.
Spomiêdzy d³ugich siêgaj±cych do okolic po¶ladków faluj±cych br±zowych w³osów wyrasta³a para niewielkich metalicznych rogów. Na ramionach nosi³a co¶ przypominaj±ce naramienniki zbudowane z jadeitu zdaj±ce siê wyrastaæ wprost z jej cia³a. Ramiona by³a znacznie zdeformowane, pokryte sier¶ci± tej samej barwy co jej w³osy i poni¿ej ³okci zdecydowanie przero¶niête zakoñczone do¶æ masywnymi d³oñmi z nie mniejszymi palcami zakoñczonymi zielonymi krystalicznymi pazurami. Na czê¶ci ramion zamiast sier¶ci pokrywa³a je wartwa przypominaj±ca granit uk³adaj±cy siê w postaci serii p³ytek zachodz±cych jedna na drug±. Dalej na jej w miarê obcis³ej górnej czê¶ci ubioru na ka¿dej piersi zaznacza³y siê cztery nieznaczne wzniesienia. Zza do¶æ szerokich bioder co chwilê wychyla³ siê d³ugi ogon pokryty ci±giem niewielkich jadeitowych p³ytek na ca³ej d³ugo¶ci. Nogi zaczynaj±c od okolic bioder pokrywa³a podobnie jak ramiona sier¶æ a same bardzo przypomina³y wygl±dem nogi krowy i jak one by³y zakoñczone metalicznie b³yszcz±cymi du¿ymi racicami. Pe³niê obrazu dope³nia³y dwie pary macek wyrastaj±cej gdzie¶ z jej pleców.
"Skoñczy³e¶ ju¿ siê gapiæ na mnie?" spyta³a krowiokszta³tna kobieta kiedy wolne koñce ze dwóch wspomnianych macek zaczê³y owijaæ siê wokó³ jego ramion. "I co teraz muuu zrobisz? Wci±¿ mam dwie wolne macki."
"Tak my¶la³am," stwierdzi³a kiedy nawet nie odpowiadaj±c nic wci±¿ sta³ nieruchomo wiêc pozosta³a para powoli zaczê³a sun±æ ku Knightwalker. Tamta spojrza³a przez chwilê na niego i zauwa¿y³a jak spojrza³ przez chwilê na ziemiê wsta³a zdawaj±c siê w miarê dok³adnie odgadn±æ co próbowa³ jej przekazaæ bez s³ów.
"Mo¿e on nic nie zrobi ale ja nie bêdê sta³a bezczynnie. Kolce Ziemnego Smoka," powiedzia³a i uderzy³a w ziemiê powoduj±c powstanie kilku pêkniêæ rozrastaj±cych siê w kierunku br±zowow³osej kobiety, która niewzruszona sta³a.
"Ziemna magia ma mi zaszkodziæ?" odpowiedzia³a jej krowiokszta³tna przeciwniczka i szybko uderzy³a w ziemiê. "Tupniêcie Ziemnego Smoka," Przed ni± z ziemi wyrós³ skalny blok, który zablokowa³ zbli¿aj±ce siê ku niej pêkniêcie.
"To tyle na te..." nie skoñczy³a kiedy zaskoczy³ j± naprê¿aj±c mie¶nie a nastêpnie poci±gn±³ za trzymane macki i zacz±³ obracaæ siê. Chwilê potem rzuci³ zielonook± kobiet± w kierunku pobliskiego drzewa z du¿± si³±.
"Muu kto¶ tu nieco pakuje," niemal nieporuszona powoli wsta³a ocieraj±c krew sp³ywaj±c± z rany na policzku. "Mo¿e powinnam siê zabawiæ z tob±," powiedzia³a zalotnie puszczaj±c mu ca³usa. "A mo¿e nie. Lanca ¯elaznego Smoka: Demoniczne Lagi."
Z pieczêci, któr± utworzy³a przed zmienion± w metalow± lancê rêk± wytrzeli³o kilka lanc w kierunku Arika. Natychmiast wykona³ unik w bok unikaj±c wiêkszo¶æ, a te które do dosiêg³y ze¶lizgne³y siê po ³uskach nie zostawiaj±c zbyt wiele ¶ladów.
"Krusz±cy Kie³ Ognistego Smoka," Erza wykorzystuj±c moment zamachne³a siê d³oni± otoczon± p³omieniami w kszta³cie ³apy z pazurami w kierunku br±zowow³osej zabójczyni, która szybko zareagowa³a. "Tarcza Skrzyd³a Jadeitowego Smoka," z pleców wyros³o nefrytowe skrzyd³o, które niemal w ostatniej chwili zablokowa³o atak. Ogniste pazury ze¶lizgne³y siê po nim zostawiaj±c tylko g³êbokie ¶lady.
"Nie³adnie," stwierdzi³a i poruszywszy mackami podje³a próbê z³apania rudow³osej magini co skoñczy³o siê tylko po³owicznym sukcesem kiedy jedna z macek ledwo co owine³a siê wokó³ jej nogi. "Mam ciê," stwierdzi³a z satysfakcj± szybko poprawiaj±c uchwyt jednak wtedy wyczu³a zbli¿aj±c± siê istotê.
"Có¿ pobawi³abym siê z wami d³u¿ej ale widzê, ¿e czas mnie nagli," powiedzia³a krowiokszta³tna kobieta i wyci±gne³a z kieszeni ubrania kilka niewielkich kulek, które rzuci³a szybko w kierunku Knightwalker. W ostatnim momencie kiedy ju¿ prawie j± trafi³y przed rudow³os± magin± niemal znik±d pojawi³ siê Kruk.
"Muuuu to znaczy nieee," zamucza³a zielonooka kobieta kiedy kulki uderzy³y w ³uski pokrywaj±ce jego plecy. W mgnieniu oka wokó³ niego i Erzy z nich powsta³y metalowe prêty tworz±c klatkê wokó³ obojga.
"No có¿," westchne³a i gwizdne³a na co spomiêdzy pobliskich drzew wysz³o kilkana¶cie ubranych w metaliczne zbroje postaci.
"Wo³a³a¶ Galaxia-sama?" spyta³ stoj±cy najbli¿ej.
"Tak. Zabierzcie t± klatkê wraz z ³adunkiem do najbli¿szej siedziby gildii. Czê¶æ zostanie tutaj aby pomóc mi zatrzymaæ zbli¿aj±c± siê tutaj zabójczyniê. Mo¿liwe, ¿e nie jest sama," szybko wyda³a rozkazy i podesz³a do klatki.
"Powinni¶my kiedy¶ znów powalczyæ," powiedzia³a zalotnie i nachylaj±c siê miêdzy prêtami uca³owa³a w pysk Arika. Po tym odwróci³a siê i poruszaj±c zalotnie biodrami ruszy³a powoli naprzeciw zbli¿aj±cej siê przeciwniczce. Spo¶ród pozosta³ych osób jedna zbli¿y³a siê do Galaxii. "Szkoda, ¿e niema tu naszej siostry Teany. Bardziej siê by przyda³a ci ni¿ ja."
"Nie jeste¶ gorsza ni¿ ona Alshuro. Mo¿e nawet oka¿e siê lepiej mieæ ciê tutaj dzi¶," odpowiedzia³a jej zielonoka kobieta.
"£uski Diamentowego Smoka," powoli jej cia³o pokry³a mieni±ce siê w promieniach padaj±cego s³oñca ³uski z diamentów. Jeszcze raz spojrza³a za siebie widz±c jak parena¶cie z podw³adnych zacze³o ci±gn±æ klatkê a potem przelotnie na stoj±c± obok siostrê.
"Diamentowe Pazury Ziemnego Smoka," jej ramiona jeszcze bardziej rozros³y siê kiedy chwilê pó¼niej przed ni± wyl±dowa³a z³otow³osa zabójczyni.
---
"Znasz j±?" jakby od niechcenia spyta³a Erza próbuj±c poprawiæ pozycjê w jakiej by³a transportowana. Jednak klatka by³a na tyle niewielka, ¿e obydwoje nie mieli w zasadzie miejsca na wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Zdecydowanie wygl±da³o jakby nie by³o przewidziane do transportowania dwójki magów wewn±trz.
"Nie," odpar³ spokonie równie¿ nieskutecznie próbuj±c poprawiæ swoj± pozycjê. Na razie znajdowali siê w pozycji twarz± w twarz tak, ¿e jego ³eb by³o niemal obok jej g³owy. Skrzyd³a i ogony by³y nieco bez³adnie u³o¿one wokó³ nich.
"Skoro tak mówisz," odpar³a kiedy zastanawia³ siê co znaczy³ ten poca³unek na koniec. Czy¿by obietnica kolejnego spotkania czy tylko pami±tka po dzisiejszym spotkaniu? D³u¿sz± chwilê nad czym¶ my¶la³a zanim nie odezwa³a siê znów.
"Mimo wszystko chyba powinnam ci podziêkowaæ," powiedzia³a opieraj±c brodê na jej ramieniu. "Gdybym siê nie zjawi³a nie utkneliby¶my tutaj."
"Nyan?" cicho zamrucza³ jakby nie chcia³ zwracaæ na swoj± obecno¶æ gwiezdny duch pojawiaj±c siê na jego ramieniu.
"Nyana?" przez chwilê nas³uchiwa³ czy ci±gn±cy klatkê zauwa¿yli jej zjawienie siê. Na szczê¶cie jeszcze nie. "Dobrze. Jak nie bêd± uwa¿aæ opu¶æ t± klatkê i udaj siê w przeciwnym kierunku. Gdzie¶ tam powinni byæ moi gildyjni towarzysze."
"Nyannn," kotka kiwne³a g³ow± i pare minut potem przeskakuj±c miêdzy prêtami krat znikne³a w pobliskich zaro¶lach.
"Sk±d siê on pojawi³?" spyta³a Erza.
"To ona i jest gwiezdnym duchem," odpowiedzia³ staraj±c siê nie mówiæ za g³o¶no. Wola³ nie alarmowaæ ci±gn±cych ich osób o obecno¶ci kociego ducha w pobli¿u. "Ahh nie ma chyba u was ich lub po prostu nie macie kluczy aby ich wzywaæ."
"Klucze?" przypomnia³o siê jej platynowy klucz, który znalaz³a w¶ród obiektów. "A jak wygl±daj± te klucze?"
"No jak zwyk³e klucze. Mog± byæ czarne, srebne, karmazynowe, z³ote, purpurowe lub platynowe. Na ka¿dym jest jaki¶ symbol zwi±zany z duchem jaki przywo³uje zazwyczaj umieszczony na rêkoje¶ci klucza," mówi³ ¶ciszonym g³osem wci±¿ patrz±c miêdzy kratami na miejsca jakie mijali.
"A czy jaki¶ ma rysunek skrzydlatego gada?" nieco niepewnie spyta³a. Co¶ jej mówi³o, ¿e mo¿e odkry³a przeznaczenie trzymanego w swoim pokoju klucza.
"Klucz smoka je¶li ju...moment widzia³a¶ gdzie¶ klucz Ik-Tazai?" na chwilê Arik otworzy³ ze zdziwienia oczy i obróci³ nieco ³eb próbuj±c spojrzeæ jej w oczy.
"Mo¿liwe. Ale na razie i tak jeste¶my unieruchomieni tutaj. Pozatym nie widzia³am go nigdzie tutaj," odpar³a. A wiêc jednak to by³ jaki¶ magiczny przedmiot. A ta skrzydlata bestia jak± raz widzia³a we ¶nie, w któr± zmieni³ siê klucz... czy¿by by³a tym 'gwiezdnym duchem', którego mo¿na przywo³aæ u¿ywaj±c go?
Przez chwilê próbowa³ siê poruszyæ sprawdzaj±c czy uda mu siê wy³amaæ jeden z prêtów jednak niemal natychmiast wyda³a jêk bólu. Móg³by uwolniæ siê je¶li by nie przejmowa³ siê jak mocno j± zrani. A nie wiedzia³ czy mo¿e zdo³a³aby u¿yæ leczniczej magii wiêc zrezygnowany zaprzesta³ prób wydostania siê i po³o¿y³ ³eb na jej ramieniu. Kierowana impulsem lekko przesune³a d³onie czê¶ciowo go obejmuj±c. W takiej pozycji spêdzili resztê drogi.
"W koñcu," zniecierpliwiony powiedzia³ niski mag stoj±c w wej¶ciu do budynku widz±c zbli¿aj±c± siê grupê osobników w zbrojach ci±gn±cych metalow± klatkê. "Co wam zaje³o tak d³ugo. Ci±gniêcie jednej osoby nie powinno byæ tak wycieñczaj±ce co nie?"
"Galaxia niechc±cy z³apa³a dwójkê magów ale nie mieli¶my czasu aby pozbyæ siê na miejscu niepotrzebnego z nich wiêc zabrali¶my obydwoje. Zreszt± sama kaza³a jak najszybciej przetransportowaæ klatkê tutaj," powiedzia³ id±cy na przedzie osobnik.
"Hmmm," zamy¶li³ siê mag podchodz±c do klatki. Arik wyczu³ jego zbli¿anie siê jednak wci±¿ nie podnosi³ powiek.
"Co jes..." Knightwalker nie dokoñczy³a kiedy niski mê¿czyzna u¿y³ na niej niej magii snu. Chwilê potem dla upewnienia siê u¿y³ j± te¿ na zdawa³o siê ¶pi±cym osobniku znajduj±cym siê z ni± w klatce. Dopiero wtedy rozkaza³ obecnym wokó³ otwarcie klatki.
"Hmmm interesuj±ce. Widzê, ¿e ten tu u¿ywa³ magii przejecia z... z...," zamy¶li³ siê patrz±c jak powoli Kruk przyjmowa³ na powrót ludzk± postaæ, "tak z dusz± smoka. Interesuj±cy mag. Zabierzcie go i zostawcie mu jakie¶ ubranie," za¶mia³ siê widz±c jak lodowy zabójca by³ ca³kiem nagi po zmianie.
Powoli siê budzi³a czuj±c jak le¿y na zimny metalowym blacie. Próbowa³a siê poruszyæ jednak skórzane pasy uniemo¿liwia³y jej jakikolwiek ruch.
"Doktorze chyba siê obudzi³a," powiedzia³a pielêgniarka gdzie¶ z boku. Próbowa³a poruszyæ g³ow± ale nawet j± mia³a unieruchomion± tak, ¿e mog³a tylko siê patrzyæ w pod³ogê.
"To nic ju¿ prawie koñczê usuwanie lakrim," odpowiedzia³ mêski g³os.
'Lakrimy?' pomy¶la³a i wtedy poczu³a ostry ból w trzech miejscach na plecach. 'Czy oni mi je wycinaj±? Przecie¿ mam tam obecnie skrzyd³a i ogon.'
Jakby w odpowiedzi na jej my¶li us³ysza³a ponownie g³os pielêgniarki. "Co mam zrobiæ z tymi usuniêtymi wcze¶niej niepotrzebnymi czê¶ciami jej cia³a?"
"Wy¶lijcie je do innej siedziby w celu dok³adniejszego zbadania," powiedzia³ doktor. "I gdzie s± te kawa³ki smoczych tkanek, które maj± zostaæ u¿yte do infuzji?"
"Rufus ju¿ powinien tu byæ," odpowiedzia³a. "Zobaczê gdzie siê w³óczy."
Po tym us³ysza³a d¼wiêk otwieranych i zamykanych drzwi. Ponownie w kilku miejsca zabola³o j± ale ból na szczê¶cie zacz±³ szybko przechodziæ. Znów rozleg³ siê d¼wiêk drzwi i do pokoju wesz³y dwie osoby lub tak siê jej wydawa³o.
"W koñcu," doktor wydawa³ siê ucieszony. "Im szybciej skoñczymy tym wcze¶niej bêdzie gotowa do transportu. A ty co tak stoisz te¿ id¼ siê przygotowaæ."
"Taakkk herr doktor," wymamrota³ Rufus i znów zaskrzypia³y drzwi. Kolejny raz poczy³a uk³ucie i chwilê potem do¶æ silny ból. Potem s³ysza³a jakby kto¶ wypowiada³ jakie¶ s³owa gdzie¶ ko³o niej co sprawi³o, ¿e poczu³a jak po ciele rozlewa siê jej ciep³o. Narasta³o tak, ¿e w koñcu mia³a wra¿enie jakby jej cia³o by³o wrzucone w ogieñ.
"Skoñczone. Zabierzcie j± na salê obok, wyleczcie rany i ubierzcie w ubranie, które mia³a na sobie," doktor wyda³ kilka ostatnich poleceñ zanim opu¶ci³ pomieszczenie. Ponownie poczu³a jak zaczyna j± ogarniaæ senno¶æ.
---
Powoli budzi³ siê czuj±c zimny metal pod sob±. Otwieraj±c szerzej oczy zobaczy³ metalow± pod³ogê i jakie¶ kraty wbudowane w poblisk± ¶cianê. Nie¶piesz±c siê usiad³ i wci±¿ odczuwaj±c efekty niedawno u¿ytej magii snu rozejrza³ wokó³.
"Hmmm," zamy¶li³ siê siêgaj±c po le¿±ce obok jakie¶ ubrania. Ubrawszy je usiad³ i zacz±³ ogl±daæ miejsce w jakim siê znalaz³. Poprzednie co pamiêta³ by³o przybycie do siedziby jakiej¶ gildii zapewnie jednej z tych mrocznych.
"Ju¿ siê obudzi³e¶. My¶la³em, ¿e na d³u¿ej ciê u¶pili," w cieniu po drugiej stronie pokoju na krze¶le siedzia³ wysoki mê¿czyzna choæ od Arika wci±¿ go dzieli³a kolejna krata. Wyczuwaj±c znajomy sk±d¶ zapach, który otacza³ nieznajomego zacz±³ z uwag± obserwowaæ go.
"Widzê, ¿e wasze zmys³y s± do¶æ dobre," wsta³ i ruszy³ ku drzwiom w pobliskiej ¶cianie. "A teraz zostañ tutaj kiedy twoja znajoma, która przyby³a z tob± bêdzie mieæ nied³ugo spotkanie ze swoim przeznaczeniem."
"Z przeznaczeniem? Co jej chcecie zrobicie?" zacz±³ spogl±daæ ukradkiem na boki oceniaj±c sytuacjê i mo¿liwo¶ci uwolnienia siê.
"Ju¿ zrobili¶my. Pozbawili¶my j± czego¶ co nale¿a³o do nas i przy okazji pozby³a siê nadmiarowych przydatków, które pewnie tam gdzie siê udaje nie bêd± jej ju¿ potrzebne," Ikari zatrzyma³ siê na chwilê w otwartych drzwiach. "I tak nie zrobisz nic bo jest pare piêter nad nami je¶li jej ju¿ nie zabrali."
Kruk nie odpowiedzia³ mu nic od razu atakuj±c lodowym rykiem.
"Ho ho nie powiniene¶ byæ nieco bardziej opanowany jak przysta³o na lodowego zabójcê?" Akira zadrwi³ ju¿ stoj±c na koytarzu kiedy w ¶cianie obok drzwi, którymi dopiero co wyszed³ powsta³ ¶redniej wielko¶ci wyrwa z oblodzonymi brzegami. Popatrzy³ na ni± zanim doda³. "A mo¿e to po prostu mi³o¶æ od pierwsze wejrzenia?"
"Jestem wci±¿ opanowany," odpar³ Arik staraj±c sie zachowaæ spokój. "I to nie mi³o¶æ ale obietnica jak± da³em. Ja DOTRZYMUJÊ z³o¿one obietnice w porównaniu do ludzi twojego pokroju," po tych s³owach ponownie u¿y³ lodowego ataku.
---
Kiedy znów odzyska³a przytomno¶æ by³a niesiona a w zasadzie ci±gniêta, przez parê niezbyt wysokich osobników trzymaj±cych j± pod pachami, jakim¶ korytarzem. Kiedy spróbowa³a poruszyæ siê nic nie sta³o siê jakby mia³a sparali¿owane ca³e cia³o. Przymkne³a nieco powieki udaj±c, ¿e wci±¿ nie obudzi³a siê i s³ucha³a co mówi± nios±cy j±.
"By³a tak ciê¿ka jak j± na dó³ nie¶li¶my?" spyta³ jeden z mê¿czyzn.
"Nawet jeszcze bardziej. Pamiêtasz by³a znacznie bardziej kr±g³a i mia³a w dodatku skrzyd³a i ogon. Teraz pewnie jest l¿ejsza prawie z po³owê," odpowiedzia³ drugi. "Zreszt± teraz nie znosimy j± tylko wnosimi. Wiêc nie narzekaj i postaraj siê aby¶my na czas j± wynie¶li. Wolê nie t³umaczyæ siê potem z opó¼nienia."
L¿ejsza? Kiedy nad tym siê zastanowi³a siê zdawa³o siê jej, ¿e jest jaka¶ taka l¿ejsza ni¿ jeszcze pare godzin temu. Ukradkiem spogl±daj±c w dó³ co na szczê¶cie okaza³o siê wykonalne w jej obecnym stanie, przy okazji stwierdzi³a te¿ i¿ musia³a by¶ sparali¿owana tylko od szyji w dó³, potwierdzi³a s³owa jednego z nich. By³a widocznie 'mniejsza'.
'Powiedzmy sobie prawdê jeste¶ obecnie mniej kszta³tna ¿eby nie powiedzieæ p³aska,' wewnêtrzny g³os by³ bardziej bezpo¶redni. 'Jak teraz zdo³amy ¶ci±gn±æ lub utrzymaæ jego uwagê jak uda nam siê go ponownie spotkaæ?'
'Niewa¿ne. I czemu zreszt± nad tym my¶limy? Na razie chcê odzyskaæ w³adzê nad w³asnym cia³em,' pomy¶la³a zastanawiaj±c siê te¿ gdzie j± prowadzili.
"Szybciej nie¶cie j±," ponagli³ ich trzeci g³os. "Przej¶cie otworzy siê za pare minut. Do tego czasu musi znale¶æ siê w krêgu."
"Tak jest Rufus. Na pewno zd±¿ymy," jeden natychmiast odpowiedzia³ i poczu³a jak zaczeli j± szybciej ci±gn±æ.
'Przej¶cie? Dok±d?' bezskutecznie próbowa³a znale¶æ na nie odpowiedzi. Minutê mo¿ê dwie potem znale¼li siê na zewn±trz gdzie ju¿ zapad³ zmrok.
"Tutaj. Szybko po³ó¿ j± i znikamy," powiedzia³ jeden i poczu³a jak j± k³ad± na ziemi. Otworzy³a oczy i spróbowa³a rozejrzeæ siê wokó³. Spory kawa³ek od niej zobaczy³a o¶wietlone wej¶cie do jakiego¶ budynku. Poza tym wokó³ otacza³ j± tylko mroki nocy.
"Nie krêæ siê," us³ysza³a mêski g³os ale obracaj±c w tamtym kierunku nie dojrza³a prawie nic. Chod¼ nie w pewnym momencie w ciemno¶ciach za¶wieci³a siê para czerwonych oczu i poczy³a jaki¶ ch³ód nap³ywaj±cy z kierunku gdzie je widzia³a.
"Ciekawe. Mogê wyczuæ na tobie zapach innego zabójcy," na chwilê przerwa³ i wci±gn±³ powoli powietrze. "W dodatku by³ to mê¿czyzna. Jednak nie czujê aby do czego¶ miêdzy wami dosz³o."
'Do niczego dosz³o? Co niby sugeruje?' zastanawia³a siê. 'No proszê. Przecie¿ dobrze wiesz co ma na my¶li. Ale có¿. Mia³a¶ moment aby co¶ zrobiæ no ale musia³a¶ g³upio go zmarnowaæ. Kto wie kiedy trafi siê je¶li wogóle kolejna szansa. Widaæ gdzie¶ ciê wysy³aj±.'
"Nie rozumiem co masz na my¶li," odpowiedzia³a na g³os.
"Nie rozumiesz? W sumie nie ma to ju¿ takiego znaczenia. Zaraz wrócisz do swojego ¶wiata i swojego ¿ycia tam. A wszystko co tu zobaczy³a¶ z czasem stanie siê tylko snem," na ziemi wokó³ niej zacze³y siê po kolei roz¶wietlaæ jakie¶ symbole. Dziêki temu mog³a nieco lepiej zobaczyæ tego, który mówi³ do niej. By³ bardzo wysoki, widocznie doskonalnie umiê¶niony a jego d³ugie w³osy porusza³y siê od czasu do czasu kiedy tylko powia³ wiatr.
"Tylko od ciebie zale¿y czy bêdzie piêkny lub koszmarem," powoli zbli¿y³ siê do niej i nachyli³. "Osobi¶cie wola³bym aby to by³o to drugie," roze¶mia³ siê demonicznie i cofn±³ siê a¿ prawie do granicy okrêgu wyznaczanego przez ¶wiec±ce symbole, których blask rós³ z ka¿d± chwil±. "A ty co by¶ chcia³ Rufus?"
"Te¿ bym wola³ aby sta³o to siê jej nocnym koszmarem. Ten czas spêdzony tutaj," odpar³ zapytany a jego g³os dobieg³ do niej z gdzie¶ obok.
"Do nie zobaczenia," powiedzia³ patrz±c wprost na ni± i u¶miechaj±c siê z³owieszczo kiedy symbole zacze³y tam mocno l¶niæ, ¿e j± o¶lepia³y.