AFF Fiction Portal
errorYou must be logged in to review this story.

Fairy Tail: Piekielny Anio³

By: Ormael13
folder Misc. Non-English › Anime
Rating: Adult +
Chapters: 2
Views: 1,097
Reviews: 0
Recommended: 0
Currently Reading: 0
Disclaimer: Fairy Tail i wszelkie postacie tam wystêpuj±ce s± w³asno¶ci± Hiro Mashima. Nie mam ¿adnych zysków z pisania tego fanficka.
arrow_back Previous

Magia Przejêcia: Anielska Dusza

Rozdzia³ 2: Magia Przejêcia: Anielska Dusza/Take Over: Angel Soul



W tym czasie Angel ruszy³a w kierunku obecnego miejsca pobytu swojej gildii.



"Co¶ nie wysz³o?" przywita³ j± Cobra na co tylko rzuci³a mu zabójcze spojrzenie.



"A mówi³a¶, ¿e nie jest to wymagaj±cy mag," kontynuowa³ kiedy ruszy³ i szed³ obok niej.



"Mo¿e nieco przeliczy³am siê i dlatego przegra³am," odpowiedzia³a wyra¼nie z³a.



"Ale wróci³a¶ mimo to," odpar³. "Czy mo¿e zabra³ ci klucze?"



"Wci±¿ wszystkie mam. I zdobêdê nied³ugo jego," zatrzyma³a i usiad³a. "Przeklête duchy staro¿ytnego zodiaku."



"¯e co?" zabójca trucizn uniós³ brew.



"Mia³ dwa pieprzone duchy z tego zodiaku w tym jednego wyj±tkowo wkurzaj±cego," ze z³o¶ci± rzuci³a pêkiem swoich kluczy o ziemiê.



"Gdyby to by³ zabójca smoków nie mia³bym problemów go pokonaæ," pewnie powiedzia³ i pog³aska³ po ³bie swoj± kobrê.



"Muszê dowiedzieæ siê wiêcej o nim i zrewan¿owaæ siê. Zabraæ mu klucze a nie tylko mamrotaæ jakie¶ brednie o przysiêgach," zacze³a mamrotaæ pod nosem.



"Przysiêga?" spojrza³ w jej stronê.



"Niewa¿ne. Kiedy padnie pokonany wszelkie ustalenia strac± wa¿no¶æ," wsta³a i podesz³a do kluczy. "A teraz zostaw mnie sam±."



"Jak wolisz. Chod¼ Cubellios," powiedzia³ i ruszy³. Kobra pos³usznie zacze³a pod±¿aæ za nim.



Kiedy odszed³ przez d³u¿sz± chwilê patrzy³a w ziemiê na le¿±ce klucze po czym podnios³a je i rozejrza³a siê. Na szczê¶cie nigdzie w pobli¿u nie zauwa¿y³a mistrza wiêc posz³a co¶ zje¶æ a potem wróci³a do namiotu, który obecnie zajmowa³a.



"Anio³," wymamrota³a trzymaj±c wyjête z pobliskiej szafki kilka ¶nie¿nobia³ych piór. Chwilowo pu¶ci³a w niepamiêæ niedawne godziny i znów zacze³a rozmy¶laæ na skrzydlatymi istotami.



Tydzieñ mo¿e dwa temu w trakcie nocy zbudzi³ j± jaki¶ ha³as. Kiedy wsta³a i wysz³a na dwór nie widzia³a zbyt wiele tylko las otaczaj±cy ich obozowisko. Kiedy obróci³a siê niemal krzykne³a wpadaj±c na Cobrê, który krótkim gestem kaza³ jej milczeæ zdawaj±c siê ws³uchiwaæ w otaczaj±c± ich ciszê. Chwila zacze³a siê d³u¿yæ kiedy bez s³owa ruszy³ przed siebie gdzie¶ wprost w pobliskie zaro¶la zostawiaj±c j± sam±. Wtedy us³ysza³a co¶ przypominaj±ce ³opot skrzyde³ gdzie¶ w pobli¿u dobiegaj±ce mniej wiêcej z kierunku gdzie znikn±³ smoczy zabójca.



Niezbyt my¶l±c ruszy³a w tamtym kierunku co jaki¶ czas s³ysz±c to ³opot skrzyde³ to pod±¿aj±cego przed ni± maga. Po dziesiêciu mo¿e piêtnastu minutach us³ysza³a jak zabójca siê zatrzyma³. Kiedy wci±¿ biegn±c w jego kierunku niemal nie wpad³a wy³aniaj±c siê z zaro¶li na niewielk± polankê zobaczy³a jak sta³ on naprzeciw jakiej¶ istoty.



By³a niewiele wy¿sza od nich, ubrana w co¶ przypominaj±ce habit, który zakrywa³ wiêkszo¶æ jej cia³a nawet twarz skrywa³ cieñ kaptura. Jedyne co nie zakrywa³ by³y dwie pary roz³o¿ystych skrzyde³ pokrytych jasnymi piórami.



Przez chwilê ca³a trójka trwa³a nieruchomo zanim Cobra nie zaatakowa³ u¿ywaj±c swojej magii. Istota niemal natychmiast poruszy³a siê jednak pierwszy atak zdo³a³ trafiæ j± w bark i znajduj±ce siê za nim skrzyd³a. Nie wyda³a mimo to ¿adnego jêku tylko szybko roz³o¿y³a skrzyd³a i wzbi³a siê w powietrze. Kolejne kilka zaklêæ niestety ju¿ nie trafi³y jej zanim nie znikne³a gdzie¶ ponad nimi.



Przez moment stali po czym Cobra zdecydowa³ siê wróciæ do obozowiska mamrocz±c co¶ o tym, ¿e kimkolwiek by³a ta istota nie powinna ju¿ próbowaæ podkradaæ siê do nich tej nocy. Zostawszy sama Angel podesz³a do miejsca gdzie jeszcze niedawno sta³a istota i przykucn±wszy rozejrza³a siê. Na ziemi le¿a³o rozrzucone nieznacznie nieco piór, niektóre z nich czê¶ciowo nadtrawione trucizn±. Zachowuj±c ostro¿no¶æ pozbiera³a kilka, które zdawa³y siê byæ nietkniête i powoli ruszy³a w drogê powrotn± do obozowiska.



Odk³adaj±c pióra spowrotem do szafki wsta³ z ³ó¿ka i uda³a do ogniska. Kilkana¶cie dni pó¼niej wraz z reszt± gildi napadli na niewielk± wioskê. Kiedy reszta by³a wci±¿ zajêta uzupe³nianiem zapasów Angel ruszy³a poszukuj±c czy nie znajdzie mieszkania jakiego¶ lokalnego maga. Tym razem okaza³ siê, ¿e istotnie by³ jeden jednak wnêtrze wygl±da³o jakby kto¶ je opu¶ci³ w po¶piechu niedawno. Wszed³wszy zacze³a siê rozgl±daæ po pomieszczeniu.



"Wiêc tamten mag nie by³ jakim¶ podró¿uj±cym ale mieszka³ tutaj," powiedzia³ Midnight staj±c w progu. "Ma co¶ wartego uwagi?"



"Nie. Tylko jakie¶ bezu¿yteczne ¶mie..." przerwa³a kiedy jej wzrok spocz±³ na ksiêdze le¿±cej na wierzchu jednej ze stosów ksi±¿ek. Na ok³adce by³a ilustrowana czym¶ co wygl±da³o jak istota ubrana w habit z dwiema parami roz³o¿onych skrzyde³ wyrastaj±cych jej z pleców.



"Co tam dojrza³a¶?" spyta³ na co nie odpowiedzia³ powoli podchodz±c do stosu ksi±¿ek. Powoli schyli³a siê i podnios³a ksi±¿kê.



"Magia przejêcia," powiedzia³ Brain, przed którym Midnight cofn±³ siê kiedy mistrz powoli podszed³ do magini gwiezdnych duchów. "Ta ksiêga zdaje siê zawieraæ jeden z jej podgatunków."



"Podgatunki?" Angel wymamrota³a wci±¿ wpatruj±c siê niemal jak zahipnotyzowana w ok³adkê ksi±¿ki.



"Tak," nie mówi±c nic wiêcej szybkim ruchem wyrwa³ je z r±k ksiêgê. "Znam przynajmniej dwana¶cie jej podgatunków a istniej± plotki mówi±ce, ¿e mog± byæ kolejne dwa."



"Istniej a¿ tyle rodzai magii przejêcia?" spyta³ Midnight.



"Magie zabójców te¿ maj± wiele podgatunków ka¿da, prawda? Wracaj±c do tej ksiêgi zdaje siê," na chwilê przerwa³ otwieraj±c j± i wertuj±c szybko kolejne strony, "dotyczy anielskiej duszy," skoñczy³ zamykaj±c j±, od której nie oderwa³a wzroku.



"Jakie jeszcze s± poza dusz± bestii, satana, zwierzêc±, ro¶lin± i anielsk±?" zapyta³a magini.



"Dusza maszyny i broni to dwie, które stworzono w moim istytucie...kiedy jeszcze istnia³," na wspomnienie tamtego miejsca Brain lekko siê u¶miechn±³. "Poza tym istniej± dusza niebiañska, infernalna i golemów. Do bardzo rzadko spotykanych zaliczane s± dusze chimeryczne i smocze."



"A te dwie istniej±ce w plotkach?" tym razem spyta³ Midnight.



"Mroczna i ludzka dusza. Choæ my¶lê, ¿e obie to tylko wymys³ ob³±kanych magów. Nikt jeszcze nie doniós³ o istnieniu ich," spojrza³ w stronê magini. "Czy¿by interesowa³ ciê ta konkretna ksiêga?"



Przez chwilê milcza³a my¶l±c zanim nie odpowiedzia³a pewnie, "Tak."



"W takim razie we¼ j±," rzuci³ jej ksiêg±, "a resztê zniszcz zanim opu¶cisz ten pokój."



"Tak jest mistrzu," odpar³a i poczekawszy zanim mistrz z Midnght zostawi± j± sam± wezwa³a skorpiona i byka. Nie trac±c wiele czasu kaza³ obydwojgu u¿yæ wszelkich dostêpnych im mocy aby zrównaæ z ziemi± t± budowlê po czym opu¶ci³a pomieszczenie. Piêæ minut pó¼niej niemal kurczowo trzymaj±c w d³oni ksiêgê spogl±da³a na gruzy jakie pozosta³y po niewielkiem domu, który by³ mieszkanie nie¿ywego ju¿ maga.



"Co tam masz?" kiedy opuszczali mie¶cinê zbli¿y³ siê do niej zabójca trucizn.



"Ksiêgê z ciekaw± magi±," odpowiedzia³a wci±¿ trzymaj±c j± w d³oniach.



"Jak±?" Na co odpowiedzia³ tylko. "Magiê przejêcia z anielsk± dusz±."



Zauwa¿y³, i¿ kontynuowanie rozmowy mo¿e byæ trudne widz±c jej do¶æ nieobecne spojrzenie Cobra tylko powiedzia³ aby schowa³a j± zanim zgubi gdzie¶ po drodze. Kiedy zatrzymali siê na nocny postój siedz±c przed swoim namiotem Angel w koñcu otworzy³a ksiêgê i korzystaj±c ze ¶wiat³a jakie zapewnia³o zachodz±ce s³oñce zaczê³a czytaæ. Czê¶æ z pozosta³ych cz³onków gildii tylko spogl±da³ w jej kierunku przelotnie zanim nie wracali do swoich spraw.



"Czy by³o dobrze pozwalaj±c jej zabraæ t± ksiêgê?" spyta³ Midnight mistrza siadaj±c przy dopiero co rozpalonym ognisku.



"Jej marzeniem by³o staæ siê anio³em. Ta magia jej nie zaszkodzi. Choæ nauka samej magi nie wystarczy," odpar³ Brain. "Bêdzie musia³a jeszcze znale¶æ jak±¶ istotê, której formê przejmie u¿ywaj±c tej magi."



"Ile to mo¿e zaj±æ?"



"Dni, tygodnie, miesi±ce, lata. Wszystko bêdzie zale¿eæ od jej szczê¶cia. Niektóre magie przejêcia s± ³atwiejsze w u¿yciu ze wzglêdu na ³atwo¶æ znalezienia obiektów do przejêcia. Niektóre jak smocza dusza s± niemal bezu¿yteczne," na chwilê zamy¶li³ siê. "O ile kto¶ znajdzie jeszcze ¿ywego smoka. Tak ca³kiem bezu¿yteczne ale je¶li który¶ z nich dorwie smoka zaczyna byæ ciekawie," pogr±¿y³ siê w zadumie.



"Czy¿by¶ ojcze kiedy¶ spotka³ takiego maga?"



"Mo¿liwe," Brain wci±¿ by³ pogr±¿ony w zadumie. Dopiero po d³u¿szej chwili powiedzia³ nieco wiêcej. "Kiedy by³em w instytucie pewien mê¿czyzna przyprowadzi³ do nas swojego syna mówi±c, ¿e cierpi na niekontrolowane przemiany. Do¶æ szybko doszli¶my do wniosku i¿ by³a to jedna z odmian magii przejêcia. Jednak najciekawsze zdawa³y siê wnioski z badañ pod k±tem sprecyzowania podgatunku tej magii."



"Zgadujê, ¿e by³a to smocza dusza," powiedzia³ m³odszy z mê¿czyzn.



"Oczywi¶cie jednak zastanawiaj±ce by³o jak tak m³ode dziecko mog³o spotkaæ smoka i prze¿yæ a co jeszcze dziwniejsze jak nauczy³o siê tej magii w tym m³odym wieku."



"Jakiego smoka przypomina³?" spyta³ Cobra przysiadaj±c siê.



"Po efektach jakie rejestrowali¶my w momentach niekontrolowanych zmian okre¶lono to jako formê bêd±c± przejêciem postaci jakiego¶ lodowego smoka," mistrz spojrza³ w jego kierunku. "Co tak ciê ciekawi magia przejêcia?"



"Nie ona. Ale skoro gdzie¶ tam istnieje lub istnia³ lodowy smok to znaczy, ¿e musi byæ i lodowy zabójca smoków," u¶miechn±³ siê zabójca trucizn. "Wiêc znajdê go i zabijê."



"Je¶li jeszcze jaki¶ z nich ¿yje a nie zgin±³ w jakiej¶ walce lub ze staro¶ci," za¿artowa³ Midnight.



"Mo¿liwe, ¿e akurat to mo¿e byæ jeszcze wykonalne. Po 'zrzekniêciu siê' posady w instytucie dotar³y mnie plotki jakoby w jednej z gildii dzia³aj±cych legalnie by³o kilkoro takich magów," mistrz dorzuci³ drewna do ogniska.



"Kilkoro lodowych zabójców smoków w jednej gildii? Nawet posiadanie dwóch jakichkolwiek zabójców w jednej gildii jest wyczynem. Nawet smocze lakrimy nie s± tak ³atwe do zdobycia," ciemnow³osy mag spojrza³ w kierunku purpurow³osego kompana.



"Jedna z mrocznych gildii podleg³a naszym 'sojusznikow' w sojuszu Balsam podobno te¿ posiada wiêcej ni¿ 1 smoczego zabójcê w swoich szeregach," powiedzia³ Brain. "Wiêc jaka¶ legalna gildia te¿ mog³aby tego dokonaæ."



"Któr± mroczn± gildiê masz na my¶li?" spyta³ Midnight.



"Alfa Omega. Niezbyt rzucaj±ca siê w oczy jednak ich mistrz pozwala na wiele 'mniej legalnych' magicznych eksperymentów swoim podw³adnym."



"A ten dzieciak, którego badali¶cie. Jak siê nazywa³?" Cobra spyta³ po tym jak pog³aska³ kobrê, która podpe³za do niego a nastêpnie u³o¿y³a siê obok.



"Co¶ w stylu Arak lub Arik Sokó³ lub Kruk. Zreszt± wraz z reszt± znajduj±cych siê ludzi zgin±³ pod gruzami instytutu," wzruszy³ ramionami srebnow³osy mag i obróci³ niego g³owê s³ysz±c jaki¶ ha³as gdzie¶ niedaleko za sob±. Sta³a tam Angel, która szybko otrz±sne³a siê i schyli³a siê po le¿±c± na ziemi przed ni± otwart± ksiêgê. "Co¶ siê sta³o?"



"Nie nic. Po prostu potkne³am siê id±c i upu¶ci³am ksiêgê," odpar³a wstaj±c.



'Arik Kruk? Je¶li ten mag gwiezdnych duchów i tamtem mag magii przejêcia, który zgin±³ pod gruzami to ta sama osoba...' zamy¶li³a siê. 'Tak muszê czym prêdzej opanowaæ t± now± magiê choæby jej podstawy.'



Oddali³a siê szybko do swojego namiotu. Po kwadransie przez wej¶cie do ¶rodka zajrza³a purpurowa kobra. A po chwili cofne³a siê aby umo¿liwiæ swojemu panu swobodne wej¶cie.



"Co siê tam sta³o ko³o ogniska? Nie jeste¶ na tyle niezdarna aby potkn±æ siê," spyta³ siadaj±c przy wej¶ciu Cobra.



"Arik Kruk," powiedzia³a staraj±c siê nie mówiæ g³o¶niej ni¿ szept.



"To imiê tamtego dzieciaka, którego mistrz bada³ wiele lat temu," odpar³.



"Ten gwiezdny mag, który mnie niedawno pokona³ tak siê przedstawi³. Mo¿liwo¶æ aby istnia³o dwóch ludzi tak samo nazywaj±cych siê jest niewielkie jednak je¶li obaj maj± zdolno¶ci magiczne to..." przerwa³a.



"Jednak tamten dzieciak zgin±³ pod gruzami," odpar³ i na chwilê zamilk³. "Mistrz mówi³, ¿e mia³ mo¿liwo¶æ zmiany w smoka. One jak wiem s± cholernie wytrzyma³e (damn tough). Je¶li wiêc przypadkowo zmieni³ siê w niego w momencie kiedy budynek siê wali³," zacz±³.



"Wiêc móg³ prze¿yæ," dokoñczy³a Sorano. "Ale ¿eby zostaæ magiem gwiezdnych duchów. To dziwne."



"Mo¿e dosta³ za mocno jakim¶ kawa³kiem gruzu," za¶mia³ siê smoczy zabójca.



"Kiedy walczyli¶my ten mag powiedzia³, ¿e móg³by z ³atwo¶ci± mnie pokonaæ i zabraæ si³± klucze. Gwiezdni magowie nie s± tak silni aby byæ dobrzy w walce wrêcz a nie s³ysza³am aby magowie jak ja specjalizowali siê w innych rodzajach magii maj±c ju¿ dostêp do kluczy," zamy¶li³a siê.



"Czyli mo¿e byæ tym magiem przejêcia," powiedzia³ Cobra i zacz±³ wstawaæ. "Je¶li kiedykolwiek wyruszysz na kolejne spotkanie z nim daj mi znaæ. Nawet je¶li nie jest jednym ze smoczych zabójców a tylko posiada poza kluczami magiê przejêcia mo¿e mi pomóc znale¶æ prawdziwego lodowego zabójcê."



"Narazie muszê nauczyæ siê tej magii. Je¶li on mo¿e faktycznie przybraæ postaæ jakiego¶ smoka nie mogê kolejny raz stawiæ mu czo³a nie znaj±c tej magii," spojrza³a na le¿±c± przed ni± ksiêgê. "Powiem ci kiedy udam siê na poszukiwania jego. A na razie dobranoc."



"Dobranoc," odpar³ purpurow³osy mag i opu¶ci³ jej namiot.



Pare godzin pó¼niej gdzie¶ pomiêdzy Magnoli± a siedzib± Niebieskiego Pegazusa



"Wspaniale moje dziecko," powiedzia³a Elvira siedz±c na jednym z foteli. Na drugim z trzech siedzia³ niczym siê nie wyró¿niaj±cy m³odzienieæ na oko nie maj±cy wiêcej ni¿ dwadzie¶ci trzy lub cztery lata. Ostatni z foteli zajmowa³a zielonow³osa m³oda kobieta.



"Jak obieca³em milady nauczy³em j± magii przejêcia: ludzkiej duszy," odpar³ przeklêty. "Jednak bêdzie musia³a jak najszybciej pozyskaæ jak±æ formê w celu zamaskowawia swojej prawdziwej mocy."



"Oczywi¶cie. Ale jeszcze nie jest gotowa aby opu¶ciæ t± posiad³o¶æ i udaæ siê na polowanie. Aczkolwiek jestem zadowolona i¿ szkolenie zakoñczy³o siê prêdzej ni¿ zak³ada³e¶," odpar³a starsza przeklêta i spojrza³a w stronê swojej córki. "Pamiêtasz kochanie co masz zrobiæ jak tylko udasz siê na jedno ze swoich pierwszych polowañ?"



"Ciemne jak noc matko," odpar³a Karen. "Muszê znale¶æ jakiego¶ maga znaj±cego jak±kolwiek odmianê magii przejêcia. Dziêki temu nikt nie dowie siê, i¿ znam wersjê u¿ywaj±c± ludzich form. Ju¿ nie mogê siê doczekaæ nocy kiedy bêdê mog³a wyruszyæ na ³owy."



"Spokojnie ten czas siê ju¿ zbli¿a."



"W³a¶nie jakby¶ nie oci±ga³a siê z doskonaleniem magii przeklêtej krwi ju¿ by nadszed³," za¶mia³a siê bia³ow³osa magini, która pojawi³a siê w³a¶nie w drzwiach salonu.



"Lisanna.." wycedzi³a przez zêby Lilica a Corona spojrza³a na ni± i tylko powiedzia³ wolno. "Nie pozwoli³am ci siê zjawiaæ tutaj teraz m³oda damo. Chyba dawno nie otrzyma³a¶ lekcji 'manier'."



"Tylko nie kolejna lekcja," na twarzy stoj±cej w progu magini pojawi³ siê strach i momentalnie znikne³a gdzie¶ w innej czê¶ci posiad³o¶ci. A Karen tylko lekko siê u¶miechne³a.



"Tak wiêc na czym to skoñczyli¶my?" zamy¶li³a siê starsza przeklêta. "A tak ju¿ pamiêtam. Czy posiadasz informacje," zwróci³a siê w stronê obecnego w pokoju mê¿czyzny, "na temat jakiego¶ maga znaj±cego magiê przejêcia?"



"Wiêkszo¶æ odpowiednich kandydatów i kandydatek jest piêæ lub sze¶æ dni drogi st±d. Aczkolwiek..." zawiesi³ na chwilê g³os.



"Aczkolwiek co?"



"Cztery mo¿e piêæ dni st±d znajduje siê pewna mroczna gildia, która powoli poruszaj±c siê bêdzie w odleg³o¶ci dni od posiad³o¶ci w ci±gu najbli¿szego tygodnia. Jedyna w ich grupie magini zdaje siê akurat uczyæ magii przejêcia," na moment zamilk³. "Nie mam niestety aktualnych informacji na temat jaki podtyp tej magii zdobêdzie tak wiêc trudno obecnie okre¶liæ czy bêdzie odpowiedni± kandydatk± na obiekt ³owów panny Karen."



"Mo¿esz wzi±æ kilkoro ze s³u¿±cych," zadecydowa³a natychmiast Elvira. "Musicie w ci±gu najbli¿szych dni dowiedzieæ siê czy bêdzie ona odpowiedni± ofiar±. Zrozumia³e¶?"



"Tak jest milady," sk³oni³ siê i opu¶ci³ pokój.



"Do czasu kiedy bêdê wiedzia³a czy masz udaæ siê na polowanie masz skupiæ siê na kontynuowaniu nauk pod okiem Raula," powiedzia³a w stronê zielonow³osej magini po czym sta³a. "A ja siê udam aby sprawdziæ jak dobrze Lisanna pamiêta maniery jakie jej wpajam."



---



Pó³ tygodnia pó¼niej, wieczorem gdzie¶ na terytorium Seven



"Trudno ciê znale¶æ Mercedes," zacz±³ a kiedy nie przerwa³a kontynuowa³, "czy mi siê wydaje czy od ostatniego razu wypiêknia³a¶?"



"Kto jak kto ale ty Gabrielu próbujesz flirtowaæ ze mn±?" obróci³a siê i z³o¿y³a wszystkie trzy pary skrzyde³ tak, ¿e teraz wygl±da³y jak otulaj±ca j± nieco za du¿a suknia z anielskich piór.



"Ostatni raz widzieli¶my siê kiedy opuszcza³a¶ nasze zgromadzeni wraz z 't±' istot±. Nasi braci i siostry martwi± siê o twoje bezpieczeñstwo," niezmieszany blond w³osy mê¿czyzna kontynuowa³. Jednocze¶nie te¿ z³o¿y³ swoje dwie pary skrzyde³.



"Dla was jest tylko 'czym¶'. Ale to przez nasz gatunek sta³a siê wynaturzeniem. Ju¿ nie demonic± ale jeszcze nie anielic±. No i przypadkiem wrzuci³a mnie do drugiego basenu z skoncentrowanym aetherem," obróci³a siê ty³em do niego i zacze³a wolno i¶æ. "Jednak nie po to szuka³e¶ mnie aby tylko wspominaæ dawne dzieje lub prawiæ mi komplementy na temat mojego obecnego wygl±du."



"Warto by³o spróbowaæ," za¶mia³ siê i ruszy³ dorównuj±c jej kroku. "Twój m³odszy brat nied³ugo osi±gnie pe³noletno¶æ. My¶la³em, ¿e chcia³aby¶ o tym wiedzieæ."



"Czyli ju¿ zacz±³ wykazywaæ nag³y niemal niezaspokojony g³ód lub czuje ból w plecach?" niedbale odgarne³a kosmyk w³osów, który opad³ jej na twarz.



"Kiedy opuszcza³em nasze zgromadzenie jego g³ód siê objawi³. Jednak z powodu i¿ twoje dojrzewanie sta³o siê tak wcze¶nie i gwa³townie nie czeka³em kiedy zacznie odczuwaæ bóle," Gabriel przy¶pieszy³ kroku. "Mo¿liwe i¿ teraz jak tu rozmawiamy mo¿e je odczuwaæ."



"Wiêc co chcesz ode mnie?"



"Udaj siê ze mn± spowrotem," przy¶pieszywszy kroku wyprzedzi³ j± i stan±³ przed zatrzymuj±c j± chwytaj±c za ramiona. "Wróæ ze wzglêdu na swojego brata."



"Kiedy sta³e¶ siê tak gadatliwy? Garbiel, którego zna³am nie by³ takim gadu³±," odpowiedzia³a kiedy wyczu³a obecno¶æ kogo¶ jeszcze w pobli¿u.



Godsend równie¿ wyczu³ trzeci± istotê i pu¶ciwszy platynow³os± anielicê doby³ miecza z pasa obracaj±c siê w kierunku sk±d wyczy³ zbli¿aj±c± siê istotê.



"Gabriel," odezwa³ siê kobiecy g³os kiedy powoli zbli¿a³a siê do nich kobieta o czerwonej skórze, ¶rednich rozmiarów rogach i parze anielskich skrzyde³ poruszanych rzadkimi powiewami wiatru.



"Niebiañska Sukubia Ksiê¿niczka," wycedzi³ przez zêby nie opuszczaj±c wci±¿ miecza.



"Wiêc taki mi nadali¶cie przydomek poza moimi plecami," na chwilê siê zatrzyma³a, "pewnie trafny zwa¿ywszy na mój obecny wygl±d."



"Ty Gabrielu opu¶æ broñ a And¿elika nie bêdzie zmuszona do samoobrony," ruszy³a aby po chwili znale¶æ siê miedzy nimi. "Udam siê aby zobaczyæ siê z moim bratem ale kiedy sama uznam to za stosowne. Wci±¿ przebywacie gdzie ostatnio?"



"Prawie. Przenie¶li¶my siê jakie¶ sto lub dwie¶cie kilometrów w kierunku zachodu na tereny kraju zwanego przez ludzi Fiore," odpowiedzia³ wci±¿ trzymaj±c broñ w gotowo¶ci. "Czemu nie udasz siê ze mn±? Bardziej wolisz 'jej' towarzystwo?"



"Nie potrzebujê znów padaj±cych mi do stóp adoratorów i pe³nych zazdro¶ci spojrzeñ 'konkurentek'. W swoim czasie znajdê odpowiedni± osobê do bycia moim partnerem wiêc po powrocie mo¿esz przekazaæ memu bratu, ¿e zjawiê siê na czas," odwróci³a siê i ruszy³a w kierunku sukubicy.



"Gabriel powinien wyruszaæ aby wróciæ szybko. To niezbyt bezpieczne rejony," powiedzia³a kiedy mine³a Barr. "Wiêc i my musimy ruszaæ And¿eliko."



Czerwonoskóra kobieta przez chwilê mierzy³a wzrokiem stoj±cego przed ni± mê¿czyznê zanim nie westchne³a i odwróciwszy siê zacze³a siê oddalaæ wraz ze swoj± przyjació³k±. Kiedy oddali³y siê na znaczn± odleg³o¶æ powoli schowa³ miecz i roz³o¿ywszy skrzyd³a wzlecia³.



'Oby zd±¿y³a. Je¶li po przekazaniu przez mnie wie¶ci i¿ siê zjawi nie zd±¿y jej brat mo¿e siê nigdy z tego nie otrz±sn±c,' pomy¶la³ lec±c na zachód.



Pare dni pó¼niej niedaleko posiad³o¶ci Luny



Kiedy zatrzymali siê na krótki postój Angel jak zwykle po szybkiej pomocy z rozstawieniem namiotów oddali³a siê nieco z ksi±¿k±, z która przez ostatnie dni prawie wcale siê nie rozstawa³a. Nauka zawartej w niej magii przebiega³a szybko.



"W koñcu," zamykaj±c ksiêgê i k³ad±c j± obok siebie odetchne³a z ulg±.



"Ju¿ opanowa³a¶ j±?" spyta³ kiedy siê zbli¿y³ do niej Midnight.



Zanim odpowiedzia³a powoli odwróci³a glowê w jego stronê. "Podstawy aby jej u¿yæ ju¿ znam. Teraz abym by³a w stanie w pe³ni z niej korzystaæ muszê znale¶æ jakiego¶ anio³a."



"Brzmi prosto."



"Ale tak nie jest," odpar³a i wsta³a. "Przejdê siê nieco i pomy¶lê jak znajdê anio³a. Powinnam wróciæ do zmroku."



Nie odpowiedzia³ nic tylko obróci³ siê i wolno ruszy³ w kierunku swojego namiotu. Mroczna magini przez d³u¿szy czas sz³a przed siebie pogr±¿ona w my¶lach coraz bardziej oddalaj±c siê od miejsca postoju.



"Anio³. Nauka magii nie by³a trudna jednak jak mogê znale¶æ jednego z nich. Przecie¿ nie spadnie mi nagle z nieba," mamrota³a pod nosem. Pare minut pó¼niej gdzie¶ w pobli¿u us³ysza³a ha³as jakby co¶ spad³o na ziemiê. Zawacha³a siê na chwilê po czym zachowuj±c ostro¿no¶æ uda³a siê w tamtym kierunku.



"Ahh ¿e te¿ teraz to akurat siê zdarzyæ. Bêdzie na mnie z³a," wymamrota³ wysoki m³odzieniec wyci±gaj±c kilka niewielkich ga³±zek, które wpl±ta³y siê w jego w³osy podczas upadku. Na szczê¶cie nie czu³ ¿adnego bólu w skrzyd³ach wiêc nie by³y po³amane ani w inny sposób uszkodzone na tyle aby uziemiæ go na d³u¿ej. Przynajmniej nic z czym nie poradzi³yby sobie zaklêcia lecz±ce, które zna³. Na wszelki wypadek u¿y³ jedno z nich.



Powoli siê skradaj±c zobaczy³a pomiêdzy drzewami siedz±cego bokiem do niej osobnika, który ku jej zaskoczeniu zdawa³ siê mieæ parê skrzyde³ wyrastaj±cych z pleców.



"Anio³?" niemal bezg³o¶nie powiedzia³a i zacze³a powoli go okr±¿aæ wci±¿ zastanawiaj±c siê czy naprawdê jeden z nich spad³ tutaj czy tylko by³ wytworem jej wyobra¼ni. Z dalszej odleg³o¶ci im dwojgu przygl±da³ siê niski osobnik ubrany jak wie¶niak.



"Dobrze," powiedzia³ pod nosem notuj±c co¶ w trzymanym w d³oni notesie. "Obiekt obserwacji napotka³ prawdopodobnie anio³a. Je¶li siê nie mylê i zdobêdzie jego postaæ obiekt bêdzie gotowy do uczestniczenia w nocnym polowaniu. Taakkk pan mnie wynagrodzi jak mu doniosê t± radosn± nowinê."



"Otwórz wrota bli¼ni±t! Gemi i Mini!" powiedzia³a szeptem aby nie zdradzaæ swojej obecno¶ci.



Kiedy para niewielkich duchów zjawi³a siê obok niej dalej mówi±c ¶ciszonym g³osem poleci³a im przyjêcie jej postaci i przez moment zajêcie jego uwagi. Natychmiast wykona³y polecenie zmieniaj±c siê w maginiê a nastêpnie wolno ruszy³y ku m³odzieñcowi kiedy ona sama kryj±c siê pomiêdzy pobliskimi krzewami zacze³a go okr±¿aæ.



"Ahh," powiedzia³ kiedy us³ysza³ d¼wiêk ³amanej ga³±zki i odwróci³ siê za siebie. Powoli sz³a ku niemu jasnow³osa kobieta. "Kim jeste¶?"



"Przyjaciele mówia na mnie po prostu Angel," odpar³a Gemi-Angel i doda³a widz±c jego lekko zmieszane spojrzenie. "Co¶ siê sta³o?"



"Nie nic takiego," wymamrota³ nieco odwróciwszy wzrok od niej. "Na chwilê wyl±dowa³em w drodze na spotkanie ze znajomym."



"Mam co¶ na twarzy?" spyta³a kiedy znów po przelotnym spojrzeniu na ni± opu¶ci³ spojrzenie. Gdzie¶ z boku wolno zbli¿a³a siê do niego prawdziwa magini. Kiedy podniós³ wzrok i spojrza³ na Gemi-Angel ta niewinnie splot³a rêce przed sob± nieco uwydatniaj±c swój biust. Natychmiast siê zarumieni³ i tym razem spojrza³ w bok wprost na zbli¿aj±c± siê Sorano.



"Ohh," powiedzia³y duchy kiedy spojrza³y w kierunku gdzie spogl±da³ ze zdziwieniem.



"Taka sama?" powiedzia³ i uczyni³ krok do ty³u. Nie zwlekaj±c Gemi-Angel ruszy³a przed siebie w jego kierunku. Mimo i¿ ruszy³ nieco w bok aby unikn±æ ciosu przeciwniczka zatrzyma³a siê i kopne³a go w jedn± z nóg przez co straci³ równowagê.



"Nie poturbuj go za mocno. Chyba musi byæ w dobrym stanie aby moja magia na niego zadzia³a," z boku powiedzia³ do niej gwiezdna magini na razie przypatruj±ca siê zdarzeniom.



"Wiêc ty jeste¶ mózgiem tutaj," powiedzia³ i splun±³ na ziemiê anio³ powoli wstaj±c. Nastêpnie szybko z³o¿y³ ramiona i skierowa³ otwarte d³onie w kierunku Angel.



"Piorunowe pociski," powiedzia³ i w jej kierunku z du¿± szybko¶ci± polecia³a masa piorunicznych sfer z czego przed czê¶ci± siê uchyli³a jednak reszta trafi³a odrzucaj±c a nastêpnie j± przewracaj±c. Nieczekaj±c odwróci³ siê w kierunku Gemi-Angel.



"Pioruniczne uderzenie," wci±¿ u¿ywaj±c obu d³oni utworzy³ elektryczne wy³adowanie, które pos³a³ w kierunku drugiej przeciwniczki, która zd±¿y³a siê uchyliæ przed nadchodz±cym atakiem. Instynktownie rzuci³a siê w kierunku pobliskiego drzewa w celu zdobycia choæ czê¶ciowej os³ony. Anio³ w tym czasie zwróci³ swoj± uwagê w kierunku pierwszej z kobiet.



"Otwórz wrota Wo³u! Gala!" niepewnym acz wyra¼nym tonem powiedzia³a Sorano i przed ni± a przeciwnikiem w b³ysku pojawi³ siê drugi gwiezdny duch. Po tym powoli zaczê³a siê czo³gaæ w kierunku zaro¶li. "Skopiuj go," krzykne³a jeszcze tylko do bli¼ni±t.



"Tak jest," odpar³a Gemi-Angel i w parena¶cie sekund duch zmieni³ postaæ na identyczn± z m³odym anio³em. Przez chwilê nieco chaotycznie porusza³ swoim cia³em jakby próbowa³ siê przystosowaæ do nowej formy.



"Co to za magia?" wymamrota³ i przypomniawszy sobie o oddalaj±cej siê magini i skierowawszy w jej kierunku d³onie pos³a³ du¿e wy³adowanie elektryczne.



"Bu³awa ¯elaznego Smoka," niemal instynktownie u¿y³ zaklêcia krowi duch zmieniaj±c jedn± ze swoich d³oni w d³ugi metaliczny prêt, który ¶ci±gn±³ na siebie wy³adowanie. Pomimo przyjêcia na siebie go tylko siê lekko zachwia³a.



"To ma byæ zaklêcie?" burkne³a i skierowa³a drug± z r±k w kierunku przeciwnika "Miecz ¯elaznego Smoka."



"Nie zrañ go zbytnio," zawo³a³a do niej magini przez co Gala lekko zmieni³a tor wyd³u¿aj±cego siê miecza tak, ¿e tylko lekko zrani³ jego ramiê. W tym czasie Gemi-anio³ pos³a³ seriê piorunicznych sfer w jego kierunku co wytr±ci³ go z równowagi.



"£uski Jadeitowego Smoka," cia³o gwiezdnego ducha pokry³ jadeit i tak zacze³a szar¿ê na swojego przeciwnika. Zanim zd±¿y³ zareagowaæ uderzy³± go g³ow± osza³amiaj±c i powalaj±c. Nie trac±c czasu utworzy³a kilka ¿elaznych okuæ, które u¿y³a do przytwierdzenia go do ziemi a na koniec wbi³a kilka d³ugich i grubych bolców aby nie móg³ wstaæ.



"Bardzo jeste¶ ranna?" duch bli¼ni±t podbieg³ do Angel i zanim odpowiedzia³a u¿y³ bardzo prostego zaklêcia lecz±cego.



"Nic co by mi przeszkodzi³o zdobyæ jego formê," odpar³a Agurio i wsta³ powoli id±c w kierunku przykutego do ziemi osobnika. "Mo¿esz ju¿ znikaæ," rzuci³a w kierunku ducha o kszta³cie anio³a na co ten w mgnieniu oka znikn±³.



"Ty zostañ jeszcze chwilê," rzuci³a do krowiego ducha, który znów mia³ swoj± normaln± postaæ. Kiedy znalaz³a siê obok anio³a przykucne³a.



"Znalaz³am go, unieruchomi³am. Wiêc jak teraz przej±æ jego formê?" zamy¶li³a siê i zacisn±wszy piê¶æ uderzy³a go w twarz.



"Czy to ju¿ wystarczy?" spojrza³a na swoj± d³oñ jednak ta nie uleg³a zmianie. "Hmmm nie zadzia³a³o. Mo¿e potrzeba co¶ jeszcze..." powoli siêgne³a po kolejny klucz.



"Otwórz wrota Skalpela! Caelum!" obok niej pojawi³a siê unosz±ca siê kula. "Forma miecza," rozkaza³a a duch pos³usznie zmieni³ formê. Wsta³a i uchwyciwszy klingê zamachne³a siê i ucie³a kawa³ek skrzyd³a le¿±cego.



"Mo¿e teraz... Czy co¶ siê we mnie zmieni³o?" spyta³a stoj±cego ducha, który odpowiedzia³ i¿ nie widzi ró¿nicy. Le¿±cy nieznacznie siê poruszy³.



"Le¿," ze z³o¶ci± uderzy³a go ponownie w twarz. Wydawa³o siê jej i¿ zrobi³a wszystko jak trzeba ale magia przejêcie zdawa³a siê nie uaktywniaæ.



"Angel," rozmy¶lania przerwa³ jej duch. "Wydaje mi siê i¿ s³ysza³am kogo¶ zmierzaj±cego w tym kierunku."



"No to co?" odpar³a wstaj±c i kopi±c ze z³o¶ci le¿±cego.



"Zbli¿a siê bardzo szybko," powiedzia³a Gala.



"Hmpf," westchne³a i pu¶ci³a Caelum, który zmieni³ siê w unosz±c± siê kulê. "Chyba bêdê musia³a znale¶æ kolejnego anio³a. A ty Gala znikaj."



Krowi duch bez s³owa znikn±³ a wtedy zwróci³a siê do ostatniego z wci±¿ przywo³anych duchów, "Przyjmij postaæ dzia³a i zadbaj aby ten anio³ ju¿ 'nigdy' nie by³ w stanie lataæ."



Kiedy zmieni³ formê doda³a, "Nie zmieni³am zdanie. Spraw aby nie by³ w stanie nawet ruszyæ siê. Niewa¿ne czy go poranisz czy zabijesz byleby¶ zrobi³ to w mgnieniu oka."



Duch lekko poruszy³ siê jakby potwierdzi³ przyjêcie rozkazu. Wpierw zacz±³ od przestrzelenia skrzyde³ i ka¿dej z koñczyn po czym wymierzy³ w tors i wypali³ ¶redniej wielko¶ci dziurê na wylot. Unieruchomiony wyda³ tylko krótki przed¶miertny jêk i znieruchomia³.



"Dobrze," odpar³a Angel i odes³a³a tak¿e tego ducha. "Szkoda, ¿e nie by³o z ciebie du¿ego po¿ytku. Straci³am tylko nieco czasu a kto wie kiedy spotkam kolejnego anio³a."



Rozejrza³a siê wokó³ ustalaj±c kierunek gdzie by³o obozowisko i wolno ruszy³a tam. Zrobi³a kilkana¶cie kroków kiedy us³ysza³a jaki¶ ¶wist za sob±.



"Stój," kobiecy g³os zawo³a³ do niej na co siê zatrzyma³ i obróci³a.
arrow_back Previous