AFF Fiction Portal

Fairy Tail: Wiêzy krwi

By: Ormael13
folder Misc. Non-English › Anime
Rating: Adult ++
Chapters: 4
Views: 1,136
Reviews: 0
Recommended: 0
Currently Reading: 0
Disclaimer: Fairy Tail i wszelkie postacie tam wystêpuj±ce s± w³asno¶ci± Hiro Mashima. Nie mam ¿adnych zysków z pisania tego fanficka.
arrow_back Previous Next arrow_forward

(R)Ewolucja

Rozdzia³ 3: (R)Ewolucja

Kiedy oddali³a siê na znaczna odleg³o¶æ zatrzyma³a siê. Rozejrza³a siê wokó³ nie zauwa¿aj±c nikogo wiêc nie¶piesz±c siê poprawi³a nieco ubranie. Tak¿e swêdzenie zaczyna³o powoli zanikaæ.

"Chyba czas wracaæ," spojrza³a w niebo rozmy¶laj±c czy zd±¿y wróciæ do posiad³o¶ci przez ¶witem. Wtedy zbli¿y³ siê do niej niski mê¿czyzna.

"Ah to tylko ty. Nie strasz mnie tak," odpar³a lekko zdenerwowana.

"Nie moim zamiarem straszyæ ciebie. Musimy wróciæ jak najszybciej. Lilith bêdzie bardzo zadowolna, ¿e ³owy siê ci uda³y," odpar³ niskim g³osem i spojrza³ czekaj±c kiedy Lilica ruszy. Kiedy znów zaczê³a poruszaæ siê pod±¿y³ za ni± cicho i bezszelestnie jakby by³ jej cieniem.

---

'Co siê ze mn± dziejê?' próbowa³a znale¶æ logiczne wyja¶nienie Edo-Karen. Kwadrans a mo¿e dwie godziny wcze¶niej pamiêta spotkanie monstrum, które brutalnie niemal rozszarpa³o jakiego¶ cz³owieka przed jej oczami a potem zmieni³o siê w jej sobowtóra. Potem co¶ jej zrobi³a, ¿e straci³a przytomno¶æ. Czy mo¿e wspomina³a co¶ o wyssaniu jej do sucha.

"Wyssanie?" spojrza³a na swoje d³onie i nieco przerazi³a siê. By³y nieco pobrudzone krwi±. Czy by³a to jej w³asna czy obca te¿ nie wiedzia³a. W sumie to nawet nie wiedzia³a gdzie teraz jest. Powoli sz³a przed siebie nie czuj±c siê dobrze a nawet do¶æ ¼le. Ledwo pow³óczy³a nogami czuj±c jak si³y opuszcza³y j± ale musia³a doj¶æ do jakiego¶ z miast, które zna³a.

"Tak g³odna," wymamrota³a kiedy poczy³a burczenie w brzuchu. Usiad³a na poboczu drogi rozmy¶laj±c co robiæ dalej. Mine³o mo¿e dwadzie¶cia lub wiêcej minut kiedy us³ysza³a jak kto¶ siê zbli¿a³. Lekko przera¿ona ukry³a siê w pobliskich krzakach kiedy na drodze pojawi³ siê niewielki wóz ci±gniêty przez parê koni. Na chwilê przystan±³ bêd±c zaledwie pare metrów od niej i wo¼nica rozejrza³ siê wokó³ badawczo. Odruchowo przykucne³a mocniej staraj±c siê nie zdradziæ swojej obecno¶ci tak, ¿e po d³u¿szej chwili mê¿czyzna poci±gn±³ lejce i konie ruszy³y znów.

"Uff," westchne³a i zaczê³a powoli rozlu¼niaæ siê kiedy poczu³a czyje¶ rêce chwytaj±ce j± od ty³u, Jedna z nich zakry³a jej usta tak, ¿e nie zdo³a³a wydaæ ¿adnego krzyku kiedu poczu³a dziwny siê sennie i do¶æ szybko usne³a.

"Dobra robota," stwierdzi³ wo¿nica kiedy parena¶cie minut potem jego kompan po³o¿y³ Karen na wozie. Pobie¿nie spojrza³ na dziewczynê kiedy drugi wsiada³ na wóz.

"My¶lisz, ¿e siê nam przyda do czego¶?" spyta³ drugi mê¿czyzna kiedy powoli zwi±zywa³ d³onie i stopy le¿±cej dziewczyny. Potem za³o¿y³ knebel na usta i upewni³ siê, ¿e nie udusi siê przypadkiem po³o¿y³ j± obok siebie.

"Je¶li nie bêdzie siê zbytnio stawiaæ podczas 'tresury' mo¿emy zarobiæ nieco sprzedaj±c j± w Bosco," odpowiedzia³ nieco poganiaj±c konie. Odpowiedzia³ mu ¶ciszony ¶miech towarzysza.

'Co siê sta³o?' pomy¶la³a kiedy zacze³a siê budziæ. Próbuj±c siê nieco poruszyæ poczu³a, ¿e jej nogi i rêce by³y zwi±zane. Zacze³± nas³uchiwaæ s³ysz±c tylko rytmiczny odg³os obracaj±cych siê kó³ i od czasu do czasu r¿enie koni.

'Jeste¶ zwi±zana to oczywiste,' odpowiedzia³ jaki¶ g³os, który zdawa³ siê dobiegaæ rozbrzmiewaæ w jej g³owie.

'Zwi±zana?' mimowolnien powtórzy³a tkwi±c nieruchomo.

'Mog³abym uwalniæ ciebie ale nie mogê bez twojej wspó³pracy,' ponownie odezwa³ siê g³os.

'Kim jeste¶?' spyta³a wcia¿ nie zauwa¿ajaæ aby dwójka osób, którzy byli w pobli¿u jej zdradzali oznaki s³yszeni jakiegokolwiek g³osu.

'Zadajesz dziwne pytania,' g³os by³ wyra¼nie zawiedziony. 'Szczególnie po ofercie pomocy.'

'Nie znam ciebie nawet,' odpar³a wci±¿ niepewna co do zamierzeñ swojej rozmówczyni.

'Wystarczy, ¿e mnie na chwilê wypu¶cisz. Reszt± siê zajmê za ciebie,' g³os zdawa³ siê kusiæ j±. 'Zaraz zauwa¿±, ¿e siê obudzi³a¶. Wtedy stracimy element przewagi jaki wci±¿ mamy.'

"Chyba siê poruszy³a," powiedzia³ jeden z mê¿czyzn na co drugi zatrzyma³ wóz i obróci³ siê.

"W koñcu. Ju¿ my¶la³em, ¿e u¿y³e¶ za mocnego zaklêcia i bêdzie spa³a ca³± drogê."

'Widzisz. Ju¿ wiedz±, ¿e nie ¶pisz. Jeszcze nie jest za pó¼no aby¶ pozwoli³± mi dzia³aæ,' g³os zaczyna³ okazywaæ oznaki zniecierpliwienia. Jedne z mê¿czyzn wyci±gna³ niewielki nó¿ i chwytaj±c Karen posadzi³ machaj±c nim przed jej oczami.

"Bêdziesz grzeczna czy chcesz aby niechc±cy zosta³a pociêta nieco?" spyta³ powoli przesuwaj±c koniuszego ostrza po jej policzku. Nie odpowiedzia³a czuj±c parali¿uj±cy strach choæ mo¿e nie taki jak wcze¶niej kiedy spotka³a...siebie.

'Jeszcze mo¿esz mnie uwolniæ. Pomy¶l zanim nie bêdzie za pó¼no. Przecie¿ wiesz, ¿e tego chcesz, prawda? Pokazaæ tej dwójce, zê nie jeste¶ s³ab± i bezbronn± ofiar±?' g³os kusi³ j±.

'Nie chcê,' wci±¿ próbowa³a przeciwstawiæ siê podszeptom.

"Rozumiesz w ogóle co do ciebie mówiê? A mo¿e jeste¶ niema?" trzymaj±cy nó¿ mê¿czyzna zdawa³ siê niecierpliwiæ i zatrzymawszy go nieco mocniej przycisn±³ do jej twarzy, tak ¿e czu³a ch³od metalu.

'Naprawdê chcesz tu zgin±æ? Czy mo¿e chcesz prze¿yæ? Oni nie zdaj± siê mieæ dobrych zamiarów wobec ciebie,' g³os niestudzenie szepta³ do niej. Zdawa³ siê tak bardzo podobny do jej w³asnego g³osu. Czemu nagle zaczê³a s³yszeæ g³os i czy mog³a mu wierzyæ?

"Niech to zdaje siê, ¿e jest niemow±," rzuci³ wo¼nica. "A mogliby¶my dostaæ znacznie wiêcej gdyby mówi³a."

"Nie ona potrafi mówiæ i zmuszê j± aby udowodni³a to," z lekko demonicznym wyrazem twarzy powiedzia³ jego towarzysz i mocniej przycisn±³ trzymany nó¿, tak ¿e jego ostrze rozcie³o kawa³ek skóry na jej policzku.

'Czujesz to? To twoja krew. Oni nie s± przyja¼ni i chc± tylko ciê zraniæ,' g³os z nieustaj±c± determinacj± mówi³ do Karen.

'Krew... Tak dziwnie zaczynam siê czuæ...' zielonow³osa dziewczyna zacze³a przymykaæ oczy.

"No dalej poka¿, ¿e nie jeste¶ niemow±," zauwa¿y³ jak zacze³a przymykaæ powieki. "Nie próbuj udawaæ tak¿e, ¿e zas³abniesz nam tutaj zaraz." Przesun±³ nó¿ i kiedy jego koniec oderwa³ siê od jej twarzy po³o¿y³ go ubrudzonego jej krwi± obok siebie chwytaj±c j± za ubranie. Krew z rozciêtego policzka zacze³a powoli sp³ywaæ po twarzy na szyjê i zacze³± wsi±kaæ powoli w jej ubranie.

'Zrani³ ciebie, zrani³ NAS. Czy pozwolisz mu tak traktowaæ CIEBIE? Tylko chwila i naprawiê to. Jedna króciutka chwila wystarczy abym zrobi³a co trzeba?'

"Chwilka...tylko chwilka..." wyszepta³a ledwo s³yszalnym g³osem zielonow³osa dziewczyna zanim nie powieki jej oczu ca³kiem nie zetkne³y siê. Us³yszawszy to lekko uniós³ brew.

"A jednak mo¿esz mówiæ," niemal triumfalnie powiedzia³ i spojrz±³ w stronê swojego kompana. "A mówi³em, ¿e potrafi mówiæ. Teraz tylko opatrzymy jej ranê i bêdzie warta znacznie wiêcej ni¿ gdyby naprawdê by³a niemow±."

Powoli znów otworzy³a oczy i utkwi³a swoje spojrzenie w trzymaj±cym j± mê¿czy¼nie.

"Co znowu?" spyta³ widz±c przez chwilê jaki¶ b³ysk w jej br±zowych ¼renicach, które zdawa³y siê teraz tak zimne i bezwzglêdne. Wcze¶niej wydawa³y siê takie pe³ne lêku i przera¿enia a teraz by³y tak ca³kiem odmienione. Tak¿e zdawa³o mu siê, ¿e co ledwo s³yszalnym g³osem powiedzia³a.

"Co¶ mówi³a¶? Wiesz przecie¿, ¿e w³asno¶ci nie mog± mieæ swojego zdania," powiedzia³ i wzi±wszy zamach uderzy³ j± w twarz z du¿± si³a tak, ¿e a¿ j± odwróci³a.

"Powiedzia³am, ¿e Karen chwilowo jest nieosi±galna. Ale za to jestem ja...." kiedy wypowiedzia³a ostatnie s³owo naprê¿y³a wszystkie miê¶nie i niemal bez problemu rozerwa³a krêpuj±ce j± wiêzy.

"Co¶ ty zrobi³a dziwko?" zd±¿y³ powiedzieæ zanim nie uderzy³a go z du¿± si³± w tors dos³ownie zrzucaj±c z wozu. Wokó³ jej cia³a cienie zacze³y siê poruszaæ jakby o¿y³y i z jednego zacze³a wyrastaæ cienista macka.

"Co siê dzie..." wo¼nica nie dokoñczy³ kiedy macka niedbale chwyci³a go za nogê i wyrzuci³a gdzie¶ w bok. W tym czasie Karen otar³a krew z policzka a nastêpnie zliza³a krew z palców. Cienie zacze³y gromadziæ siê wokó³ niej otaczaj±c j± czê¶ciowo na kszta³t upiornego pancerza. Macka, która zrzuci³a wo¼nice zdawa³a siê teraz upodobniaæ siê do cienistego ogona kiedy z cienia pokrywaj±cego jej plecy zacze³o wyrastaæ kilka par pó³przezroczystych macek.

"¦cierwa jak ty nie ma prawa mówiæ," powiedzia³a po tym jak zeskoczywszy wyl±dowa³a na pierwszym z mê¿czyzn. Mimo, ¿e kolejny raz zamachn±³ siê piê¶ci± próbuj±c j± uderzyæ jedna z macek schwycia³ jego ramiê i zacze³a odginaæ w odwrotnym kierunku.

"Czym jeste¶?" zapyta³ wci±¿ próbuj±c zachowaæ resztki opanowania a tak¿e siêgn±æ po ukryty w nogawce nó¿. Nie odpowiedzia³a powoli nachylaj±c siê nad nim i lekko rozchylaj±c wargi, w których móg³ dojrzeæ znacznie wyd³u¿one k³y. Bez ostrze¿enia wbi³a je w jego szyjê i zacze³a piæ wyp³ywaj±c± z ran krew. Mimo, ¿e czu³ ból spowodowany ugryzieniem ku swojemu zaskoczeniu czu³ te¿ do¶æ znaczn± euforiê.

"Zostaw mojego brata potworze," drugi z braci po tym jak otrz±sna³ siê po zrzuceniu z wozu z go³ymi piê¶ciami rzuci³ siê na ni±. Uderza³ w zasadzie na o¶lep w jej plecy jednak ona nie okazywa³a oznak aby odczuwa³a to. Jedynie jedna lub dwie macki owine³y siê wokó³ jego nóg i poci±gne³y sprawiaj±c, ¿e straci³ równowagê.

"A¿ tak ci ¶pieszno?" spyta³a kiedy przerwa³a wypijanie swojej obecnej ofiary. Kilka macek owine³o siê wokó³ jego cia³a i unios³o go tak, ¿e znajdowa³ siê teraz przed ni±. Przesune³a szybko d³oni± po jego szyji znajduj±c w³±sciwe miejsce a nastêpnie zatopi³a w nim swoje k³y. Tym razem on poczu³ jednocze¶nie ból i euforiê kiedy spija³a go. Rana na jej policzku dawno siê zagoi³a i teraz ka¿dy ³yk sprawia³, ¿e odzyskiwa³a powoli pe³niê si³.

'Starczy,' gdzie¶ w g³êbi jej g³owy rozbrzmia³ cichutki g³os.

Przed chwil± uwolniony mê¿czyzna podniós³ siê powoli i widz±æ jak zielonw³osa kobieta otoczona cieniami trzyma³a w swoim u¶cisku jego brata rozejrza³ siê wokó³ szukaj±c czegokolwiek.

"Ty dziwolongu," krzykn±³ rzucaj±c dwoma najwiêkszymi kamieniami jakie znalaz³ obok siebie. Oba trafi³y j± w ty³ g³owy sprawiaj±c, ¿e oderwa³a siê od trzymanego mê¿czyzny zostawiaj±c koñce k³ów w jego szyji. Równie¿ cieniste macki, które go trzyma³a w momencie uderzenia jej zacicne³y siê mocniej sprawij±c, ¿e trzymany zawy³ z bólu. Nie puszczajaæ go ani nawet polu¼niajaæ uchwytu obróci³a siê spogl±dajaæ w kierunku drugiego z mê¿czyzn, kiedy jej u³amane kawa³ki zêbów odrasta³y.

'Mówiê starczy,' g³os w g³owie powtórzy³ nieco g³o¶niej.

"Mówi³e¶ do mnie?" unios³a lekko jedn± brew kiedy jeszcze bardziej zacine³a macki wokó³ trzymanego mê¿czyzny na co tylko jêkn±³ ponownie. Spojrza³a w bok i lekko u¶miechn±³wszy siê ca³kiem polu¼ni³a uchwyt.

"Tak," k±tem oka ocenia³ sytuacjê. Czy zd±¿y j± jako¶ min±æ i dobiec do wozu czy nie. Na razie zdawa³a siê staæ nieruchomo a w zasadzie ponownie pochyli³a siê nad jego bratem. 'Szansa.'

'Przestañ ju¿,' zielonow³osa kobieta lekko zmru¿y³a oczy kiedy g³os znów sta³ siê nieco dono¶niejszy.

Nie obchodzi³o go dlaczego nagle na chwilê przesta³a siê poruszaæ a nawet znieruchomia³a. Wykorzysta³ ten moment aby rzuciæ siê ku wozowi i wskoczyæ na niego.

"Odejd¼ od niego," zagrozi³ jej wychylaj±c g³owê z nad brzegu wozu jednocze¶nie szukaj±c jakiej¶ broni na jego pod³odze.

"Bo co?" spojrza³a w jego kierunku i cienie wokó³ nich znów zaczê³y poruszaæ siê jakby mia³y w³asny rozum. "Nie wydajesz siê tak pewny jak wtedy kiedy mia³e¶ j± zwi±zan±, tak ca³kiem bezbronn± przed sob±. Zaczynasz siê zachwywaæ jak zaganiane w róg zwierzê."

'Zostaw ich,' g³os coraz g³o¶niej rozbrzmiewa³ w jej uszach.

"Nie twój interes," odburkn±³ znalawszy upuszczony wcze¶niej nó¿. Nie poruszy³a siê zdaj±c siê walczyæ z czym¶ wiêc szybkim susem znalaz³ siê po drugiej stronie wozu. Spojrza³ w stronê le¿±cego mê¿czyzny, który powoli podnosi³ siê. Dziewczyna za¶ zdawa³a siê gdzie¶ znikn±æ wiêc powoli rozgl±daj±c siê wokó³ podszed³ do niego.

'Mia³a byæ chwila,' Karen potrz±sne³a g³ow± kiedy g³os znów rozbrzmia³ w jej g³owie.

'Nie. Chcesz tak samo jak ja aby zap³acili za to co ci chcieli zrobiæ.'

'Nie chcê tego...'

"Jak z tob±?" spyta³ szeptem kucaj±c przy siedz±cym mê¿czy¼nie wci±¿ co chwilê rozgl±daj±c siê wokó³.

"Jestem tylko nieco poturbowany," odpar³ wyci±gaj±c kawa³ki zêbów ze swojej szyji. Po szyji pociek³y dwie niewielki stru¿ki krwii. "Co siê z ni± sta³o?"

"Musi byæ wci±¿ gdzie¶ w pobli¿u," powiedzia³ wpartuj±c siê w dziwnie poruszaj±ce siê wokó³ cienie. Na moment zdawa³o siê, ¿e widzia³ jaki¶ niewyra¼ny kszta³ pomiêdzy nimi.

"Têsknili¶cie za mn±?" dotar³ do nich g³os zza kiedy wokó³ ka¿dego owine³a siê para macek. Cienie tañcz±ce wokó³ nich zatrzyma³y siê i zaczê³y skupiaæ siê w jednym miejscu, w którym zaczê³a siê wy³aniaæ z nich.

"Znów muszê was ukaraæ," zachitota³a powoli patrz±c na jednego a potem drugiego. Jednak na chwilê znieruchomia³a a jej oczy na chwilê straci³y swój drapie¿ny i bezlitosny wyraz.

'Ju¿ nie s± dla mnie zagro¿eniem.'

'Jeste¶ tego pewna?' Karen chwyci³a siê za g³owê jakby walczy³a ze sob± mimowolnie zacie¶niaj±c uchwyt macek na swoich ofiarach.

"Najpierw...ciebie," powiedzia³a g³osem, który okazywa³ oznaki zmêczenia i przyci±gne³a jednego z nich bli¿ej tak, ¿e mog³a bez problemu wbiæ k³y w niego. Znów poczu³ mieszankê bólu i ekstazy kiedy powoli pozbawia³a go krwi.

'Mówi³am do¶æ,' rozbrzmia³ g³os w jej g³owie i Karen zamkne³a oczy nie przerywajaæ jednak nawet na chwilê piæ od¿ywcz± czerwon± substancjê. Po d³u¿szej chwili otworzy³a je i znów mia³a pe³ne przera¿enia lêku oczy. Natychmiast cofne³a twarz i spojrza³a przera¿ona na dwójkê mê¿czyzn, którzy byli unieruchomieni jakimi¶ cienistymi mackami.

'Nie,' odwróci³a siê i zaczê³a biec na o¶lep przed siebie. Pozbawione podtrzymuj±cej je woli macki znów sta³y sie zwyk³ymi cieñmi uwalniaj±c obu mê¿czyzn.

'Co siê ze mn± sta³o?' Karen zatrzyma³a siê daleko od miejsca i kucne³a przera¿ona pod jednym z drzew. Pocieraj±c brodê zauwa¿y³a, ¿e by³y na niej resztki krwi. Czu³a siê niesamowicie dobrze, nasycona, silna jednak wywo³ywa³o to jej przera¿enie. Ci dwaj mê¿czy¼ni... zanim na chwilê straci³a przytomno¶æ a potem kiedy odzyska³a...

"Co mi siê przytrafi³o?" spojrza³a na swoje d³onie. Jednak szybko zauwa¿y³a, ¿e ma trudno¶ci z nabraniem powietrza. Siegaj±c do swojego ubioru nieco polu¼ni³a go.

'Nienawidzê ciê,' zabrzmia³o echo w jej g³owie. 'Naprawdê ale niewiele mogê zrobiæ na razie.'

'Czy.. czy to twoja sprawka?' jej pytanie zosta³o bez odpowiedzi. Powoli wsta³a i ruszy³a ponownie przed siebie nie maj±c pojêcia dok±d dojdzie. Byle i¶æ nie zatrzymuj±c siê, byle nie musieæ my¶leæ co siê sta³o na tamtym wozie albo wcze¶niej. ¯ycie Karen by³o takie proste dotychczas a ostatnie godziny ca³kowicie wywróci³y je do góry nogami.

"Wygl±dasz na zagubion± duszê," us³ysza³a niski basowy g³os. Zatrzymawszy siê rozejrza³a siê wokó³ jednak nie dostrzeg³a nikogo. Uznaj±c, ¿e siê przes³ysza³a ruszy³a dalej.

"Twoj± duszê spowijaj± cienie i nie tylko," g³os odezwa³ siê znów.

"Wcale ciebie nie s³yszê," potrz±sne³a g³ow± i przy¶pieszy³a kroku. 'To kolejne omany. Zaraz to siê wszystko skoñczy i oka¿e siê snem czy czym¶ podobnym.'

"Nie mo¿esz uciekaæ od przeznaczenia jakie czeka na ciebie," g³os zdawa³ siê docieraæ gdzie¶ z góry. Jednak kiedy przez chwilê spojrz±³a w górê nie zauwa¿y³a nikogo mo¿e poza czym¶ przypominaj±cym olbrzymi cieñ unosz±cy siê nad ni±.

"Je¶li nie zrobisz nic cienie poch³on± ciebie kompletnie. Przed chwil± podda³a¶ siê swojemu cieniowi i sama widzia³a¶ gdzie to doprowadzi³o," kolejny raz g³os odezwa³ siê.

"To siê nie zdarzy³o. Ty tak¿e nie istniejesz," wymamrota³a nie próbuj±c ponownie patrzeæ nad siebie. Wtedy przed ni± pojawi³ siê jaki¶ cienisty kszta³t. Kiedy zbli¿y³a siê uderzy³a jakby by³ tam jaki¶ materialny obiekt. Lekko przestraszonym wzrokiem spojrza³a przed siebie widz±c parê olbrzymich oczy wpatruj±cych siê w ni± wprost z cienia.

"Nie jeste¶ m³oda ale wci±¿ widzê w tobie potencja³. To jednorazowa oferta. Pójd¼ ze mn± albo pozwól aby twój cieñ pewnego dnia poch³on±³ ciebie tak, ¿e nic nie zostanie z ciebie a tylko ona," g³os dobiega³ z olbrzymiego cienistego kszta³tu przed ni±.

"Kim jeste¶?" wcia¿ niepewnym g³osem spyta³a.

"Chod¼ a dowiesz siê wszystkiego," z masy ku niej wyci±gne³a siê olbrzymia ³apa zakoñczona pazurami.

Przez d³u¿sz± chwilê wacha³a siê. Pare godzin tem temu by uciek³a z krzykiem wrzeszcz± w niebog³osy a teraz....teraz siê wacha³a. W koñcu wyci±gne³a swoj± d³oñ i kiedy dotkne³a olbrzymi± ³apê cieñ zacz±³ zmieniaæ siê w olbrzymiego gada ze skrzyd³ami.

"Chod¼ dziecko. Wiele przed nami a czasu coraz mniej," powiedzia³ kiedy rozpostar³ skrzyd³a.

arrow_back Previous Next arrow_forward