Fairy Tail: Piêkne i Bestia
Ucieczka
Rozdzia³ 3: Ucieczka
"Nie," powtórzy³ wstaj±c i niezdarnie wci±¿ nie przystowowawszy siê do poruszania w obecnie posiadanym ciele ruszy³ za ni±. Jednak nie zatrzymywa³a siê kolejny raz krzycz±c i próbuj±c siê jak najszybciej przecisn±æ. Kiedy znalaz³a siê po drugiej stronie rozedrgnanymi d³oñmi próbowa³a zamontowaæ panel.
'Nie, nie, nie,' zatrzyma³ siê w po³owie drogi i uderzy³ w pod³ogê zaci¶nietymi w piê¶ci d³oñmi. Gdzie¶ z oddali dotar³y go odg³osy kroków, które zbli¿a³y siê szybko. Spogl±dajac na ¶cianê zauwa¿y³, ¿e przej¶cie by³o ju¿ ca³kiem zakryte wiêc zrezygnowany usiad³ na pod³odze.
"G³odny," wymamrota³ kiedy drzwi do jego starego pokoju otworzy³y siê i zajrza³ tam wysoki mê¿czyzna.
Kiedy w koñcu umocowa³a go w miejscu niedbale zakry³a go czê¶ciowo zabawkami i ruszy³a ku ³ó¿ku. Chwilê po tym jak po³o¿y³a siê na nim do pokoju wszed³ niski mê¿czyzna i badawczo rozejrza³ siê wokó³. Nastêpnie podszed³ do niej.
"To ty krzycza³a¶?" spyta³ krótko.
Nie odpowiedzi³a nic wiêc ponownie zapyta³.
"Krzycza³a¶?" A kiedy wci±¿ nie odpowiedzia³a porazi³ j± pastuchem, który trzyma³ w jednej z d³oni. Zagryzaj±c wargi nie wyda³a ¿adnego d¼wiêku. Nie rezygnuj±c kolejny raz j± porazi³ jednak wci±¿ milcza³a.
"Hmpf," stwierdzi³ i jeszcze dla pewno¶ci dwa razi j± porazi³ ale nie przynios³o to efektu jaki oczekiwa³. Znudzony jeszcze raz rozejrza³ siê po pokoju.
"Przez ciebie musia³em siê ruszyæ," na po¿egnanie jeszcze raz j± porazi³ a potem zamkn±³ za sob± drzwi.
W tym czasie jego towarzysz przypatrywa³ siê jak Arik niemal odruchowo pow³óczaj±c powoli nogami podszed³ do miski z jedzeniem i zacz±³ je¶æ nie zwracaj±c uwagi co siê dzie³o wokó³.
"Ty," zacz±³ wysoki mê¿czyzna po chwili i podchodz±c porazi³ go na co Kruk machn±³ odruchowo ³ap± uderzaj±c mê¿czyznê w twarz tak, ¿e tamten siê przewróci³.
"Ty szczeniaku," podniós³ siê z ziemi i chwyci³ kostucha kiedy drugie drzwi otworzy³y siê i pojawi³ siê w nich jego kompan.
"Co robisz?" warkn±³ na niego.
"Uderzy³ mnie i przewróci³ wiêc ja..."
"Hahaha. On ciê powali³," roze¶mia³ siê niski mê¿czyzna. "Chod¼ zanim znów ciê nie 'powali'. Bo wiesz jakby zrobi³ to znów by¶ straci³ respekt. Taki ch³op powalony przez dziecko."
"Pfff te¿ mi dziecko," splun±³ wy¿szy mê¿czyzna spogl±daj±c w kierunku jedz±cego Arika. "Bydlak ma mo¿e z dwa metry wzrostu teraz."
"Ale te¿ jego przypadek interesuje szefa wiêc nie mo¿na go zbytnio poturbowaæ tak d³ugo jak Brain jest nim zainteresowany," powiedzia³ ni¿szy mê¿czyzna i obaj opu¶cili pokój zamykaj±c obydwie drzwi. Jeszcze chwilê jad³ zanim nie przerwa³ i spojrza³ w kierunku ¶ciany, w której by³o przej¶cie. Mimo, ¿e ich dzieli³a teraz s³ysza³ jak jeden z mê¿czyzn j± potraktowa³ i my¶l i¿ to przez niego musia³a cierpia³a sprawia³o, ¿e czu³ siê ¼le.
"Na pewno jest z³a na mnie teraz," usiad³ i od³o¿ywszy miskê zacz±³ my¶leæ co powinien zrobiæ. D³ugo trwa³o ale nic konkretnego przychodzi³o mu do g³owy wiêc zacz±³ dodatkowo chodziæ w kó³ko co jaki¶ czas spogl±daj±c na ¶cianê dziel±c± go od kolejnego pokoju.
Nastêpnego dnia ponownie dosta³ wielk± miskê z jedzeniem a w zasadzie nawet dwie. Przez d³u¿sz± chwilê siedzia³ patrz±c na nie zanim nie wzi±³wszy jedn± podszed³ do miejsca gdzie by³o zakryte przej¶cie i postawi³ nastêpnie lekko stukn±wszy w panel.
Rankiem zaraz po tym jak dosta³a jedzenie z kierunku przej¶cia doszed³ do niej d¼wiêk jakby kto¶ uderzy³ w panel zakrywaj±cy otwór. Spojrza³a lekko zaskoczona kiedy po chwili ponownie rozleg³ siê ten sam d¼wiêk. Po jakim¶ czasie ponownie zabrzmia³ odg³os stukania w ¶cianê, który ponownie zignorowa³a. Dziesiêæ mo¿e pietna¶cie minut pó¼niej przyszed³ po ni± niski mê¿czyzna.
"Mamo," cicho zap³aka³a le¿±c na ³ó¿ku po powrocie z dzisiejszych testów. By³y znacznie ciê¿sze i bardziej bolesne ni¿ zazwyczaj i czu³a siê skrajnie wyczerpana. By³o jeszcze zbyt wcze¶nie na wieczorn± porcjê jedzenia jednak czu³a jak burczy jej w brzuchu.
'Wróci³a,' pomy¶la³ stoj±c pod ¶cian± na le¿±c± wci±¿ na wprost przej¶cia misk± pe³n± jedzenia. Staraj±c siê delikatnie stukn±³ w panel jednak si³a uderzenia okaza³ siê na tyle du¿a, ¿e czê¶ciowo wypad³ z ramy, w której tkwi³ lu¼no. Lekko przestraszywszy siê cofn±³ siê natychmiast po drodze przewracaj±c siê o kawa³ek ¶ciany. Ukrywszy siê za nim wychili³ siê nieco i obserwowa³ co siê bêdzie dalej dzia³o.
"Ohh," us³ysza³a zgrzyt metalu i góra zabawek nieznacznie siê poruszy³a a kilka z samego wierzchu spad³o na pod³ogê. Potem us³ysza³a jaki¶ ha³as gdzie¶ zza ¶ciany jakby co¶ uderzy³o o ¶cianê. Powoli i zachowuj±c ostro¿no¶æ zbli¿y³a siê do przej¶cia i zacze³a odgarniaæ zabawki zauwa¿aj±c jak panel by³ czê¶ciowo przekrzywiony tak, ¿e jego czê¶æ by³a wepchniêta nieco do ¶rodka. Chwytaj±c krawêd¼ aby wyj±æ go ca³kiem poczu³a jaki¶ zapach dobiegaj±cy z drugiego pokoju. Odchylaj±c bardziej panel zajrza³a ostro¿nie na drug± stronê widz±c misk± pe³n± jedzenia stoj±c± niemal na wprost przej¶cia. Przez chwilê sta³a delektuj±c siê zapachem kiedy zaburcza³o jej w brzuchu.
"Czemu to le¿y tutaj?" zamy¶li³a siê patrz±c dalej i zauwa¿aj±c czê¶ciowo wychylaj±c± siê zza kawa³ka ¶ciany g³owê, kawa³ek pary skrzyde³ i koniec ogona.
"Czy zostawi³ to dla mnie?" spojrza³a znów na miskê czuj±c jak czuje siê coraz bardziej g³odna. Ponownie spojrza³a w jego kierunku nie zauwa¿aj±c aby siê poruszy³. Jakby tylko niezbyt udolnie próbuj±c siê schowaæ obserwowa³ co siê stanie.
D³u¿sz± chwilê oboje trwali w bezruchu, Arik obserwuj±c zza pozosta³o¶ci ¶ciany dziel±cej dwa pokoje a Ultear patrz±c to na jedzenie prawie przed ni± a niego. G³ód powoli okaza³ siê silniejszy ni¿ strach wiêc zerkaj±c na niego co jaki¶ czas powoli siêgne³a i wci±gne³a do siebie miskê.
'Czy to znaczy, ¿e nie jest ju¿ na mnie z³a?' my¶la³ kiedy zobaczy³ jak wzie³a jedzenie i potem s³ysza³ jak jad³a.
Jedzenie nie by³o zbyt smaczne jednak wystarczaj±ce aby zaspokoiæ jej g³ód. Kiedy ju¿ koñczy³a przypomnia³a sobie, ¿e post±pi³a g³upio. W ka¿dej chwili móg³ zjawiæ siê pomocnik kucharza z wieczorn± porcj± jedzenia, wiêc szybko przesune³a przez otwór miskê z resztkami niedojedzonego jedzenia i zakry³a przej¶cie. Kiedy ju¿ zakry³a je jak zawsze us³ysza³a jakie¶ niezbyt g³o¶ne odg³osy dobiegaj±ce zza ¶ciany.
"Mhmm," zatrzymawszy siê nad misk± wci±gn±³ rozchodz±cy siê zapach. Dziwny ale równocze¶nie interesuj±cy go.
'Wiêc tak pachnie,' pomy¶la³ chwilê stoj±c na misk± zanim nie zdecydowa³ nie wyczy¶ciæ j± z pozosta³ych resztek.
---
"Wiêc spotka³a¶ jego w do¶æ osobliwym miejscu," smoczyca powiedzia³a kiedy Ultear przerwa³a opowie¶æ. "Nie darzy³a¶ go zaufaniem na pocz±tku?"
"Trudno by³o zaufaæ komu¶ kilkukrotnie wiêkszemu od siebie w dodatku wygl±daj±cemu jak potwór," odpar³a magini czasu.
"Jednak w koñcu zdo³a³a¶ utworzyæ wiê¼ z nim? D³ugo to trwa³o?" zdawa³a siê byæ bardziej ciekawa przesz³o¶ci± Ultear ni¿ samym treningiem.
"Opowiedzia³am ju¿ nieco wiêc mam wci±¿ opowiadaæ czy zaczniemy trening?" spyta³a lekko zniecierpliwiona purpurow³osa kobieta.
"Niecierpliwisz siê. Naukê tej magi nie mo¿esz przy¶pieszyæ. Wszystko bêdzie mia³o swoje miejsce. Ale my¶lê nie przewidywa³a¶, ¿e mo¿e taka moc drzemaæ w nim," Rigantona rozejrza³a siê za dogodnym miejscem do po³o¿enia siê.
"W kim?" magini próbowa³a dojrzeæ poruszaj±c± siê w mrokach jaskini smoczycê.
"W Ariku. Czy te¿ mylê siê mówi±c, ¿e nie przewidywa³a¶ wtedy aby posiada³ tak± moc jeszcze parena¶nie dni wcze¶niej?" znalaz³a w³a¶ciwe miejsce.
"Masz na my¶li t± postaæ jak± przyj±³? Przypomina kszta³tem smoka," odpar³a Ultear.
"Prawie masz racjê. Ale to zrozumiesz jak ju¿ skoñczymy," nieco enigmatycznie stwierdzi³a smoczyca.
"Czemu prawie?"
"Jak skoñczymy zrozumiesz," podkre¶li³a ka¿de s³owo. "A niech to," doda³a widz±c niewielk± ¶wietlist± kulê zbli¿aj±c± siê do nich. "Na chwilê ciê zostawiê. Nie próbuj odchodziæ zbytnio z tego miejsca bo siê jeszcze zgubisz tam gdzie nawet ja ciê nie odszukam."
Magini czasu nie odpowiedzia³a nic tylko patrz±c jak jej nauczycielka oddala siê pod±¿aj±c za ¶wietlist± kul±.
"O co chodzi Grandeeney?"
"Jeszcze nic," odpar³a niebiañska smoczyca. "Wci±¿ nie poczyni³ wiêkszych szkód. Jednak Koriana i Korimi zaczynaj± siê martwiæ o niego. Jest najwiêkszym hodowlanym sukcesem wiêc nie chc± aby sta³ siê czym¶ niewiele lepszym od zdzicza³ego smoka."
"Wiêc czemu mnie odwiedzasz?" Rigantona niecierpliwie machne³a ogonem.
"Po prostu chcê uprzedziæ ciê, ¿e mo¿e ciê nied³ugo odwiedziæ osobi¶cie Korimi ¿±daj±c na jaki¶ czas przekazania tej magini, któr± postanowia³a¶ szkoliæ," odpowiedzia³a druga smoczyca.
"Hmm nie podejrzewa³am, ¿e ich wiê¼ mog³a byæ tak g³êboka. Chyba bêdê musia³a co¶ wiêcej z niej wyci±gn±æ," z lekko demonicznym tonem stwierdzi³a.
Grandeeney po¿egna³a siê po czym Rigantona wróci³a do ¶rodka jaskini i odnalawszy Ultear zacze³y pierwsze lekcje. Nastêpnego dnia nad ranem wyprowadzi³a j± na powierzchnie ka¿±c po¿ywiæ siê i wróciæ jak najszybciej tym razem z zapasem jedzenia na ponad tydzieñ. Kiedy dzieñ chyli³ siê ku koñcowi Ultear by³a spowrotem przed wej¶ciem.
"Dobrze. Wiêc chod¼my," powiedzia³a smoczyca ponownie prowadz±c w g³±b.
"My¶lê, ¿e w ci±gu paru kolejnych dni powinna¶ zacz±³ rozumieæ podstawy. Ale do mo¿liwo¶ci u¿ycia nawet podstawowego ataku jeszcze d³ugo wiêc nie miej wielkich nadzieji," przemówi³a kiedy by³y ju¿ prawie na miejscu. "Opowied¼ kolejn± czê¶æ histori twojej znajomo¶ci z tym zabójc±."
"To konieczne?" ch³odnym g³osem spyta³a magini czasu.
"W sumie nie ale je¶li nie bedziesz siê staraæ abym by³a w nastroju do uczenia ciê nauka mo¿e siê przeci±gn±æ," odpar³a ca³kiem normalnie smoczyca.
Ultear co¶ wymarota³a pod nosem jednak tak cicho, ¿e nawet Rigantona nie zdo³a³a zrozumieæ tego. Mistrz nalega³ aby jak mog³a przy¶piesza³a naukê magi wiêc je¶li oznacza³o to, ¿e musi kontynuowaæ opowiadanie histori swojej 'nauczycielce' by³a to tylko kolejna rzecz jak± robi³a aby osi±gn±æ swój cel.
"Dobrze. Opowiem kolejn± czê¶æ historii," powiedzia³a purpurow³osa magini.
---
Kolejne dni mine³y do¶æ spokojnie pomijaj±c codzienne próby dania Ultear czê¶ci swojego jedzenia przez Arika. Zawsze poprzedzonego lekkim stukniêciem tym razem w ¶cianê. Pierwsze kilka razy uderzy³ zbyt mocno zwracaj±c uwagê pilnuj±cych ich ludzi jednak kiedy widzieli go krêc±cego siê po swoim pokoju i le¿±c± po jedn± ze ¶cian miskê z jedzeniem tylko raz lub dwa razy go porazili.
Pó¼niej nauczy³ siê mimo zdarzaj±cych siê czasem losowych aktywacji jego magi trasformuj±cej cia³o nie u¿ywaæ zbyt du¿o si³y tak, ¿e ani nie zwraca³ ju¿ uwagi stra¿ników ani nie przebi³by siê przez ¶cianê niechc±cy.
Dzieñ w dzieñ stuka³ w ¶cianê odzielaj±c± ich i niemal zacze³o to byæ dziennym rytua³em dla niej w tym przera¿aj±cym miejscu. Namiastk± normalno¶ci, do której zaczyna³a powoli coraz bardziej siê przyzwyczajaæ bo kiedy zdejmowa³a panel za nim sta³a miska z jedzeniem a on by³ schowany za kawa³kiem ¶ciany obserwuj±c j± z oddali jak bra³a miskê a potem odstawia³a pust± przez otwór.
'Czy tak ma³o je, ¿e zawsze daje czê¶æ mi?' zaczê³a po kilku dniach zastanawiaæ siê nad powodem jego zachowania. Nawet my¶la³a, ¿e siê jej boi jednak nie mog³a zrozumieæ powodu. Ju¿ ona szybciej mog³aby czuæ siê zastraszona widz±c jego olbrzymi± postaæ, która od czasu do czasu zdawa³a siê zmieniaæ zadawa³o w losowy sposób. Tak jednego dnia zobaczy³a, ¿e czê¶æ jego twarzy mia³a normalny wygl±d i pierwszy raz od d³u¿szego czasu spojrza³a bez odczuwania strachu w jego oczy.
"Nawet nie wygl±da tak strasznie teraz," stwierdzi³a kilkukrotnie spogl±daj±c w jego stronê jedz±c. Kiedy zakry³a przej¶cie jeszcze przez d³ugi czas my¶la³a o jego spojrzeniu, które zdawa³o siê zdradzaæ poczucie osamotnienia. Nastêpnego dnia postanowi³a zaryzykowaæ i zamiast przeci±gn±æ miskê na swoj± stronê sama przecisne³a siê na drug± stronê i w milczeniu zjad³a. Ca³y czas jednak mia³a wra¿enie bycia obserwowan± jednak kiedy spogl±da³a w jego stronê widzia³a tylko koniuszek ogona i niewielk± czê¶æ wystaj±ce.
'Dziwne. Zdaje siê bardziej baæ ni¿ ja,' pomy¶la³a koñcz±c.
Przez d³ugi czas siedzia³ nie zmieniaj±c nawet pozycji wci±¿ próbuj±c zrozumieæ czemu dzi¶ przesz³a zanim nie zjawi³ siê wysoki mê¿czyzna zabieraj±c go na testy. Nastêpnego dnia te¿ przesz³a na jego stronê i wróci³a jak skoñczy³a. I tak up³ywa³y kolejne dni jednak zauwa¿y³, ¿e ka¿dego dnia nieco przesuwa³a siê bli¿ej w kierunku pozosta³o¶ci ¶ciany, za któr± zawsze by³ schowany. Przez to zacz±³ zostawiaæ miskê w miejscu gdzie poprzedniego dnia j± zostawia³a po zjedzeniu a¿ nasta³ dzieñ kiedy by³a prawie po drugiej stronie kawa³ka ¶ciany.
"Czy znów przesunie siê bli¿ej?" rozmy¶la³ spogl±daj±c w kierunku przej¶cia czekaj±c kiedy pojawi siê w nim. Kiedy w koñcu przesz³a jak w poprzednie dni schowa³ siê tak, ¿e nawet jej nie widzia³ tylko móg³ czuæ zapach jaki j± otacza³. Czeka³ a¿ us³yszy jej kroki ponownie oddalaj±ce siê i wychyli³ siê zauwa¿ajaæ, ¿e miska sta³a w tym samym miejscu. Podrapa³ siê po g³owie zastanawiaj±c siê co siê sta³o.
"Mo¿e boi siê zbli¿yæ bardziej," powiedzia³ dochodz±c do wniosku, ¿e to jest odpowiedzi±. Nastêpnego dnia zda¿y³o siê to samo i jeszcze dwa kolejne dni. Ale zawsze stwierdza³ to samo.
Od kilku dni czu³a, ¿e co¶ by³o nie tak. Rozmy¶laj±c w wolnych od testów chwilach w koñcu dotar³a do kilku wniosków. Po pierwsze nie odczuwa³a juz takiego strachu jak wcze¶niej przed przebywaniem w jego pokoju. Po drugie chcia³a choæ raz zje¶æ razem z nim ale nie wiedzia³a jak to zrobiæ. Po trzecie zaczê³a ostatnio potrzebê porozmawiania z kim¶ choæby z nim. Mimo tego wszystkiego nie mia³a pomys³u jak to wszystko zrobiæ.
Nazajutrz jak zwykle przesz³a i zatrzyma³a siê niedaleko od niego. S³ysza³ jak przesune³a kawa³ek miskê i nasta³a cisza. Wiêc czeka³ ale nic siê nie dzia³o. A potem us³ysza³ jak znów siê poruszy³a i ku jego zaskoczeniu pojawi³a siê za ¶cian±, za któr± siê kry³. Spojrza³ na ni± i powoli zacz±³ ruszaæ siê aby oddaliæ siê pod przeciwn± ¶cianê.
"Zostañ," nagle chwyci³a go za d³oñ a w zasadzie dotkne³a bo mia³ j± dzisiaj przero¶niêt±. S³ysz±c jej g³os, spokojny i bez cienia strachu zatrzyma³ siê. Nie przerywaj±c kontaktu zacze³a i¶æ w kierunku miski a on milcz±c pod±¿y³ za ni±. Usiad³ obok niej i kiedy przesta³a dotykaæ jego d³oñ zaje³a siê jedzeniem.
Patrz±c siê na ni± i wci±¿ nie czuj±c zapachu towarzysz±cego osobom, które odczuwa³y strach zacz±³ powoli sam siê uspokojaæ. Nie zauwa¿y³ kiedy jego cia³o zacze³o siê zmieniaæ sukcesywnie pozbywaj±c siê kolejnych deformacji lub nieludzkich cech a¿ zmieni³ siê w kilku letniego ch³opca o krótkich niebieskich w³osach i oczach nieznacznie tylko wy¿szego od siedz±cej obok niej purpurow³osej dziewczynki.
Skoñczywszy spojrza³a w bok i ku swojemu zaskoczeniu zobaczy³a jak wygl±da³ niemal podobnie jak ona to znaczy ca³kiem ludzko wiêc lekko zarumieni³a siê i ich spojrzenia spotka³y siê na chwilê. Szybko wsta³a i powiedzia³a co¶ ledwo s³yszalnym g³osem a nastêpnie oddali³a siê szybkim krokiem do przej¶cia.
'Nie wygl±da³ tak strasznie na koñcu,' pomy¶la³a bêd±c po drugiej stronie kiedy jeszcze raz spojrza³a na niego zanim nie zakry³a otworu.
Nastêpnego dnia kiedy przesz³a widzia³a jak wygl±da zza kawa³ka ¶ciany jak zwykle jednak wci±¿ wygl±da³ normalnie. Zatrzyma³a siê na chwilê ko³o miski zanim nie posz³a do jego kryjówki i jak wczoraj chwyci³a za rêkê. Na pocz±tku niespodziewanie wyrwa³ swoj± d³oñ z jej i przeszed³ kawa³ek chwytaj±c inn± miskê, z któr± wróci³ i tym razem on delikatnie chwyci³ za d³oñ. W milczeniu poci±gne³a go za sob± kawa³ek i usiad³± przed swoj± zaczynaj±c je¶æ. Po chwili przygl±dania siê jej sam te¿ zacz±³ je¶æ pozosta³e resztki ze swojej miski.
"Dziêkujê," rozleg³o siê cicho kiedy skoñczyli je¶æ wiêc spojrza³a w jego stronê. Czuj±c jej spojrzenie tylko siedzia³ bez ruchu wpartuj±c siê w pust± miskê przed sob±. Potrz±sne³a g³ow± nieznacznie uznaj±c, ¿e siê przes³ysza³a i ruszy³a w kierunku przej¶cia.
"Wspólne jedzenie," wymamrota³ kiedy zakry³a otwór wpatruj±c siê w dwie miski przed sob±. Przypomnia³o mu siê czasy jakie spêdza³ z ojcem kiedy by³ karmiony jak jeszcze nie by³ w stanie samodzielnie je¶æ. Wspomnienia sprawi³y, ¿e mimowolnie jego my¶li powêdrowa³y do jego matki.
"Moja matka..." zamy¶li³ siê kiedy poczu³ znajomy ból rozlewaj±cy siê po ciele. Ko¶ci i tkanki miêkkie przemieszcza³y siê powoli deformuj±c jego cia³o. Z pleców powoli zacze³y rozwijaæ skarla³e skrzyd³a a ramiona i nogi pêcznia³y. Skóra zacze³a twardnieæ gdzieniegdzie wytwarzaj±c twarde jak kamieñ ³uski.
"Nie," wyda³ zwierzêcy ryk ledwo przypominaj±cy ludzk± mowê. Pare minut potem w pokoju znalaz³a siê trójka mê¿czyzn spogl±daj±c wprost w oczy bestii, w której spojrzeniu tli³y siê ju¿ tylko resztki cz³owieczeñstwa.
"Siad," wyda³ polecenie najwy¿szy z trójki bez zw³oki uderzaj±c koñcem ostrego kolca w bok Arika. Wydaj±c dono¶ny ryk machn±³ monstrualn± d³oni± rzucaj±c mê¿czyzn± z du¿± si³± o poblisk± ¶cianê.
"Chyba bêdziemy musieli wezwaæ wiêce..." przerwa³ kiedy zosta³ chwycony przez parê ³ap i rzucony z du¿± si³± w kierunku trzeciego z mê¿czyzn.
"Ty sukinkocie," przekl±³ wysoki mê¿czyzna, który zd±¿y³ podnie¶æ siê i chwytaj±c le¿±cy kolec wbi³ wprost w bok stoj±cej przed nim bestii, która wyda³a kolejny ryk.
Zakrywszy przej¶cie usiad³a i opar³a siê o panel za sob±. Czu³a dziwne ciep³o rozlewaj±ce siê w ca³ym jej ciele. Od d³u¿szego czasu nie czu³a siê tak dobrze i zastanawia³a siê jak co¶ tak prostego jak wspólne jedzenie z inn± osob± mog³o to sprawiæ.
"Na swój sposób jest s³odki," zachitota³a i wtedy us³ysza³a ryk, który rozleg³ siê za ¶cian±. Odruchowo odskoczy³a od niej i odwróciwszy siê nas³uchiwa³a. S³ysza³a kroki na korytarzu, otwarcie drzwi a potem kolejny ryk i odg³os jakby co¶ uderzy³o w jedn± ze ¶cian.
'Co¶ siê dzieje,' pomy¶la³a powoli podechodz±c do panelu i zaczê³a go lekko odchylaæ. W tym momencie us³ysza³a kolejny ha³as jakby co¶ siê przewróci³o. Kiedy zajrza³a przez przesuniêty czê¶ciowo kawa³ek metalu dojrza³a olbrzymi± istotê i gdzie¶ obok niej le¿±c± dwójkê mê¿czyzn.
Kiedy metalowy prêt wbi³ siê w bok us³ysza³ d¼wiêk odsuwanego nieco metalowego panelu.
'Uwolniæ siê!'
'Zabiæ ludzi!!'
'WOLNO¦Æ!!!'
'ZABIÆ S£ABYCH LUDZI!!!!'
Kilka powtarzaj±cych siê s³ów odbija³o siê echem w jego sko³atanym umy¶le. Zbieraj±c resztki si³y woli wci±¿ powstrzymywa³ siê przed ulegniêciem i pod±¿aniem za tymi podszeptami. Prêt w boku bola³ jak cholera ale mia³ wra¿enie, ¿e ona mog³a go obserwowaæ. Musia³, musia³ zatrzymaæ siê nawet je¶li mia³by cierpieæ...
"Huh?" ni¿szy mê¿czyzna spojrza³ widz±c jak Arik z wbitym kolcem, który koniec zdo³a³ przebiæ na wylot jego cia³o zamar³ w bezruchu opieraj±c siê na olbrzymich ramionach o pod³ogê ze zwieszon± g³ow±.
"Co¶ znowu kombinuje?" spyta³ trzeci z mê¿czyzn pozosta³± dwójkê.
"Po prostu przesta³ siê rzucaæ. Dziwne," wysoki mê¿czyzna podrapa³ siê po g³owie i zacz±³ powoli cofaæ siê w kierunku swoich kolegów.
"W sumie z przebitym na wylot bokiem ¿aden cz³owiek nie by³by w stanie wci±¿ szaleæ," za¿artowa³ ¶redni z nich.
"Cz³owiek," splu³ niski. "Te¿ mi cz³owiek. Niewa¿ne zreszt± skoro na razie uspokoi³ siê musimy wezwaæ kogo¶ do opatrzenia tej rany. Je¶li Brain to zobaczy to siê w¶cieknie."
"Jak wolisz," powiedzia³ wy¿szy i ca³a trójka opu¶ci³a pokój zamykaj±c za sob± drzwi.
Kiedy mê¿czy¿ni opu¶cili pokój odchyli³a w pe³ni panel i zajrza³a nieco pewniej. Dojrza³a na ¶rodku w pó³ zgiêtego Arika opieraj±cego ramiona na pod³odze i z przebitym ostrym prêtem bokiem, po którym powoli zacze³a ¶ciekaæ krew. Lekko zaskoczona Ultear zobaczy³a jak siêgn±³ jedn± z d³oni do prêtu i chwyci³ go. Po chwili poruszy³ prêtem i u³ama³ jego koniec a z otworu do jej pokoju nap³yne³o ch³odne powietrze. Spogl±daj±c na niego zauwa¿y³a jak mo¿na by³o zobaczyæ ka¿dy jego oddech. Pomimo wszystkiego tego powoli przesz³a i zacze³a powoli zbli¿aæ siê do niego id±c jak zahiptnotyzowana widokiem.
S³ysza³ jak najpierw przesz³a a teraz powoli zbli¿a³a siê do niego jednak nie móg³ zmusiæ siê do spojrzenia w jej stronê wiêc tylko powoli wyj±³ drugi koniec prêta i po³o¿y³ obok od³amanego wcze¶niej. Po tym usiad³ i zwiesiwszy g³owê zacz±³ p³akaæ jednak o ziemiê uderza³y ju¿ malutkie kawa³ki lodu. Jedyne co móg³ powiedzieæ by³o powtarzane jak mantra jedno s³owo.
Choæ by³o znaczniej ch³odno ni¿ wcze¶niej w pokoju nie czu³a zbytniego dyskonfortu. W jaki¶ sposób to przypomina³o jej co¶ znajomego jednak nie mog³a dok³adnie przypomnieæ sobie co to by³o. Powoli id±c zacze³a s³yszeæ jakby powtarza³ wci±¿ jedno s³owo. Zbli¿ywszy siê wystarczaj±co zamar³a na chwilê kiedy us³ysza³a wyra¼nie s³owo.
"Matko," powtórzy³a sama s³yszane i nagle wspomnienia jej w³asnej matki wróci³y. Skuli³a siê na pod³odze kiedy poczu³a obejmujêce j± delikatnie dwie olbrzymie d³onie. Spogl±daj±c w górê ich spojrzenia na chwilê sie spotka³y. W jego b³êkitnych oczach nie by³o ju¿ nawet resztki bestii tylko smutek i ¿al.
"Mamo?" cicho wyszepta³a na co nagle cofn±³ d³onie i zacz±³ siê oddalaæ jakby siê czego¶ przestraszy³. Przest±pi³ kilka kroków i zastyg³ w bezruchu nawet nie spogl±daj±c w jej kierunku. Z oddali zauwa¿y³a jak jego cia³em wstrz±sa³y skurcze i ulega³o kolejnej przemianie powoli rosn±c.
"Zostaw mnie samego," z trudem zrozumia³a te pare s³ów sposród ró¿nych ryków i innych zwierzêcych d¼wiêków jakie wyda³. "Proszê."
Nie odpowiedzia³a nic tylko wróci³a do swojego pokoju.
"Mamo," zamy¶li³a siê ponownie le¿±c po raz pierwszy od wielu dni przypominaj±c sobie o planie ucieczki aby wróciæ do domu. Nastêpnego dnia nie odwiedzi³a go zajêta obmy¶lanie sposobu powrotu do domu.
'Przerazi³em j± wczoraj,' le¿a³ wpatruj±c siê bez celu w miskê jedzenia a od czasu do czasu w przej¶cie, które wci±¿ by³o zakryte. Potem spojrza³ na swoje zdeformowane monstualne ramiona i zabanda¿owan± ranê na boku a nastêpnie tylko westchn±³ ciê¿ko.
Dzieñ pó¼niej przej¶cie otwar³o siê i po d³u¿szej chwili przecisne³a siê na drug± stronê. Ju¿ kiedy zaczê³a zdejmowaæ panel siedzia³ schowany za kawa³kiem ¶ciany. Powoli sz³a a¿ zatrzyma³a siê przed par± misek i spojrzawszy na nie przelotnie ruszy³a ku niemu. Nie powiedzia³a nic tylko wyci±gne³a d³oñ na co zareagowa³ delikatnie chwytaj±c j±.
'Znów wygl±da normalnie,' zauwa¿y³a jak mia³ ponownie wygl±d kilkuletniego ch³opca bez ¿adnych deformacji lub innych nieludzkich cech. Prowadz±c go za sob± oboje usiedli i w ciszy zjedli jedzenie.
"Jak masz na imiê?" spyta³a po skoñczeniu posi³ku. Przez chwilê milcza³ zanim nie odpowiedzia³. "Arik." D³u¿szy moment nic nie mówi³ zanim nie doda³ w koñcu. "A ty?"
"Ultear," odpowiedzia³a i wsta³a. Id±æ do przej¶cia na chwilê zatrzyma³a siê i spogl±daj±c za siebie powiedzia³a. "Do zobaczenia jutro," na co nieznacznie siê u¶miechn±³.
'Jak tu skorzystaæ z jego pomocy do wydostania siê st±d?' Zamy¶li³a siê le¿±c ju¿ na ³ó¿ku. Kiedy zmienia³ siê zdawa³ siê stawaæ silniejszy, wiêc mo¿e by zaj±³ siê pilnuj±cymi ich lud¼mi kiedy by siê wy¶lizgne³a. A mo¿e tylko by narobi³ do¶æ ha³asu i zamieszania aby zdo³a³a siê wy¶lizn±æ? Kolejne pare dni up³yne³o jej na uwa¿nym obserwowaniu i zapamiêtywaniu wszelkich szczegó³ow kiedy by³a prowadzona na testy i spowrotem. W trakcie wspólnych posi³ków powoli zaczê³a nieco rozmawiaæ z Arikiem. Jednak raz czy dwa razy kiedy niechc±cy zesz³a na temat matek niemal bez ostrze¿enia przerywa³ jedzenie i prosi³ aby wróci³a do swojego pokoju.
"Czemu unika tematu swojej matki?" zastanowi³a siê le¿±c na ³ó¿ku i wci±¿ czuj±c bóle w ciele po dzisiejszym te¶cie. W ci±gu nastêpnych trzech dni za ka¿dym razem próbowa³a podejmowaæ temat matki jednak wci±¿ dzia³o siê to samo. Jednak po ostatnim razie us³ysza³a zza ¶ciany ryk, którego nie s³ysza³a od wielu dni i czyje¶ kroki na korytarzu. Postanawiaj±c zaryzykowaæ skoñczy³a plan opuszczenia miejsca, w którym przebywa³a.
"Witaj," przywita³a go nastênego popo³udnia. Dzi¶ ¿adne z nich nie mia³o testów wiêc by³a w stanie go odwiedziæ wcze¶niej. Zdawa³ siê nie byæ gotowy, gdy¿ kiedy przechodzi³a zauwa¿y³a jak szybko ustawia³ miski w zwyczajowym miejscu.
"Witaj," odpar³ i usiedli zaczynaj±c jedzenie.
"Zastanawia³am siê," zacze³a czekaj±c kiedy podejmie temat.
"Tak?" zareagowa³.
"Czemu nigdy nie wspominasz mi o swojej matce," na s³owo matka poczu³ znajomy dreszcz.
"Nie. Nie chcê," wymamrota³ próbuj±c zachowaæ spokój.
"Mo¿e to dlatego, ¿e nie wspomnia³am o swojej matce nigdy," kolejny dreszcz przebieg³ mu po plecach jednak wci±¿ zdo³a³ utrzymaæ kontrolê.
"Wola³bym porozmawiaæ o czym¶ innym. Mo¿e o ojcu," próbowa³ zmieniæ temat.
"Opowiedzia³e¶ ju¿ o swoim niedawno a mojego nie zna³am. Ale za to pamiêtam moj± mamê," zauwa¿y³a jak jego ramiê zaczê³o dr¿eæ. 'Tak ju¿ zaczyna siê.'
"Nie proszê," powiedzia³ lekko podniesionym g³osem chwytaj±c siê za rêkê, która zaczê³a siê powoli zmieniaæ.
"By³a taka mi³a i troszczy³a siê o mnie. Pewnie siê teraz martwi tym, ¿e wci±¿ nie wróci³am. Mo¿e twoja mama te¿ to samo czuje," powiedzia³a kolejny raz przelotnie spogl±daj±c w jego stronê. Tym razem ich spojrzenia na chwilê siê spotka³y. Jego oczy zdradza³y, ¿e toczy³ walkê z samym sob±. Nawet zdawa³o siê, ¿e w tej jednej chwili dojrza³a co¶ dzikiego, potwornego próbuj±cego siê wydostaæ na zewn±trz.
"Nie teraz," wymamrota³ i wstawszy siê szybkim krokiem oddali³ siê w kierunku swojego ³ó¿ka.
'Jeszcze trochê,' pomy¶la³a i wsta³a udaj±c siê w kierunku przej¶cia. Siêgaj±c przez nie chwyci³a panel i zaczê³a mocowaæ go. Teraz zosta³ najtrudniejszy fragment planu. Przez ostatnie dni nabra³a pewno¶ci, ¿e nie by³by w stanie j± skrzywdziæ, ale. Ale czasami zmienia³ siê w bestiê, która j± przera¿a³a. I teraz potrzebowa³a tej bestii aby uciec tylko nie mia³a pewno¶ci, ¿e nie zaatakuje ona i jej. Powoli podesz³a do niego widz±c jak zdawa³o siê powoli bestia wygrywa³a wewnêtrzn± walkê, kiedy cia³o Arika zaczyna³o coraz bardziej siê zmieniaæ rosn±æ i wykszta³caj±c skrzyd³a i ogon. Rêce i nogi zamienia³y siê w gadziokszta³tne koñczyny zakoñczone ostrymi pazurami. Jednak wci±¿ zdawa³ siê walczyæ ze zmian± jaka w nim zachodzi³a.
'Zabiæ wszystkich ludzi, uwolniæ siê z tego wiêzienia!!!' jak echo rozbrzmiewa³ g³os w jego g³owie, która zreszt± zewnêtrznie zmienia³a siê kszta³t i zacze³y j± pokrywaæ ³uski. Nastêpnie zaczê³y one pokrywaæ resztê cia³a a¿ straci³ resztki ludzkiego wygl±du i mia³ postaæ niewielkiego smoka.
"Przepraszam ale po prostu têskniê za swoj± matk±," przewa¿y³o to czarê i odwróci³ siê w jej stronê wyci±gaj±c ³apê kiedy ca³e jego cia³o zaczê³o rosn±æ. Czu³a, ¿e teraz oka¿e siê czy nie pope³ni³a w³asnie fatalnego b³êdu. Spojrza³a w jego kierunku jego pyska i dojrza³a pojedyñcz± ³zê, która sp³yne³a i skapne³a na jej czo³o.
'Zabiæ ludzi...'
'Nie ona nie stanowi zagro¿enia. Nie mo¿emy jej skrzywdziæ...'
'Tylko twoja partnerka nie jest zagro¿eniem. Czy ona ni± jest?'
'Nie, Tak, Mo¿e, Nie wiem...'
'Nastêpnym razem kiedy siê uwolniê upewnij siê kim jest twoja partnerka. Tylko ona bêdzie oszczêdzona od mojego gniewu...'
By³a bardzo zimna jednak nie poruszy³a siê kiedy powoli min±³ j± i zacz±³ du¿ymi krokami zbli¿aæ siê do jednej ze ¶cian.
"Co siê dzieje?" jeden z mê¿czyzn zatrzyma³ siê na korytarzu budynek lekko siê zatrz±s³. Niemal jakby w reakcji na to kawa³ek jednej ze ¶cian w korytarzu nieco przed nimi dos³ownie siê rozpad³a. Po chwili z otwory wysun±³ siê ³eb a nastêpnie wy³oni³a siê reszta cia³a. Nie zwracaj±c najmniejszej uwagi na nich bez problemu wybi³ dziurê w kolejnej ¶cianie i zacz±³ siê przeciskaæ przez powsta³y otwór. Przez chwilê popatrzyli na siebie i kiedy ogon znikn±³ w drugiej z dziur otrz±sneli siê z szoku.
"Wezwij resztê. Nie mo¿emy pozwoliæ mu wydostaæ siê na zewn±trz," rzuci³ wy¿szy mê¿czyzna i ruszy³ za przebijaj±cym kolejn± ¶cianê Arikiem. W ci±gu kilku minut wiêkszo¶æ obecnych w instytucie pracowników zacze³o zmierzaæ w kierunku próbuj±cego uciec jednego z ich pacjentów.
"¯yjê," przez d³u¿sz± chwilê Ultear siedzia³a zanim nie dotar³o do niej, ¿e udaj±c siê w jakim¶ kierunku Arik zostawi³ wielk± wyrwê w ¶cianie prowadz±c± wprost na korytarz. Jeszcze raz podesz³a do przej¶cia i upewni³a siê, ¿e p³yta dobrze zas³ania otwór. Wtedy zachowuj±c ostro¿no¶æ wpierw wyjrza³a na korytarz a potem wysz³a. Zachowuj±c skupienie przemierza³a korytarze a¿ dotar³a do wyj¶cia.
'Ju¿ nied³ugo wrócê do domu mamo,' pomy¶la³a oddalaj±c siê od instytutu, w którym Arik zosta³ zatrzymany kiedy zdo³a³ wybiæ niewielk± dziurê w jednej z zewnêtrznych ¶cian. Próbuj±c j± powiêkszyæ zosta³ pora¿ony przez wiele kostuchów naraz. Mimo pokrywaj±cych jego cia³o ³usek pr±d zdo³a³ przedostaæ siê przez ochronn± warstwê i zwin±³ siê z bólu.
Gdzie¶ w oddali granatow³osy mê¿czyzna spojrza³ w kierunku znajduj±cej siê nieopodal budowli i nie uciek³o jego uwadze niewielka dziura jaka powsta³a w ¶ciane budowli ani chwilê potem wymykaj±c± siê z budynku niewielka dziewczynka. S³ysz±c dochodz±ce z oddali odg³osy po chwili zacz±³ pod±¿aæ przez jaki¶ czas za Ultear.
'Ciekawe. Bardzo ciekawe,' zamy¶li³ siê kiedy ju¿ byli daleko od instytutu. Po tym jak uda³o siê jej dostaæ na sta³y l±d na chwilê zbli¿y³ siê upewniaj±c siê co do zapachu jaki wcze¶niej zdo³a³ wychwyciæ. Trac±c j± z pola widzenia uda³ siê powoli w innym kierunku.
"Wiêc co¶ siê sta³o?" spyta³ Bruce kiedy spotka³ siê z niebieskoookim mê¿czyzn±.
"Widzia³em twojego wnuka przez chwilê. Choæ mo¿e to akurat jest z lekka niepokoj±ce," odpowiedzia³ ze spokojem Lionel.
"Opowiesz co tak ciê zaniepokoi³o?" obaj mê¿czy¼ni usiedli w pobliskiej kawiarni.