Fairy Tail: Dziedzictwo
Staro¿ytny Zodiak
Rozdzia³ 5: Staro¿ytny Zodiak
Sfera zacze³a l¶niæ s³abym b³êkitnym blaskiem kiedy strumienie ognia choæ prawie dosiêga³y j± to wci±¿ spowalnia³y z ka¿d± sekund±. Inferno zakl±³ i otaczaj±c obie d³onie ogniem ruszy³ przed siebie wprost w strefê zimna. Na pocz±tku nie czu³ nic jednak ju¿ po chwili poczu³ jak niesamowicie dotkliwe zimna zmra¿a skórê na raminonach a potem reszcie cia³a.
"Przegra³a¶," powoli nie mog±c szybko mówiæ z powodu zimna panuj±cego wokó³ niego sprawiaj±cego, ¿e ciê¿ko z ka¿d± sekund± trudniej by³o wykonaæ ka¿dy ruch a nawet mówiæ skomentowa³ kiedy dwa wij±ce siê strumienie ognia w koñcu uderzy³y w ni± otaczaj±c j± w ekspolzji, która niestety niemal natychmiast zgas³a. Choæ widzia³ przez parê wodn± powsta³a ze kraplania powietrza, które wydycha³, ¿e by³a w kilku miejscach poparzona ona wci±¿ sta³a niewzruszona z rêkoma wyci±gniêtymi na boki z kpi±cym u¶miechem na twarzy.
W tym czasie Lucy siêgne³a do kluczy i wyci±gaj±c przed siebie jeden powiedzia³a. "Otwórz Wrota Z³otego Byka! Taurus!" Olbrzymi byk zjawi³ siê w porê zas³aniaj±c swoj± w³a¶cicielkê przed zranieniem przez lodowe strza³y. Natsu za¶ u¿ywaj±c nabrawszy powietrza z u¿yciem ryku stopi³ bez wiêkszych trudno¶ci pocisk lec±cy na niego.
"Stopiê twoj± twarz z tym u¶miechem na niej a potem i resztê ciebie!!!" Krzykn±³ zatrzymuj±c siê przed ni± i jak tylko móg³ najszybciej zacz±³ zbli¿aæ do siebie obie d³onie. Czu³ piek±cy ból w ramionach kiedy miê¶nie pracowa³y poruszaj±c jego rêkami. Oddech staw±³ siê niemal zaraz po opuszczeniu ust lodow± mgie³k± i móg³ wyczuæ jak z ka¿± mijaj±c± sekund± temperatura wokó³ niego i lodowej zabójczyni spada³a coraz bardziej. Nie wiedzia³ jak daleko by³a zdolna obni¿yæ temperaturê ale ju¿ raz prze¿y³ taki atak wiêc wiedzia³ czym grozi nie zrobienie teraz niczego aby j± zabiæ. Choæ chcia³ zawyæ z bólu jaki wywo³ywa³o samo poruszanie jak±kolwiek czê¶ci± cia³a nie móg³ siê ju¿ zatrzymaæ...
"B³yszcz±ce P³omienie Ognistego Smoka." Po zetkniêciu pomiêdzy nimi posta³a ognista kula, która nawet mimo panuj±cego wewn±trz zimna rozb³ysne³a jasno. Jednak jego rado¶æ okaza³a siê krótkotrwa³a kiedy p³omienie przesta³y siê rozrastaæ a nastêpnie zaczê³y szybko zanikaæ.
"Ty dziwko," zakl±³ czuj±c jak zimno zacze³o przenikaæ jego skór± siêgaj±æ a¿ do ko¶ci. Choæ podj±³ ponownie wysi³ek jego cia³o nie chcia³o zareagowaæ bêd±c zbyt zmro¿one, wiêc zatrzyma³ siê w dziwacznej pozie. W po³owie upadku na kolana dos³ownie ca³e jego cia³o zastyg³o w bezruchu i jedyne co s³ysza³ by³o bicie dwóch serc, jego i jej. Kiedy jej wci±¿ bi³o jak oszala³e jego spowalnia³o z ka¿dym uderzeniem...
Kiedy ju¿ my¶la³, ¿e to koniec sfera niespodziewanie zacze³a siê rozwiewaæ i znikaæ. Nie powstrzymywany w koñcu upad³ na kolana i podpar³szy siê ramionami na chwilê popatrzy³ w jej stronê. Jej cia³o przez chwilê wci±¿ sta³o w poprzedniej pozie zanim nie przymykaj±c niemal ca³kowicie oczy osune³a siê bez³adnie na ziemiê i zu¿ywaj±c resztkê si³ wykona³a ostatni± rzecz: doby³a z podrêcznego wymiaru niewielk± torbê.
"Nie stopi³e¶ mojej twarzy za to ja zamrozi³am twoj±...," wymamrota³a ledwo s³yszalnym g³osem z trudem wypowiadaj±c ka¿de s³owo tak, ¿e tylko dwaj ogni¶ci zabójcy smoków to us³yszeli to a chwilê potem straci³a przytomno¶æ.
W czasie kiedy Kanna i Inferno wci±¿ trwali zwarci w pojedynku zaklêæ pozostali stali urzeczeni piêknem starcia potê¿nych zaklêæ. Czuj±c moc p³yn±c± z nich nawet nieco siê cofneli nie chc± byæ zbyt blisko kiedy siê to skoñczy. Jednak Dragneel postanowi³ siê nie cofaæ nawet o krok i tylko otoczy³ swoje cia³o p³omieniami jednak kiedy sfera zaczê³a siê zbli¿ac do niego poczu³ powiew zimna p³yn±cy od niej. A kiedy w ostatniej chwili przez rozproszeniem siê dotkne³a jego p³omieni z zaskoczeniem zauwa¿y³ w tych miejscach p³omienie zaczê³y zanikaæ a on poczu³ w tych miejscach przeszywaj±ce jego cia³o zimno.
"Natsu obok ciebie," krzykne³a w jego stronê Lucy na co spojrza³ dostrzegaj±c le¿±cy niedaleko przed sob± obiekt. Jednak¿e i obydwaj lodowi magowie w tym momencie te¿ spojrzeli w tym samo miejsce. Olbrzymi mag odwróci³ siê w tamt± stronê i z wielkim trudem podniós³ siê z pozycji klêcz±cej. Nie czekaj±c ró¿owow³osy mag ruszy³ kiedy Inferno zagrodzi³ mu drogê.
"Wiêc teraz i ty chcesz polec w walce ze mn± jak ona?" Roze¶mia³ siê wy¿szy mag i wzi±³ zamach lew± rêk±. "Stalowa Piê¶æ Ognistego Smoka."
"P³omienny £okieæ Ognistego Smoka," skontrowa³ bez zastanowienia Natsu i ich piê¶ci siê zetkne³y. Jednak wtedy sta³a siê nieprzewidziana rzecz. Najpierw by³ cichy trzask a potem olbrzymi maga poczu³ potê¿ny ból w ca³ym ramieniu, który szybko znik³. Zrobiwszy krok wstecz chwyci³ siê za bol±c± rêkê jednak ona zaczê³a siê rozpadaæ. Czê¶æ poni¿ej miejsca gdzie j± uchwyci³ bez³adnie polecia³a w dó³ rozpadaj±c siê na kilkana¶cie drobnych kawa³ków zostawiaj±æ tylko pobiela³e kawa³ki ko¶ci otoczone mas± zmro¿onych miêkkich tkanek rêki.
"Czas na rewan¿. Stalowa Piê¶æ Ognistego Smoka," Natsu u¶miechn±³ siê i uderzy³ otoczon± p³omieniami piê¶ci± z wielk± si³± olbrzymiego maga w podbrzusze powalaj±c go na ziemiê. Tamten l±duj±c próbowa³ siê podeprzeæ lewym ramieniem jednak okaza³o siê to fatalne kiedy kolejna czê¶æ ramienia odpad³a zostawiaj±c niewielki kikut koñcz±cy górnej koñczyny. Reszta jak wcze¶niej przedramiê rozpad³ siê na wiele zamro¿onych miêkkich tkanek i kawa³ek zbiela³ej ko¶ci. Bez podparcia uderzy³ plecami w ziemiê i straci³ przytomno¶æ.
"Kolejny z g³owy," Happy z dum± stwierdzi³ widz±c jak olbrzymi zabójca smoków pad³ i siê nie rusza³. W tym momencie powietrze ko³o Natsu przecie³o kilkana¶cie lodowych strza³, które na szczê¶cie chybi³y swojego celu.
'Cholera moja moc magiczna zaczyna s³abn±æ,' pomy¶la³ niski mag ponownie celuj±c w ognistego zabójcê i wypuszczaj±c kolejn± seriê strza³. W tym czasie Heartfilia rozkaza³a gwiezdnemu duchowi zaatakowaæ i zacz±³ on zbli¿aæ siê ku wysokiemu magowi. Tak¿e tamten mag odczuwa³ efekty wyczerpania mimo to rzuci³ siê ku le¿±cej torbie. K±tem oka widz±æ szar¿uj±cego na niego wielkiego byka stworzy³ szybko lodow± tarczê i zanurkowa³ wprost wyci±gaj±c rêkê. Taurus jednak bez wiêkszego problemu przeci±³ na pó³ lodow± przeszkodê i wyskoczy³ w powietrze. Zauwa¿aj±c to w ostatnim momencie wysoki mag cofn±³ szybko rêkê i odturla³szy siê unikn±³ niemal na milimetry ostrza toporu, które zary³o siê obok w ziemiê.
"Lodowe Tworzenie: Lodowy Gejzer," wypowiedzia³ niski mag na co Lucy spojrza³a z niepokojem pod siebie jednak lodowa wie¿a zacze³a rosn±æ obok rzucaj±cego zaklêcie maga. Wk³adaj±c czê¶æ si³ jakie mia³ wskoczy³ na ni± i ponownie wymierzy³ ³uk tym razem w ni± a nie jej przyjaciela i wypu¶ci³ seriê zauwa¿alnie wiêkszych strza³. Odruchowo blondw³osa magini zacine³a mocniej d³onie na trzymanej w d³oniach wci±¿ kosie i pomy¶la³a ponownie o ³uskach. Zaklêcie w mgnieniu oka otoczy³o j± b³êkitn± ochronn± warstw± chroni±c przed odniesieniem jakichkolwiek obra¿eñ.
"Lucy!!!" Zarycza³ Taurus obracaj±c siê i zostawiaj±c obecnego przeciwnika, z którym walczy³ ruszy³ w stronê niskiego maga. Znajduj±c siê blisko z wielk± si³± uderzy³ toporem w wie¿ê sprawiaj±æ, ¿e siê rozpad³a ona na wiele kawa³ków.
"O nie tak szybko," wysoki mag dotkn±³ ziemi. "Lodowe Tworzenie: Pod³oga."
Zaklêcie sprawi³o, ¿e du¿y obszar wokó³ niego pokry³ siê cienk± warstw± lodu a tak¿e to, ¿e salamandra i gwiezdny duch stracili równowagê przewracaj±c siê. Wysoki mag za¶ powoli na czworakach zacz±³ zbli¿aæ siê do le¿±cej niezbyt daleko od niego torby.
"Mam to," krzykn±³ wysoki mag jednak siêgaj±c po trofeum przewróci³ siê i zamiast schwyciæ j± popchn±³ po lodzie. "O cholera."
"Z³apiê to," Happy rozpostar³ skrzyd³a i polecia³ w stronê torby, która siê zd±¿y³a zatrzymaæ blisko brzegu lodowej tafli. Jednak w ostatniej chwili wzbi³ siê aby unikn±æ lodowych strza³, które wystrzeli³ w niego ni¿szy lodowy mag. Wtedy Lucy spróbowa³a ostro¿nie wej¶æ na lód aby siêgn±æ niestety po¶lizgne³a siê i przewracaj±c siê przed siebie wypu¶ci³a z r±k trzyman± broñ, która zacze³a siê ¶lizgaæ po taflii.
"Ciekawy zbieg okoliczno¶ci," roze¶mia³ siê wysoki mag kiedy broñ zatrzyma³a siê niemal przed nim. Siêgn±³wszy po ni± spróbowa³ u¿yæ jakiego¶ zaklêcia zamachn±wszy siê jednak nic siê nie sta³o poza tym, ¿e przeci±³ ni± powietrze.
"Ju¿ j± zepsu³a¶?" Zastanowi³ siê nie zauwa¿aj±c jak sun±c po lodzie w jego kierunku zbli¿a siê Natsu. Dostrzegaj±c go w ostatniej chwili tylko odruchowo zas³oni³ siê broni±, w któr± trafi³ cios ognistego maga. W tym samym czasie Taurus podpieraj±c siê na toporze wbitym w ziemiê wsta³ i spojrza³ wokó³ zauwa¿aj±c niemal¿e obok siebie obiekt, za który obecnie wszyscy próbowali wci±¿ schwyciæ. Jednak kiedy spróbowa³ siêgn±æ okaza³ siê nieco za daleko.
"Stalowa Piê¶æ Ognistego Smoka," Dragneel uderzy³ w lód roztapiaj±c czê¶æ tafli wokó³ siebie a nastêpnie stoj±c nieco pewniej na ziemi wyprowadzi³ cios mierz±c w bok wysokiego maga, który jednak znów zablokowa³ go wykorzystuj±c do tego trzyman± broñ.
"Mam," ucieszy³ siê ma³y exceed powoli wznosz±c siê z torb± znad tafli lodu.
"Chyba jednak nie," niski mag wys³a³ kilkana¶cie lodowych strza³ w kierunku niebieskiego kota nie tyle co z zamiarem zranienia go co aby sprawiæ aby tamten upu¶ci³ trzymany przedmiot, który zdo³a³ tylko rzuciæ trzymany przedmiot w stronê blondw³osej magini.
"Nareszcie," ucieszy³a siê Lucy kiedy zdo³a³a z³apaæ lec±ca w jej stronê torbê. Niski mag ju¿ przymierza³ siê aby wystrzeliæ w jej stronê kilka strza³ kiedy przerwa³ mu dono¶ny krzyk. Wszyscy zwrócili siê w kierunku sk±d dobieg³ d¼wiêk widz±æ Inferno, który siedzia³ podpieraj±c siê praw± rêk±. Choæ jego nogi pokrywa³a cienka warstwa lodu, która powoli zaczyna³a obejmowaæ jego dolne czê¶ci tu³owia w oczach mia³ czysty ob³êd.
"Zabiorê was wszystkich ze sob± do piek³a a zacznê od ciebie," za¶mia³ siê ob³±kañczo i zacz±³ nabieraæ powietrza zwróciwszy siê w kierunku blondw³osej magini. Natsu obróci³ siê i otaczaj±c piê¶æ p³omieniami rzuci³ siê w kierunku olbrzymiego maga. Wtedy to us³ysza³ ¶wist przecinanego powietrza i odruchowo zatrzyma³ siê kiedy jaki¶ przedmiot z wielk± prêdko¶ci± przelecia³ przed nim. Trafi³ on w prawy bark Inferno sprawiaj±c, ¿e trafiona czê¶æ cia³a dos³ownie rozprysne³a siê w drobne kawa³ki zamro¿onego cia³a. Pozbawione po³±czenia z cia³em prawe ramiê opad³o na ziemie i pojawi³o siê kilka rys na nim zanim nie rozsypa³o siê jak drugie ramiê ognistego zabójcy przed momentem. Lód narastaj±cy na cia³o olbrzyma by³ ju¿ na wysoko¶ci jego szyji.
"To niemo¿liwe, niemo¿liwe. Jestem przecie¿ nie¶mi...," nie dokoñczy³ zdania kiedy twarz pokry³a warstwa lodu i polecia³ w ty³. Kiedy uderzy³ o ziemiê lód zacz±³ siê kruszyæ odchodz±c wraz z kawa³kami skóry i od³aniaj±c w miejscach gdzie odpada³ pozbawione skóry po³acia cia³a Inferno. Kolejny raz powietrze przeszy³ drugi przedmiot wbijaj±c siê niemal przed niskim magiem, który wygl±da³ jak olbrzymi labrys.
"Cholera," zakl±³ pod nosem widz±c jak z pobliskich zaro¶li wylecia³ ³añcuch i owin±³ siê wokó³ rêkoje¶ci topora, który przed momentem pozbawi³ olbrzymiego zabójce smoków ramienia, wykorzysta³ wiêkszo¶æ mocy wypowiedzia³ ostatnie zaklêcie.
"Lodowe Tworzenie: Rampa," stworzy³ masywn± ¶cianê lodu kiedy broñ po poci±gniêciu przez osobê trzymaj±c± drugi koniec ³añcucha poszybowa³a spowrotem w krzaki.
"Odwrót," krzykn±³ do swojego jedynego wci±¿ ¿ywego podw³adnego i obaj rzucili siê do ucieczki bacz±c czy nieznajomy nie rzuci ponownie labrysem w niego.
'Angel bêdzie bardzo ale to bardzo w¶ciek³a,' pomy¶la³ wy¿szy mag widz±æ równie nieweso³± minê swojego szefa. Druga próba zakoñczy³a siê pora¿k± i tym razem tylko obaj uszli z ¿yciem.
Kiedy siê oddalili zza krzaków gdzie skrêca³ drogi prowadz±ca do pobliskiego Hargeon wybieg³a wysoka m³oda kobieta o czarnych w³osach, zielonych oczach, przeciêtnej figurze ubrana w czarn± tunikê. Nie zwracaj±c uwagê na innych podbieg³a wprost do le¿±cej wci±¿ nieruchomo Kanny i nachy³a siê na ni± odk³adaj±c trzymany w d³oni topór aby po chwili odetchn±æ z ulg±.
"Ca³e szczê¶cie jeszcze ¿yje choæ jest nieco poparzona," powiedzia³a zdaje siê do siebie samej. Wstawszy wyci±gne³a woln± rêke w kierunku pobliskiego labrysa i ³añcuch, który pojawi³ siê wokó³ przedramienia polecia³ w stronê broni owijaj±c siê wokó³ trzona broni. Delikatnie poci±gn±wszy przyci±gne³o go do siebie a nastêpnie przyczepi³a obie broni do skórzanych pasów, które bieg³y na skos na jej plecach i ³±czy³y siê z przodu.
"Kim jeste¶?" Spyta³a niepewnie Lucy, kiedy za¶ Natsu otoczy³ d³onie ogniem gotowy do ataku.
"Madea?" Us³yszeli g³os Taurusa, który powoli zbli¿y³ siê do nieznajomej. Przez chwilê mierzyli siê spojrzeniami.
"Znacie siê?" Heartfilia by³a nieco zaskoczona.
"Mo¿na tak powiedzieæ," powiedzia³ wielki byk i zamilk³ czuj±c na sobie wzrok Czarnej Furii.
"Czy jeste¶ w stanie utrzymaæ go w tym ¶wiecie jeszcze trochê?" Madea zmru¿y³a oczy patrz±c w stronê blondw³osej magini. "A ty nie patrz tak na mnie. Nie jestem twoim wrogiem," rzuci³a spojrzenie ognistemu magowi.
"Chyba. Czemu pytasz?"
Na co ciemnow³osa kobieta odpowiedzia³a kiedy Natsu wci±¿ podejrzliwie patrz±c na ni± ugasi³ p³omienie. "Kto¶ musi znie¶æ j± do miasta a ja nie mam zamiaru trudziæ siê. Mia³am tylko upewniæ siê, ¿e wszystko z ni± dobrze."
Obróci³a siê i zacze³a wolno oddalaæ siê od nich. "A je¶li potem dowiem siê Taurus, ¿e dopu¶ci³e¶ siê jaki¶ perwesyjnych czynów w stosunku do Kanny pogadamy jak spotkamy siê w naszym ¶wiecie."
Po tych s³owach znikne³a za zakrêtem. Gwiezdny duch prze³kn±³ ¶linê i podsze³szy do Kanny
delikatnie uj±wszy j± podniós³ z ziemii. Przez chwilê Lucy dojrza³a w jego oczach ten b³ysk jaki mia³ zazwyczaj mówi±c o chronieniu perfekcyjnego cia³a swojej w³a¶cicielki. Chyba ju¿ zaczyna³a rozumieæ przestrogê czarnow³osej kobiety. Faktycznie obecny wygl±d z³otow³osej magini móg³ sprowokowaæ wielkiego byka do jaki¶ nieprzyzwoitych my¶li.
"Chod¼my i zakoñczmy to zlecenie," odpar³a u¶miechn±wszy siê i spojrza³a wokó³ zauwa¿aj±c kilkana¶cie le¿±cych wokó³ bez³adnie broni, resztek lodu i gdzieniegdzie ¶ladów po p³omieniach. W tym czasie Yagyu z trudem otworzy³a nieco powieki.
"Czy..czy on nie ¿yje?" Spyta³a ledwie s³yszalnym g³osem.
"Nie. Zabi³em go," z dum± w g³osie stwierdzi³ Natsu spogl±daj±c w stronê resztek olbrzyma.
"Chcia³abym wierzyæ aby to by³a prawda." Odpar³a kiedy wyci±gaj±c nieznacznie d³oñ sprawi³a, ¿e jeden po drugim miecze zacze³y unosiæ siê i szybowaæ w jej stronê a nastêpnie znikaæ w jej podrêcznym wymiarze. Potem to samo zrobi³a z kos±, która w trakcie ucieczki porzuci³ wysoki mag. Upewniwszy siê, ¿e nic nie zapomnieli powoli ruszyli przed siebie.
"Kim jest ta Madea?" Spyta³a Lucy jak ju¿ przeszli kawa³ek drogi.
"To gwiezdny duch. Do¶æ silny choæ i tak nie najsilniejszy po¶ród swoich braci i sióstr z Zodiaku." Odpar³ Taurus i wtedy zatrzyma³ siê sprawiaj±c wra¿enie jakby powiedzia³ nieopatrznie co¶.
"Zodiaku? Nigdy nie s³ysza³am o niej," zamy¶li³a siê magini widz±c wyra¼ne zak³opotanie ducha.
"Mo¿liwe. Nale¿y nie do Ekliptycznego ale Staro¿ytnego Zodiaku," powiedzia³ cicho po chwili wachania jakby obawia³ siê, ¿e kto¶ poza nimi us³yszy go.
"Staro¿ytny Zodiak? Czy przypadkiem wiesz co¶ o Nyanie?" Spyta³a na co jego oczy natychmiast zmieni³y siê w serca.
"Nyana... Ma takie miêkkie futro... oczywi¶cie tak¿e posiada równie perfekcyjne cia³o," wielki byk rozmarzy³ siê. "Choæ nie tak perfekcyjne jak smocza cesarzowa."
"Smocza cesarzowa. Znaczy siê smok?" Wtr±ci³ siê Natsu.
"Tak. Choæ potrafi przyj±æ smocz± postaæ je¶li trzeba," odpar³ Taurus.
"Wspaniale," zatar³ z rado¶ci rêce Dragneel. "Jak j± mo¿na znale¶æ?"
"Znale¶æ? Musia³by¶ wpierw znale¶æ maga, który zawar³ z ni± kontrakt inaczej musia³by¶ szukaæ jej w ¶wiecie gwiezdnych duchów." Roze¶mia³ siê wielki byk.
"By³em tam ju¿ raz. Nic trudnego," u¶miechn±³ siê szeroko Natsu.
"Zapomnia³e¶, ¿e mia³e¶ szczê¶cie wtedy," skarci³a go Lucy. "Zreszt± ludzie nie potrafi± przetrwaæ d³ugo w tamtym ¶wiecie."
"Ahh zapomnia³em," podrapa³ siê po g³owie ognisty mag ale chwilê potem wpad³ mu inny pomys³ do g³owy, "wiêc znajdê tego maga."
"Mag, który zdo³a³by zawrzeæ kontrakt z ni± musi wpierw sprostaæ jej wymaganiom." Powiedzia³ tajemniczo Taurus.
"Mo¿esz mnie postawiæ?" Spyta³a cicho Kanna. "My¶lê, ¿e resztê drogi mogê pokonaæ o w³asnych si³ach."
Delikatnie stawiaj±c j± na ziemii gwiezdny duch uk³oni³ siê i rozp³yn±³ siê.
"Mo¿e jednak siê nieco przeliczy³am," odpar³a Yagyu zataczaj±c siê i upad³aby gdyby nie Natsu znalaz³ siê obok zapewniaj±c jej oparcie. "Przepraszam za k³opot."
"To nic, chod¼my," odpar³ ró¿owow³osy mag i ruszyli. Jedynie Lucy poczu³a siê dziwnie widz±c jak Kanna sz³a opieraj±c siê jej przyjacielu. Kolejny kwadrans min±³ w ciszy, która skoñczy³a siê kiedy weszli do miasta. Czuj±c siê nieco lepiej z³otow³osa magini sz³a ju¿ o w³asnych si³ach nie zwracaj±c uwagi na spojrzenia jakimi obdarzali j± mijani mê¿czy¼ni.
"To tu," powiedzia³a kiedy zatrzymali siê przed jednym z domów. Podesz³a do drzwi i zapuka³a. Przez d³u¿sz± chwilê nic siê nie dzia³o a potem drzwi otworzy³ stary lokaj. Zobaczywszy z³otow³os± maginiê odetchn±³ z ulg±.
"Ahh. Mi³o widzieæ pannê w miarê dobrym stanie," odsun±³ siê nieco umo¿liwiaj±c im wej¶æie wewn±trz. "Pój¶æ po jakie¶ ubranie aby panienka mog³a zdj±æ t± zbrojê? I jakie¶ ¶rodki do opatrzenia ran przynie¶æ?"
"By³oby mi³o z twojej strony Alfredzie," odpar³a Yagyu i kiedy ruszy³ doda³a. "Jeszcze dobrze by by³o jakby siê znalaz³o nieco lodu. To pomo¿e wiêcejna moje rany ni¿ inne rzeczy."
"Zobaczê czy co¶ jeszcze zosta³o," odpar³ s³u¿±cy i znikn±³ w jednych z pobliskich drzwi. W tym czasie Kanna zaprowadzi³a blondw³os± maginiê, ró¿owow³osego maga i ma³ego kota do przestronnego salonu.
"Co¶ nie tak?" Spyta³a z³otow³osa magini widz±c jak Natsu rozgl±d±³ siê wokó³.
"Znów dziwny zapach tutaj czujê. Bardzo podobny do twojego," odpar³ i spojrza³ w jej stronê. "Ty te¿ go czujesz prawda?"
"Oczywi¶cie. Ale nie ma co siê martwiæ z tego powodu, prawda ognisty zabójco smoków?" Roze¶mia³a siê. "Bo nim jeste¶ jak zd±¿y³am zauwa¿yæ w trakcie podró¿y."
"Nie wiem jeszcze. To do¶æ silny zapach nie tak jak twój jakby nale¿a³ do kogo¶ podobnego do ciebie," odpar³ wci±¿ wygl±daj±c na spiêtego. Jednak z drugiej strony chcia³ poznaæ zabójcê smoków, który zdawa³ siê bardzo silny s±dz±c z samego zapachu jaki panowa³ w miejscu gdzie przebywa³. Nawet teraz czu³, ¿e jest on gdzie¶ w tym domu.
"A co z Nyan±? Mia³a podobno tu byæ?" Lucy próbowa³a zmieniæ temat rozmowy.
"Nyan, nyaan, nyannn," us³ysza³a w odpowiedzi dobiegaj±ce gdzie¶ z okolicy fortel gdzie obecnie siedzia³a Kanna. Chwilê potem na oparcie wskoczy³ kot o dwóch ogonach i karminowej sier¶ci.
"Kotek," roze¶mia³ siê Happy i zacz±³ biec w jego stronê.
"Nyyyyyan," prychn±³ kot i naje¿y³ sier¶æ.
"Lepiej nie próbowa³bym siê do niej teraz zbli¿aæ," dotar³ do nich g³os z kierunku drzwi. W nich sta³ ¶redniego wzrostu mê¿czyzna ubrany w czarny frak. Jedyn± dziwn± rzecz± by³ koniec pokrytego br±zow± sier¶ci± ogona, który pojawia³ siê to z jednej to drugiej strony.
"Dlaczego?" Niebieski kot zatrzyma³ siê i spojrza³ na nowoprzyby³ego.
"Mówi, ¿e jak siê jeszcze raz zbli¿ysz podrapie ciê. Chyba jeszcze nie przesz³o jej to jak nast±pi³e¶ na jej ogon. Prawda Czarna Furio?" Spyta³ w stronê osoby, która w³a¶nie wesz³a do pokoju.
"Oczywi¶cie," odpar³a czarnow³osa kobieta. "Nyana jest do¶æ czu³a na punkcie swoich ogonów."
"Nyana?" Happy wygl±da³ na zak³opotanego. Wiedzia³, ¿e mieli spotkaæ siê z kim¶ o takim imieniu ale co mia³o to wspólnego z kotem, który widocznie grozi³ mu podrapaniem. Wspomniany kot zeskoczy³ z oparcia fotelu, na którym dotychczas siedzia³ wprost przed exceeda i zacz±³ l¶niæ.
"Oni mówi± o mnie," tym razem kot przemówi³ kobiecym g³osem kiedy zacz±³ zmieniaæ siê przyjmuj±c wygl±d bardzo podobny do obecnego Kanny, g³ównie z powodu do¶æ kobiecych kszta³tów, poza kilkoma ró¿nicami. Mia³a kocie oczy, koci kszta³t uszu, w±sy na policzkach i czole a z ty³u powoli porusza³y siê dwa ogony. Ubrana by³a w top od bikini, krótk± spódniczkê, wysokie kozaczki i rêkawiczki bez palców siêgaj±ce do ³okci. Top zakrywa³a dodatkowo siatkowa bluzka siêgaj±ca nieco powy¿ej pêpka a ca³e ubranie by³o czarne.
"Nyana Nekomantka?" Powiedzia³a mimowolnie Lucy.
"Huh. Znasz moje imiê?" Zdziwi³a siê Nyana.
"S³ysza³am o tobie," odpar³a blondw³osa magini.
"Hmm no tak teraz nie wydaj± mi siê dziwne komentarze Taurusa," z tajemniczym u¶miechem stwierdzi³ koci gwiezdny duch patrz±c na Heartfiliê od stóp do g³owy.
"¯e co?" Lucy poczu³a jak jej twarz robi siê czerwona.
"Zawsze lubi wspominaæ o perfekcyjnym ciele w³a¶cicielki jego klucza, które jest gotów broniæ za wszelk± cenê," roze¶mia³a siê br±zowow³osy mê¿czyzna," nawet twoje...hmm wygl±d twoich pier...," przerwa³ kiedy czarnow³osa kobieta uderzy³a go ³okciem w bok. "Za co Madeo?"
"Zawsze nie umiesz zachowaæ siê przy ludziach Zin Xiao. G³upia ma³pa," skomentowa³a nieco zak³opotana Czarna Furia.
"No i znowu zaczynaj±," unios³a nieznacznie jedn± brew Nyana. Jednak uspokoi³a siê widz±c jak odsuwaj±c oba gwiezdne duchy do pokoju wesz³a kolejna osoba. Natsu natychmiast spojrza³ w jego stronê. Co¶ w nim wygl±da³o znajomo. Niesamowicie wysoki, z widoczn± nawet pod ubraniem, którym mia³ na sobie rozwiniêt± muskulatura, d³ugimi z³otymi w³osami opadaj±cymi swobodnie i czerwonymi oczami. W rêku bez ¿adnej tacy ani nic innego trzyma³ kilkana¶cie kawa³ków lodu przypominaj±ce swoimi kszta³tami ró¿ne owoce. Podszedwszy do Kanny poda³ je jej i ruszy³ spowrotem kiedy z³apa³a go za rêkê.
"Dziêkujê kochanie," powiedzia³a tylko i rzuci³a mu czu³e spojrzenie, które odwzajemni³ u¶miechem i delikatnie uwolniwszy z jej uchwytu przeszed³ przez pokój znikaj±c w drzwiach. Zaraz za nim pokój opu¶ci³a dwójka gwiezdnych duchów.
"Kto to by³?" Spyta³ Dragneel wpatruj±c siê badawczo w Yagyu, która zaczê³a w³a¶nie je¶æ kawa³ki lodu, które jej przyniós³ olbrzymi mê¿czyzna. To jego zapach roznosi³ siê po ca³ym domu. Zapach towarzysz±cy bardzo silnemu zabójcy smoków. Przez chwilê nawet mia³ pomys³ spróbowaæ zacz±æ walczyæ z nim aby przekonaæ siê, który z nich jest silniejszy.
"Trudno okre¶liæ to kim jest. Jaki¶ szczególny powód, dla którego spyta³e¶ mnie o niego?" Odpar³a w przerwach miêdzy kolejnymi kêsami.
"Pachnie niemal tak samo jak ty. Jednak jego jest bardziej mocny ni¿ twój," odpar³ Natsu wracaj±c wzrokiem do Lucy, która powoli przestawa³a siê rumieniæ.
"Wiêc jeste¶ kotem czy cz³owiekiem?" Happy zastanawia³ siê patrz±c w górê na góruj±c± nad nim obecnie kobietê.
"Nic w tym dziwnego. Jest przecie¿ zabójc± smoków jak ja lub ty," powiedzia³a jakby to by³o co¶ ca³kiem normalnego zabieraj±æ siê za jedzenie ostatniego kawa³ka lodu. Jej rany od ognia za¶ siê wolno leczy³y.
"¯adnym z nich," roze¶mia³a siê karminow³osa kobieta i spojrza³a w stronê Lucy. "Chyba czas aby¶ uda³a siê ze mn± do pokoju obok. Chyba, ¿e nie chcesz otrzymaæ zap³aty."
"Chcê," odpar³a blondw³osa magini i wsta³a ruszaj±c za kieruj±c± siê ku wskazanym drzwiom kocim duchem. Natsu i Happy natychmiast ruszyli za ni± ale obaj wpadli na niewidzialn± ¶cianê.
"Nyana zaprosi³a tylko wasz± przyjació³kê. Dopóki nie wróc± ja dotrzymam wam towarzystwa," powiedzia³a spokojnie Kanna gestem rêki proszaæ ich aby usiedli na fotelach.
"Dobrze ale je¶li us³yszê, ¿e Lucy co¶ grozi nie powstrzymasz mnie," odpar³ Dragneel i powoli wróci³ na fotel. W tym czasie Nyana i Lucy przesz³y do s±siedniego pokoju. W nim Heartfilia zauwa¿y³a dwójkê postaci, które sta³y wcze¶niej przy drzwiach wiod±cych na korytarz w s±siednim pokoju. Na drugim koñcu pokoju zauwa¿y³a fotel ze stoj±cymi po bokach niewielk± sof± i sto³kiem. Nieco dalej znajdowa³a siê druga sofa a wszystkie te meble mia³y bogate zdobienia sprawiaj±c wra¿enie drogich. Pod jedn± ze ¶cian sta³ pasuj±cy do reszty ¶redniej wielko¶ci stó³, na którym zobaczy³a wype³nion± czê¶ciowo torbê. Wtedy zauwa¿y³a te¿, ¿e na fotelu kto¶ siedzia³.
"Proszê rozgo¶æ siê," odpar³ mê¿czyzna wskazuj±c stoj±cy obok niej drugi równie zdobiony jak ten, na którym siedzia³ fotel. "Ah no prawda. Zin Xiao by³by¶ ³askaw przysun±æ nieco bli¿ej fortel?"
"Oczywi¶cie Arik-sama," odpar³ mê¿czyzna z ma³pim ogonem i wykona³ pro¶bê.
"Ah zapomnia³bym," Arik wsta³ z fotela i podszewszy do Lucy uj±³ jej d³oñ i podniós³szy uca³owa³ delikatnie. "Zapomnia³em ca³kiem o manierach. Ojciec by mnie mocno skarci³ jakby to zobaczy³."
"Jestem Arik Kruk," pu¶ci³ jej d³oñ i usiad³ na powrót w fotelu. "A tak¿e jednocze¶nie jak to by uj±æ mag, z którym ma kontrakt Nyana wiêc po¶rednio osoba, dla której wykona³a¶ ze swoimi przyjacielami zlecenie."
"Lucy Heartfilia," przedstawi³a siê blondw³osa magini. Poczu³a siê przy tym dziwnie a mo¿e by³o to spowodowane tylko tym, ¿e jej rozmówca najwyra¼niej by³ d¿entelmenem.
"Wiêc wykonuj±c zlecenie pracowali¶my ca³y czas dla pana?" Odpar³a siadaj±c na fotelu.
"Oczywi¶cie. Tak wiêc zanim przejdê do rozmowy o propozycji jak± mam dla ciebie dokoñczy zlecenie," spojrza³ w stronê Nyany. "Proszê podaj pannie Heartfilli nagrodê za wykonanie zlecenia i odbierz przedmiot, który jak s³ysza³em tak ofiarnie broni³a z reszt± w trakcie podró¿y."
"Z przyjemno¶ci±," powiedzia³a koci duch i podszewszy do sto³u wzi±³ torbê podszed³a do Lucy, która poda³a jej torbê, któr± mia³ przewieszon± przez ramiê bior±c drug±. Nyana wyje³a niewielkie zawini±tko i po³o¿y³a resztê na stole. Rzucaj±c zawiniêty objekt Arikowi powoli podesz³a do stoj±cej dalej sofy i po³o¿y³a siê. Rozci±gaj±c siê wyda³a niski pomruk i przymkne³a nieco oczy. Pozosta³a dwójka osób podesz³a i uczyni³a podobnie. Madea w podobnej pozie po³o¿y³a siê na bli¿szej Krukowi sofie wpatuj±c siê czujnie w niego jakby oczekiwa³a jakiego¶ polecenia. Zin za¶ usiad³ na sto³ku w pozie jakiej przyjmuj± ma³py. Nie mine³a jednak chwila jak zmieni³ pozycjê.
"O jakiej propozycji chce pan ze mn± rozmawiaæ?" Lucy spyta³a od czasu do czasu spogl±daj±c na pozosta³± trójkê postaci powoli przypominaj±c sobie pewn± rzecz.
"No tak. Skoro jeste¶my sami," u¶miechn±³ siê tajemniczo. "Chyba nie mam zbyt du¿o czasu zanim pani smoczy przyjaciel nie zechce pods³uchiwaæ nas. Co zreszt± mu nie wyjdzie i tak."
"Sami?" Spojrza³a podejrzanie na pozosta³ych obecnych w pokoju.
"Ach oni. Czy kiedy¶ uwa¿a³a¶, ¿e twoje gwiezdne duchy s± kim¶ obcym lub kim¶ przed kim mo¿esz mieæ tajemnice?" Spyta³ wstaj±c i podchodz±c do kociego ducha.
"Tak jestem magiem gwiezdnych duchów jak pewnie przed chwil± mog³a¶ siê zorientowaæ a to moje gwiezdne duchy," przesun±³ d³oni± po w³osach Nyany na co odpowiedzia³a niskim kocim pomrukiem. "Nyana Nekomantka."
Przeszed³ kawa³ek i przesun±³ d³oni± po ramieniu czarnow³osej kobiety. "Madea Czarna Furia."
Kolejny by³ co chwilê zmieniaj±cy pozycjê mê¿czyzna z ogonem. "I oczywi¶cie Zin Xiao Ma³pi Król."
"Jak widzisz panno Hearfilia tylko nas dwoje nie jest gwiezdnymi duchami w tym pokoju wiêc ironicznie to rozmowa w cztery oczy," usiad³ spowrotem na fotelu powoli rozwijaj±c materia³ zawini±tka, które poda³a mu wcze¶niej Nyana.
'Trzy duchy naraz? Przecie¿ to wyczerpuj±ce dla maga,' Lucy nagle u¶wiadomi³a sobie, i¿ jej rozmówca utrzymywa³ naraz tyle duchów. Zaczyna³ j± te¿ interesowaæ z powodów czysto zawodowych jakby to uj±æ, gdy¿ nie spotka³a jeszcze ¿adnego innego gwiezdnego maga zdolnego przywo³aæ kolejnego duch kiedy poprzedni nie zosta³ odwo³any.
"Czy wiesz co to jest?" Podniós³ nieco b³yszcz±cy w promieniach ¶wiat³a wpadaj±cych do pokoju niewielki przedmiot. Nastêpnie rzuci³ go w jej stronê.
"To przecie¿," nie mog³a uwierzyæ oczom, "klucz ³ucznika zwanego te¿ strzelcem. Jeden ze z³otych kluczy." Czy¿by ostatni dzieñ chroni³a z³oty klucz? Poczu³a lekkie uk³ucie u¶wiadamiaj±c sobie, ¿e klucz niestety nale¿y do drugiego obecnego w pokoju maga. Spojrza³a te¿ na trójkê duchów u¶wiadamiaj±c sobie, ¿e ka¿de zdradza³o dziwne nawyki. Nyana mia³a w sobie co¶ kociego, Madea wygl±da³a jak wierny pies waruj±cy u stóp pana a Zin...có¿ wierci³ siê jak ma³pa.
"I w³a¶nie to jest sednem mojej propozycji. Co by¶ zrobi³a aby zdobyæ z³oty klucz dla siebie? Co by¶ po¶wieci³a?" Niebieskow³osy mê¿czyzna spojrza³ na ni± i jej wzrok spotka³ spojrzenie jego niebieskich oczu.
"Nie wiem. Ka¿dy gwiezdny mag wiele by odda³ za kolejny z³oty klucz," zacze³a siê zastanawiaæ co mia³o znaczyæ to pytanie. Czego tak naprawdê chcia³ ten tajemniczy mag? Jaki cel mia³a ta rozmowa? Pokaz jego mocy magicznej czy co¶ wiêcej?
"Dwa miliony klejnotów i inny klucz?" Spyta³ zaskakuj±c j±. "Ten klucz i dwa miliony klejnotów za inny klucz, który zainteresuje mnie? Czy to by³aby uczciwa wymiana?"
To j± zaskoczy³o. Czy¿by chcia³ oddaæ jej klucz, który trzyma³a i jeszcze dodatkowo zap³aciæ. Ale w zamian za co? Inny klucz i wtedy ostrze¿enie Cruxa zabrzmia³o jej w g³owie. To by³ TEN mag.
"Jeden z kluczy, który mam?" Spyta³a niepewnie staraj±c siê nie zdradziæ zdenerwowania.
"Oczywi¶cie, ¿e nie. Wiem, ¿e wiê¼ miêdzy magiem a duchem mo¿e byæ zerwana bez ¶mierci maga ale mi chodzi o klucz, który nie by³ jeszcze u¿yty inaczej mówi±c duch, który obecnie nie ma kontraktu z ¿adnym gwiezdnym magiem. Proszê rozwa¿ moj± propozycjê," wsta³ z fotela i spojrza³ w stronê Zina i Nyany. Oboje zrozumiawszy niewerbalny gest uk³onili siê i rozp³yneli siê.
"Madea, mog³aby¶ zanim wrócisz do siebie pokazaæ naszemu go¶ciowi cz±stkê swojej mocy?" Spyta³ czu³ym g³osem patrz±c na czarnow³os± kobietê.
"Oczywi¶cie," odpar³a i usiad³a na brzegu sofy. Nie wiêcej ni¿ sekundê zaje³a jej zmiana w ponad trzymetrow± bestiê przypominaj±c± po³±czenie wilka i cz³owieka pokrytej czarn± sier¶ci±. Po tym uk³oni³a siê i rozp³yne³a.
"Jak widzisz nie braknie mi silnych duchów, z którymi zawar³em kontrakty dotychczas. Jednak jestem tylko wci±¿ cz³owiekiem i nie mogê byæ kilku miejscach naraz. Dlatego my¶lê, ¿e perspektywa po¶wiêcenie z³otego klucza w zamian za mo¿liwo¶æ zdobycia innego klucza, który pozwoli mi uchroniæ innego maga od ¶mierci jest niewielk± cen±," zatrzyma³ siê przed oknem i wyjrza³ na zewn±trz.
"Uchroniæ maga przed ¶mierci±?" Spyta³a zaskoczona faktem, ¿e jakikolwiek gwiezdny duch móg³by zabiæ maga.
"To jest klucz do ducha ze staro¿ytnego zodiaku," w jego d³oni zmaterializowa³ siê platynowy klucz. "Magowie czasem myl± go ze zwyk³ym srebnym i próbuj± przywo³aæ ducha w celu zawarcia kontraktu. Jednak te duchy maj± wymagania, które mog± byæ zabójcze dla maga."
"Co masz na my¶li?" Spyta³a patrz±c na trzymany przez Arika klucz. Faktycznie w ¶wietle wpadaj±cym przez okno wygl±da³ na bardzo podobny do srebnego klucza. Zreszt± ró¿nica nie by³a tak wielka, ¿e sama mog³aby wzi±æ go za srebny klucz.
"Przywo³anie i utrzymanie tych duchów jest na pocz±tku dla maga olbrzymim obci±¿eniem zanim jego wiê¼ z duchem nie pog³ebi siê i mo¿e natychmiast wyczerpaæ jego energiê magiczn±. Pewnie jeste¶ ¶wiadoma co znaczy wyczerpanie energii magicznej dla gwiezdnego maga kiedy dopiero co przywo³a³ duch aby pomóg³ mu w wykonaniu zadania na przyk³ad walczy³ dla niego. Dopiero z czasem dziêki pog³ebiaj±cej siê wiêzi z duchem ilo¶æ energii zu¿ywana na utrzymanie ducha zaczyna spadaæ do akceptowalnego poziomu. Ale pierwsze kilka przywo³añ ducha jest krytycznym momentem w powstaj±cej wiêzi miêdzy nimi," niedba³ym gestem sprawi³, ¿e klucz znikn±³ w jego podrêcznym wymiarze.