Fairy Tail: Dziedzictwo
Nyan, Nyan!
Fairy Tail: Dziedzictwo
Rozdzia³ 1: Nyan, Nyan!
¦miech...
Demoniczny, momentami niemal przyprawiaj±cy o zawa³ serca ale wci±¿ nie nale¿±cy do jakiego¶ potwora. I zawsze daj±cy mu u³amek sekundy na unik przed kolejnym atakiem.
-Nie mo¿esz tak wiecznie uciekaæ przede mn±. - z wyra¼nym rozbawieniem na po³y wykrzycza³a na po³y powiedzia³a osoba goni±ca go kiedy kolejny raz broñ, która nie trafi³a celu wraca³a do jej wyci±gniêtej d³oni.
'Jeszcze chwila,' pomy¶la³ wykonuj±c nag³y skrêt w poblisk± boczn± alejê i... niemal nie straci³ g³owy, gdy z wnêtrza aleji obracaj±c siê z szybko wylecia³a broñ. Wykonuj±c unik poprzez zanurkowanie w przód wiruj±ce ostrze mine³o go zaledwie o milimetry.
-Lód Tworzy: Lanca - zatrzyma³ siê i szybko wypowiedzia³ s³owa zaklêcia uderzy³ piê¶ci± w otwart± d³oñ tworz±c kilka lodowych lancy, które polecia³y w stronê goni±cego go napastnika.
-Ty... - przeciwnik zasycza³, gdy wykonuj±c nag³y ruch jedn± z d³oni spowodowa³, ¿e jedna z kilku lewituj±cych wci±¿ wokó³ niej broni zablokowa³a atak lodowego maga - akurat to ostrze lubi³am...
-Hehe... - za¶mia³ siê jednocze¶nie obmy¶laj±c kolejny ruch. Na chwilê przeciwnik zdekoncetrowa³ siê trac±c mo¿liwo¶æ ataku - tak mi przykro kotku.
-Nie nazywaj mnie kotkiem - na chwilê wszystkie lewituj±ce ostrza zwróci³y swoje koñce w jego stronê - jeszcze raz i przestanê siê bawiæ z tob±...
-Jakbym bra³ na powa¿nie gro¼by takiego kocia... - nie dokoñczy³ wykonuj±c unik w bok jak kilkana¶cie ostrzy polecia³o w jego stronê.
-Chcesz co¶ jeszcze dodaæ? - wymamrota³a z nieukrywan± z³o¶ci±.
-Zamra¿anie - powiedzia³ tylko jak otoczeni wokó³ niego zacze³a pokrywaæ cienka warstwa lodu wliczaj±c w to kilka zaklinowanych chwilowo w ziemii ostrzy.
-Ty... - wykona³a szeroki ³uk obiema d³oñmi po czym pozosta³e wolne ostrza poszybowa³y z wielk± prêdko¶ci± w jego stronê.
-Lód Tworzy: Tarcza - szybkim gestem stworzy³ barierê, która zatrzyma³a wszystkie pozosta³e ostrza.
-Ahh czy¿bym ci tym razem tak zagrozi³a, ¿e u¿y³e¶ tarczy do zablokowania ataku? - z lekk± ironi± za¶mia³a siê w miêdzyczasie skupiaj±c uwagê na oswobodzeniu kilku ostrzy z lodu.
-Lód Tworzy: Lodowy Gejzer - us³ysza³a w odpowiedzi i za pó¼no spróbowa³a odskoczyæ. Porwana przez erupcjê lodowego gejzeru polecia³a w górê, kiedy po stopami wyros³a jej lodowa wie¿a.
-Nie my¶l, ¿e to mnie zatrzyma - za¶mia³a siê wiedz±c, ¿e nied³ugo lodowy mag pojmie i¿ ju¿ przegra³ t± walkê.
-Nie musi zatrzymaæ ciê na d³ugo kotku - ponownie zmarszczy³a gniewnie brwii - Lód Tworzy: Miecz.
-I mam przeraziæ siê jakiej¶ broni stworzonej z lodu? - zakpi³a powoli wstaj±c po upadku.
Poczeka³ chwilê jak zbli¿y³a siê nieco do jego lodowej tarczy zanim nie wykonuj±c salto wyskoczy³ w górê. 'To jest nawet zbyt ³atwe...' pomy¶la³ przez chwilê, gdy bior±c zamach trzymanym mieczem celowa³ wprost w jej twarz.
-Taka szko...- przerwa³ w pó³ gdy...nie wykona³a uniku tylko podnosz±c jedn± z d³oni uchwyci³a brzeg jego ostrza bez ¿adnego zranienia. Zaskoczony wypu¶ci³ z rêki rêkoje¶æ co wykorzysta³a odskakuj±c nieco do ty³u nie puszczaj±c je ani na chwilê.
'Co do cholery?' zaskoczony spojrza³, gdy ona zacze³a spokojnie odgryzaæ kawa³ek po kawa³ku jego lodow± broñ a nastêpnie zjadaæ je.
-Zaskoczony? - spyta³a oblizuj±c w tyle co drapie¿ny ile zmys³owy sposób wargê - twój lód nie by³ nawet tak z³y jak podejrzewa³am.
Na chwilê zamar³ próbuj±c wyja¶niæ co w³a¶nie zobaczy³, gdy zauwa¿y³ inn± rzecz. Poprzedni atak z u¿yciem gejzeru nie zostawi³ na niej jakichkolwiek ¶ladów je¶li nie licz±c postrzepionego do¶æ znacznie ubrania.
-To ju¿ koniec - za¶mia³a siê i zacze³a nabieraæ powietrza przyjmuj±c pozê charakterystyczn± dla jedego z jej ataków.
-Lód Tworzy: Lanca - nie trac±c czasu wypowiedzia³ s³owa zaklêcia i natychmiast kolejne kilka lanc polecia³o w jej kierunku.
-Ryk Lodowego Smoka - by³o jej odpowiedzi±, po której nie zatrzymuj±c siê wyskoczy³a w powietrze a wokó³ jednej z jej d³oni pojawi³a siê b³êkitnie ¶wiec±ca po¶wiata.
'To nie mo¿e...' Lodowy Ryk niemal bez problemu przebi³ siê przez lance '..siê dziaæ naprawdê' zamar³ na u³amek sekundy. Tylko tyle wystarzy³o aby lodowa zabójczyni zdo³a³a zadaæ kolejny cios - Kie³ Lodowego Smoka. - drugi atak pozbawi³ go przytomno¶æ.
-Phew..no i tyle ci przysz³o z próbowania nazwania mnie kotkiem - za¶mia³a siê demonicznie odgarniaj±c kosmyk z³otych w³osów z twarzy. Pochylaj±c siê na nieprzytomnym lodowym magiem zacze³a przeszukiwaæ jego kieszenie a¿ znalaz³a niewielki z³oty klucz z prostym ideogramem strzelca wygrawerowanym na rêkojê¶ci.
-Niedobry z³odziej. - u¶miechne³a siê i przymykaj±c nieco oczy skoncetrowa³a swoj± magiê na uwolnieniu z lodu pozosta³ych broni. Upewniwszy siê ¿e wszystkie zosta³y uwolnione nie¶piesznym krokiem oddali³a siê zostawiaj±c nieprzytomnego maga niemal na ¶rodku alejki.
Powoli wieczór przechodzi³ w noc kiedy do gildii wkroczy³ raczej nietypowy go¶æ: kot o karminowej sier¶ci i dwóch ogonach nios±cy kawa³ek papieru w pysku. Z kocia gracj± przeparadowa³ pomiêdzy kilkoma walcz±cymi miêdzy sob± magami i wskoczy³ na kontuar. Wypu¶ciwszy papier po³o¿y³ ³apê na papierze i zacz±³ powoli machaæ ogonami w miêdzyczasie obserwuj±c co siê dzieje wokó³. Po chwili kiedy Mirajane poda³a jednemu z cz³onków gildii jego zamówienie zauwa¿y³a k±tem oka siedz±cego niedaleko kota.
-Nyan, Nyan - kot zamracza³ spokojnie kiedy podesz³a w jego kierunku a nastêpnie ³ap± przesun±³ nieco papier w jej kierunku.
-Co tam masz kotku? - zagada³ siêgaj±c po papier.
-Kotek? - najpierw by³o s³ychaæ g³os a potem niebieski kot wskoczy³ na kontuar. - Aye! To kotek. - by³o s³ychaæ rozbawienie w g³osie Happiego.
-Wygl±da jak zadanie dla naszej gildii - mimowolnie skomentowa³a bia³ow³osa magini spogl±daj±c na papier. - i znów ten sam zleceniodawca.
Happy w tym czasie by³ bardziej zainteresowanym swoim pobratymcem tak, ¿e nie zauwa¿y³ jak nast±pi³ na jeden z jego ogonów. Karminowy kot wpierw zamar³ na chwilê a nastêpnie z ostrzegawczym sykiem odskoczy³ nieco ustawiaj±c siê w pozycji obronnej.
-Nyan, Nyaan, Nyyannn - wysycza³ je¿±c sier¶æ.
-Oh Happy - Mirajane nie mog³a powstrzymaæ rozbawienia sytuacj±.
-Kotek chce siê bawiæ? - exceed podrapa³ siê po g³owie.
-Nyan, nyyyyan - kot rozejrza³ siê powoli wokó³ a nastêpnie wróci³ do wpatrywania siê w niebieskiego kota.
-Nie rozumiesz co on mówi? - zastanowi³a siê Strauss.
-Jego jêzyk jest do¶æ dziwny. Podobny jednak mimo to nie mogê zrozumieæ co mówi. - Happy wygl±da³ na nieco zagubionego.
-Nyannn, Nnnnyan - kot na chwilê zamar³ jakby co¶ nas³uchiwa³ po tym uspokoi³ siê nieco - Nyan - nastêpnie nieznacznie sk³oni³ ³eb i zacz±³ siê rozwiewaæ wpatruj±c siê w jaki¶ punkt niedaleko baru.
-Co ja zrobi³em? - exceed z nieco zaskoczon± min± patrzy³ w miejsce gdzie jeszcze przed chwil± by³ drugi kot.
-Kto to wie, kto to wie... - bia³ow³osa magini siê delikatnie za¶mia³a i wolnym krokiem ruszy³a do tablicy przypi±æ kolejn± robotê.
Ca³emu zdarzeniu przygl±da³a siê z oddalenia Lucy, wiêc jak tylko Mirajane przypie³a papier podesz³a do tablicy. Nieco j± zaskoczy³o kiedy dziwny kot na chwilê przed znikniêciem patrzy³ w jej kierunku. A mo¿e w³a¶nie patrzy³ na Ni±? W jego oczach wydawa³o siê, ¿e dojrza³a jakby co¶ znajomego. Nie chyba by³a jeszcze nie przywyk³a do wszelkich dziwnych zdarzeñ odk±d do³±czy³a do gildii.
Przygl±daj±c siê opisowi robota nie znalaz³a nic podejrzanego, gdy¿ polega³o ona na zapewnieniu ochrony podczas przejazdu z jednego miasta do drugiego. Uwagê przyku³a adnotacja aby je¶li jest to mo¿liwe wys³aæ na to zadanie maga od gwiezdnych duchów.
-Nyana? - przeczyta³a na pó³g³os imiê zleceniodawcy. Gdzie¶ s³ysza³a to imiê ale gdzie? Niewiele my¶l±c wzie³a zadanie uwa¿aj±c, ¿e zap³ata pozwoli jej nie martwiæ siê o czynsz na jaki¶ czas.
-Znalaz³a¶ co¶ dla siebie? - us³ysza³a za sob± g³os Strauss.
-Chyba. - zamy¶li³a siê na chwilê.
-Je¶li my¶lisz o tym kocie to zawsze przynosi zlecenia od Nyany - powiedzia³a druga magini jakby odczytuj±c obecne my¶li Lucy - choæ to ciekawe, ¿e kot zawsze wydaje siê mówiæ nyan.
-Tak to interesuj±ce - odpowiedzia³a magini gwiezdnych duchów powoli oddalaj±c siê.
-Wygl±da, ¿e tym razem zlecenie szybko bêdzie wykonane - zamy¶li³a siê bia³ow³osa magini widz±c jak blondw³osa magini opu¶ci³a gildiê trzymaj±c w rêku papier z zadaniem.
-Happy... - Lucy niemal rzuci³a najbli¿szym przedmiotem jaki mia³a pod rêk± widz±c znajomego Exceeda w jej mieszkaniu. - co ty tu robisz?
-Natsu nie wróci³ jeszcze i jest mi samotnie - niebieski kot zrobi³ zmartwion± minê ale moment potem pobieg³ w kierunku kuchni.
Lucy lekko westchne³a i siegne³a do pêku kluczy jakie mia³a przy pasie. Zawacha³a siê i od³o¿y³a je na stolik. Po chwili do pokoju wróci³ Happy trzymaj±c wpó³ zjedzon± rybê.
-My¶lisz, ¿e Natsu wróci jutro? - zapyta³ kot po tym jak skoñczy³ rybê.
-Oczywi¶cie - odpowiedzia³a u¶miechn±³wszy siê i poczeka³a jak ma³y przyjaciel smoczego zabójcy pokrêci³ siê szukaj±c miejsca a nastêpnie usn±³.
Siêgne³a po klucze i przywo³a³a Cruxa. Opisa³a mu wtedy istotê jak± spotka³a w gildii i zacze³a czekaæ na wyniki jego poszukiwañ. Nagle otworzy³ oczy.
-I co znalaz³e¶? Czy to gwiezdny duch? - nieco niecierpliwa spyta³a.
-Opis istoty, któr± opisa³a¶ pasuje w miarê dok³adnie do jednej z dwóch form gwiezdnego ducha znanego jako Nyana Nekomantka. - zacz±³ przysypiaæ.
'Czyli to by³ gwiezdny duch...'
-Powiesz co¶ wiêcej? - niecierpliwe tupniêcie wybudzi³o go na powrót.
-Mag, z którym Nyana zawar³a kontrakt posiada ju¿ dwa klucze umo¿liwiaj±ce wezwanie gwiezdnych duchów Staro¿ytnego Zodiaku.
-Staro¿ytny Zodiak? - podnios³a nieznacznie brew.
-Niestety odpowied¼ na to pytanie wkracza w prywatne sprawy gwiezdych duchów i magów siê z nimi kontaktuj±cych. - odpowiedzia³ i zacz±³ powoli znikaæ wypowiadaj±c kilka s³ów na po¿egnanie - Zachowaj szczególn± ostro¿no¶æ bêd±c w pobli¿u tego maga.
-Hmpfff co to mia³o niby znaczyæ? - zamy¶li³a siê i spojrza³a na ¶pi±cego obok kota. Zdecydowa³a, ¿e nastêpnym razem spyta o co¶ wiêcej a na razie czeka j± noc przed zadaniem. Zmieni³a ubranie na koszul± nocn± i po³o¿y³a siê.
-Enigmatyczny gwiezdny duch, jego w³a¶ciciel i Staro¿ytny Zodiak. Czemu to wszystko brzmi tak zagadkowo? - cicho powiedzia³a zanim nie usne³a.
Kropla powoli ¶ciek³a ze stalagmitu i nastêpnie spad³a na pod³ogê.
-Widzê, ¿e wykona³a¶ zadanie bez problemu. - powiedzia³ mêski g³os z cienia spowijaj±cego lodow± komnatê.
-Nyan - zamraucza³a rado¶cie i przestêpi³a kilka kroków naprzód zanim nie zatrzyma³a siê. - Nyyyan, Nyannnn.
-Hmmm. My¶lisz, ¿e zauwa¿y³a¶ gwiezdnego maga?
-Nyyyyaaaaaan, Nyaaaan, Nnnnyan. - odpowiedzia³a.
-Miej oko na niego jutro, dobrze? - rzuci³ jakby od niechcenia.
-Nnnnyaaaan - prychne³a.
-Ni±, dobrze ju¿ dobrze. To nie ma znaczenia p³eæ maga, prawda?
-Nyan, Nyann, Nnyan, Nyyannn. - zmru¿y³a oczy.
-Co¶ jeszcze chcesz wspomnieæ czy ju¿ chcesz wracaæ do swojego ¶wiata? - zapyta³.
Nyaan, Nyan, Nyan, Nyyan - powiedzia³a i zacze³a siê rozwiewaæ.
-Hmmm - zamy¶li³ siê bawi±c siê platynowym kluczem - to ciekawe. Bêdê musia³ przyjrzeæ siê tej sprawie w wolnej chwili.